To był nielogiczny mecz w strugach deszczu! Posiadanie piłki, liczba akcji, strzałów na bramkę — to wszystko było na korzyść Białej Gwiazdy. Mimo wszystko to nie Wisła Kraków, a Warta Poznań strzeliła bramkę dającą wygraną.
Wisła zalewała Wartę, ale bez „kropki nad i”
W poznańsko-krakowskim pojedynku gorąco zrobiło się w 11. minucie, gdy Starzyński powalczył o pozycję w polu karnym, a następnie dorzucił piłkę na głowę Angela Rodado. Ten jednak spudłował. Po 25 minutach gry panowie zamienili się rolami. Tym razem to Angel Rodado wypatrzył wbiegającego w pole karne Starzyńskiego, lecz ulewny deszcz zrobił swoje i zawodnik nie zdążył w tempo do piłki. W 37. minucie bliski otworzenia wyniku był Oliwier Sukiennicki. Młody gracz Białej Gwiazdy trafił z dystansu tylko w poprzeczkę. Mimo tego, że Wisła dominowała, to na prowadzenie w samej końcówce pierwszej połowy wyszła Warta. Carbo zagrał piłkę ręką we własnym polu karnym, a jedenastkę na gola zamienił Kacper Michalski.
Po powrocie na boisko do głosu doszła Warta Poznań, która nabrała wiary, że może podwyższyć prowadzenie. Bardzo bliski tego był Konrad Michalak. Gracz Zielonych nie zrobił jednak użytku z piłki, która zatrzymała się tuż przy słupku i przestrzelił. Wcześniej Alfaro obiecująco zgrał na głowę Rodado, lecz ten nieznacznie się pomylił. W takcie meczu Wisła zaliczyła ponad 20 niecelnych strzałów. Z taką skutecznością nie mogło to się dla niej dobrze skończyć.
Źle wygląda sytuacja ligowa Białej Gwiazdy. Wisła Kraków, jeżeli faktycznie myśli o walce o awans do PKO BP Ekstraklasy, po prostu nie może mieć jednej wygranej po 6 rozegranych meczach. Oczywiście krakowski zespół ma jeszcze 3 zaległe mecze, ale obecne punktowanie pozostawia naprawdę dużo do życzenia. Dla Warty było to natomiast przełamanie po serii czterech wyjazdów bez zwycięstwa w tym sezonie. Wisłą zagra teraz we wtorek zaległy mecz z ŁKS-em, a następnie podejmie Chrobrego Głogów. Wartę czeka natomiast spotkanie z Arką Gdynia.