W piątek wieczorem Francuzi pokonali Portugalczyków po rzutach karnych, a sam mecz nie zachwycił mnogością akcji ofensywnych. Mimo wszystko, był pełen elementów, na które można zwrócić uwagę i przeanalizować pod kątem decydujących meczów EURO 2024. Wybraliśmy 6 z nich i prezentujemy je w naszym podsumowaniu drugiego ćwierćfinału Mistrzostw Europy.
1. Dembélé wchodząc z ławki ożywił zespół
Nasze wnioski zaczynamy od rezerwowego, którego pojawienie się na boisku miało największy wpływ na obraz gry. Był nim Ousmane Dembélé, który często gra w ekipie Didiera Deschampsa jako gracz pierwszego składu. Przeciwko Portugalczykom zaczął jednak swój występ dopiero w 67. minucie. Zawodnik PSG mógłby dostać od trenera jeszcze mniej czasu gdyby nie słaba postawa Antoine’a Griezmanna, którego zastąpił. Okazało się jednak, że taka roszada była bardzo korzystna, gdyż Dembélé sprawdził się w roli zmiennika. Często jest on krytykowany za boiskowy egoizm, ale w ćwierćfinale EURO było zupełnie inaczej.
Reprezentant Francji podejmował dobre decyzje, dostrzegał kolegów i przede wszystkim był bardzo energiczny. Nie przeszło mu to nawet, gdy w trakcie dogrywki miał już w nogach ponad pół godziny gry. Cały czas pozostawał w ruchu, nie unikał sprintów i brał udział w rozruszaniu gry. Jego pracowitość sprawiła także, że nie zdarzało mu się być biernym w obronie. Jak wszyscy inni zawodnicy wspierał bocznych obrońców. Skończył swój występ, zaczynając serię rzutów karnych od pewnego trafienia dla swojej reprezentacji. Był niezwykle zdeterminowany, by pokazać, że zasługuje na pojawianie się na murawie od pierwszego gwizdka.
2. Gra w Arabii Saudyjskiej nie wyklucza świetnej formy
W reprezentacjach Francji i Portugalii gra wielu piłkarzy z najlepszych europejskich lig. Wśród nich świetnie odnajduje się także N’Golo Kanté, który przecież na co dzień gra w saudyjskim Al-Ittihad. Gra i nie tylko daje radę, ale jest też jednym z najjaśniejszych punktów swojej drużyny narodowej. Jest jednym z dyrygentów gry i potrafi tworzyć coś z niczego, gdy znajduje nieoczywiste wybory celnie podając, wbiegając między rywali, a nawet samodzielnie kończąc akcje strzałami. Jego postawa jest więc mocnym sygnałem, że przejście do ligi o kiepskim poziomie sportowym nie musi wiązać się z odstawaniem od najlepszych graczy na EURO.
Podobne słowa można powiedzieć o Rubenie Nevesu (Al-Hilal) czy Cristiano Ronaldo (Al-Nassr), którzy fizycznie nie odstawali dziś na boisku i pokazywali solidny poziom godny ćwierćfinału mistrzostw Europy.
3. Francja ma żelazny środek pola, ale nie powinna nadmiernie go zagęszczać
Właśnie dzięki postawie środkowych pomocników Francja mogła stworzyć sobie przewagę nad Portugalią. W pierwszej połowie potencjał pomocników był jednak nieco skryty ze względu na to, że często ich zadania mocno się pokrywały. Francuzi grali bowiem systemem 4-3-3, w którym środkowa strefa boiska była bardzo zagęszczona.
W drugiej odsłonie spotkania Deschamps zdecydował o rozciągnięciu swojego zespołu. Skrzydłowi grali znacznie szerzej, a pomocnicy często schodzili do nich i mieli jasny podział obowiązków. Kanté grał najwyżej, Tchouameni wspierał formację defensywną, a Camavinga odnajdywał się pomiędzy nimi. Wchodził w wolne przestrzenie i nie był przywiązany do centralnej części placu gry. Właśnie dzięki temu i ze względu na jednoczesne szerokie ustawienie napastników, Francuzi mieli w ataku znacznie więcej opcji. Czasami brakowało jednak wyczucia momentu, by większą liczbą graczy zagościć w polu karnym i dzięki temu sprawić, że choćby dośrodkowania będą miały większe szanse powodzenia.
4. Leão jest niesamowicie efektowny i bardzo nieefektywny
Można powiedzieć, że brak skuteczności jest problemem obu drużyn, które zmierzyły się ze sobą w piątkowym ćwierćfinale. Tylko niektórzy gracze drużyn Francji i Portugalii dają jednak powody, by wierzyć, że prędzej czy później poprawią dyspozycję. Podczas, gdy Ronaldo był zupełnie poza grą, Jota dał słabą zmianę, a Bernardo Silva i Bruno Fernandes nie oczarowali.
Pozytywne sygnały dawał Rafael Leão. Problem w tym, że i jemu brakowało wykończenia. Wszystkie jego wysiłki skutkowały jedynie zachwytem nad jego talentem i wyszkoleniem technicznym. Jeśli jednak dołoży do tego spokój w końcowej fazie akcji i nieco piłkarskiego racjonalizmu, może być kluczem do poprawy gry ofensywnej Portugalii w przyszłości.
5. Kolo Muani nie wykorzystał szansy od Deschampsa
Jego obecność w wyjściowej jedenastce Trójkolorowych była zaskoczeniem, a po fakcie może być nazywana złą decyzją. Zawodnik paryskiego PSG nie pokazał bowiem pełni swojego potencjału, a minuty, które spędził na boisku, można nazwać straconym czasem. To określenie odnosi się nie tylko do drużyny, która nie mogła skorzystać z dobrych zagrań Kolo Muaniego, których było jak na lekarstwo. Były to minuty zmarnowane szczególnie z perspektywy samego piłkarza, któremu z pewnością zależy na wywalczeniu sobie jak najlepszej sytuacji w reprezentacji. Patrząc na rywalizację w szeregach Francuzów nie będzie to łatwe. Szczególnie, jeśli szanse od Deschampsa spotkają się z tak rozczarowującą dyspozycją Kolo Muaniego.
6. Brak bramek to przede wszystkim zasługa obrońców
To formacje defensywne obu zespołów grały naprawdę uważnie i nie dopuściły do emocjonującej wymiany ciosów. To jednak wniosek czysto taktyczny, bo z perspektywy kibiców takie wytłumaczenia nie mogą być satysfakcjonujące, patrząc na potencjał ofensywny obu ekip. Szkoda, że Francja i Portugalia nie cieszyły fanów gradem bramek, ale przynajmniej obrońcy mogli być zadowoleni ze swojej gry. Bo w końcu zatrzymanie gwiazd takich jak Mbappé, Ronaldo czy Bruno Fernandes to wielki wyczyn niezależnie od okoliczności.
Nawet, gdy napastnicy mogli w ogóle oddać celne uderzenia, radzili sobie z nimi bramkarze obu ekip. Podczas 120 minut gry łącznie zanotowali oni 9 interwencji. Ich wartość jako przewidywanych powstrzymanych goli została wyceniona przez algorytm na 1,49 unikniętego trafienia. Na samym końcu żadnemu z golkiperów nie udało się obronić ani jednej z jedenastek, ale to wcale nie ich wina. Wszystkie rzuty karne były świetnie wykonywane, a wobec wybitnej dyspozycji bramkarzy przez całe spotkanie, brak obronionych karnych to żaden wstyd.