Raków Częstochowa w dzisiejszym meczu z Widzewem Łódź potrzebował pełnego zaangażowania i kompletu punktów. Jednocześnie musiał liczyć na potknięcie Lecha Poznań, który rywalizował z Piastem Gliwice. Mimo bardzo dobrej postawy, Raków musiał zadowolić się wicemistrzostwem Polski.
Czekanie do ostatniej minuty
Początek meczu był raczej spokojny – żadna z drużyn nie stworzyła wielu klarownych okazji do zdobycia bramki. Z czasem do ofensywy ruszył Widzew, który wypracował sobie kilka groźnych sytuacji, jednak wynik wciąż pozostawał bez zmian. W jednej z akcji w polu karnym Widzewa zrobiło się bardzo chaotycznie. Piłkę do siatki wpakował Baráth, ale wcześniej została ona zagrana ręką, więc gol nie mógł zostać uznany. Od 35. minuty gospodarze musieli sobie radzić bez jednego z kluczowych zawodników – kontuzjowany Ivi López opuścił boisko, a w jego miejsce pojawił się Jesús Díaz. Mimo przyzwoitej gry Rakowa, piłkarzom nie udało się zdobyć bramki z akcji – sytuacji było sporo, ale brakowało skuteczności, a Gikiewicz kilka razy interweniował bardzo pewnie.
Gdy wydawało się, że do przerwy nic już się nie wydarzy, sędzia podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Brunes i pewnym strzałem wyprowadził Raków na prowadzenie. Do przerwy 1:0 dla gospodarzy.
MAKUCH! Raków podwyższa, ale wciąż czeka na lepsze wieści z Poznania ⚽
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) May 24, 2025
📺 Multiliga+ trwa w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/nQRz4dWJ8f
Dobry mecz, ale to za mało
Druga połowa rozpoczęła się z przytupem. Już w pierwszej minucie piłkarze Rakowa ruszyli do ataku. Po błędzie jednego z zawodników Widzewa, Patryk Makuch przejął piłkę i pewnym strzałem umieścił ją w siatce. Na tablicy wyników było już 2:0 dla gospodarzy! Raków nie zamierzał się zatrzymywać – mimo prowadzenia, drużyna trenera Papszuna wciąż szukała kolejnych bramek. Widzew jednak nie składał broni. Goście próbowali stworzyć sytuacje podbramkowe, licząc na trafienie kontaktowe.
Największego pecha do zdobywania bramek miał jednak tego dnia Raków. Kilka świetnych akcji powinno zakończyć się golami, ale brakowało skuteczności. Nawet podyktowany rzut karny nie przyniósł zmiany wyniku – gospodarze nie wykorzystali tej okazji na podwyższenie prowadzenia. Sytuacja Rakowa skomplikowała się jeszcze bardziej, gdy Fran Tudor po raz kolejny sfaulował rywala. Sędzia pokazał mu drugą żółtą kartkę, co oznaczało czerwoną i konieczność zejścia z boiska. Częstochowianie musieli kończyć mecz w dziesiątkę.
W końcówce Widzew zdołał zaskoczyć gospodarzy. Po precyzyjnym dośrodkowaniu Kozlovsky’ego, Krajewski pięknie wpakował piłkę do bramki, dając łodzianom nadzieję na odwrócenie losów meczu. Raków po stracie gola nie stworzył już zbyt wielu okazji do odpowiedzi. Mecz zakończył się wynikiem 2:1, a drużyna z Częstochowy przypieczętowała tytuł wicemistrza Polski.