Gdy Makana Baku podpisywał kontrakt z Wartą Poznań, niewielu widziało w nim kandydata na gwiazdę Ekstraklasy. Co prawda w 2019 roku miał nawet 3 występy w niemieckiej młodzieżówce, ale już w sezonie 2019/20 nie zachwycał. Pomiędzy 12 a 34 kolejką 2. Bundesligi tylko raz wybiegł w podstawowej jedenastce Holstein Kiel. W kolejnym było jeszcze gorzej, więc bez większego żalu wypożyczono go do Polski, gdzie Warta szukała wzmocnienia swojej siły ofensywnej. Pół roku później, Makana jest jednym z najciekawszych „kąsków” rynku transferowego, a jego przyszłość to intrygująca zagadka.
Świetne liczby
Niemiec w 13 ligowych występach strzelił 6 bramek i zaliczył 2 asysty, znacząco przykładając się do zwyżki formy „Zielonych”. Niestety, Warty nie stać na wykupienie zawodnika, za którego Kiel oczekuje około miliona euro. Co więcej, sam piłkarz ma podobno niemałe wymagania finansowe. A może inaczej – wymagania racjonalne, ale będące wysokimi dla takiego klubu jak Warta. Mówimy przecież o zespole, którego rekord transferowy (według portalu transfermarkt) sięga… 70 tysięcy euro (Jan Grzesik). Oczywiście, działacze próbowali negocjować z Holstein, ale sami przyznali, że rozmowy niczego konkretnego nie przyniosły. Warty nie stać na płacenie takich kwot, Kiel nie ma żadnego ciśnienia, żeby za wszelką cenę pozbywać się zawodnika.
Karty rozdaje Holstein Kiel
Myślę, że kluczem w tej kwestii będzie podejście niemieckiego klubu. Kiel ma przed sobą starcie z Darmstadt i jeśli je wygra, zapewni sobie awans do Bundesligi (w przypadku straty punktów może ich wyprzedzić Furth, przez co Holstein musiałby walczyć w barażach). Uważam, że paradoksalnie gra w wyższej klasie rozgrywkowej, otwierałaby szansę wykupienia Baku. Kiel po awansie prawdopodobnie szukałoby wzmocnień, a w takiej sytuacji, kasa zarobiona na sprzedaży Makany byłaby ważniejsza niż jego umiejętności (szczególnie, że dość łatwo go w tym klubie skreślono). Ze słów samego Niemca odnoszę wrażenie, że chciałby powalczyć w swojej ojczyźnie, ale nie miałby żadnego problemu z dalszą grą w Ekstraklasie.
Z nadarzającej się okazji skorzystać mogą Raków i Lech
To właśnie te dwie drużyny wymieniane są w gronie faworytów do pozyskania Makany Baku. Media więcej szans dają Poznaniakom, ale żadnego scenariusza wykluczyć nie można. Pamiętajmy o tym, że konta ekipa z Częstochowy właśnie zasila 5 milionów euro ze sprzedaży Kamila Piątkowskiego. Lech również otrzyma zastrzyk gotówki – 3.5 miliona euro ze sprzedaży Tymoteusza Puchacza.
Gdzie trafi Baku? Fajnie, gdyby dalej czarował w Ekstraklasie. Osobiście uważam jednak, że przy negocjacjach należy zachować rozsądek. Pamiętacie takiego grajka jak Joel Tshibamba? Trafił do Polski, miał świetną rundę w Arce Gdynia (5 bramek), więc Lech zacięcie walczył o jego usługi. Koniec końców, jegomość strzelił JEDNEGO gola w Poznaniu i tyle go widzieli. Jasne, nie twierdzę, że tak samo będzie z Baku. Niemiec pokazał się z bardzo dobrej strony. Pamiętajmy jednak, że oceniamy go wyłącznie przez pryzmat kilku tygodni gry. Wykładanie miliona euro to wciąż spore ryzyko, szczególnie, że Baku ma z niemieckim klubem jeszcze tylko rok kontraktu i pod koniec grudnia mógłby podpisywać umowę z nowym pracodawcą.
Czyli co, odpuścić? Absolutnie nie
Walczyć o Baku, ale na rozsądnych warunkach. Całkiem niedawno podobny problem miała Arka Gdynia z Marko Vejinoviciem. Nie stać ich było na wykupienie kontraktu Holendra, który miał za sobą znakomitą rundę. Nie popadano jednak w skrajne emocje, a kilka tygodni później zamiast miliona euro, zapłacono 300 tysięcy. Jak się później okazało, spokój był wskazany, ponieważ Marko po jednej świetnej rundzie w kolejnych nie wyglądał już tak dobrze. Spadł z Ekstraklasy, wrócił do ojczyzny, gdzie obecnie po raz kolejny przeżywa spadek – z ADO Den Haag. Być może najlepszym rozwiązaniem z Niemcem byłoby jego kolejne wypożyczenie z opcją pierwokupu. Dziś to piłkarz intrygujący, ale wciąż zagadkowy. Po cichu liczę, że pozostanie w Warcie. Wiem – to na ten moment niezbyt realny scenariusz, ale widać, że dobrze się w tym zespole odnalazł i kolejna runda spędzona w Zielonej koszulce dałaby odpowiedź, czy mamy do czynienia z tak znakomitym piłkarzem, jak się wydaje po kilku ostatnich tygodniach.
Fot. Warta Poznań