W starciu gigantów tylko Bayern był wielki. Pokaz bezradności PSG

Spotkanie PSG z Bayernem Monachium to przedwczesny finał Ligi Mistrzów. Obie drużyny stawiają przed sobą wielkie cele, obie mają potencjał walki o główne trofeum rozgrywek. Los sprawił, że przyszło im się zmierzyć już na pierwszym etapie fazy pucharowej. Porażka w dwumeczu mogłaby okazać się kosztowna dla obu trenerów, więc mogliśmy spodziewać się niezwykle emocjonujące, zaciętej rywalizacji. W lepszej formie wydawał się ostatnio Bayern, ale gra na własnym terenie miała być handicapem dla PSG.

Bayern grał, PSG przyglądało się

Pierwsza połowa starcia wagi ciężkiej okazała się pojedynkiem bez mocnych ciosów. PSG schowane za podwójną gardło zostało absolutnie zdominowane przez Bayern. Paryżanie przez pierwsze 45 minut zdołali oddać jeden strzał — próbę uderzenia z rzutu wolnego, która trafiła w mur. Szokujące, że zespół chwalony za bajeczny atak, tak naprawdę nie był w stanie wykreować jednej składnej akcji bramkowej.

REKLAMA

Bayern prowadził grę, ustawiając wysoko linię pressingu. Bawarczycy próbowali rozmontować defensywę rywala, posyłając wrzutki w pole karne (15 krosów w 45 minut), ale i szukając uderzeń z dystansu czy szybkich kombinacyjnych wymian piłki. Mimo że piłkarsko to zespół Juliana Nagelsmanna wyglądał lepiej, pierwszą połowę zamknęli z ledwie dwoma celnymi uderzeniami. PSG wyglądało tak, jakby jedynym planem przed przerwą było utrzymanie bezbramkowego remisu i wyczekiwanie, aż na murawie pojawi się Kylian Mbappe. Grając u siebie, wcielili się w rolę obserwatora poczynań niemieckiej drużyny.

Skoro jednak na początku drugiej połowy francuski gwiazdor pozostał na ławce rezerwowych, to Bayern kontynuował swoje ataki. Nagelsmann wpuścił na murawę Alphonso Daviesa, a zespół dalej szukał wrzutek w pole karne. SIEDEMNASTA z nich okazała się zabójcza. Wspomniany Davies dograł do Comana, a były piłkarz PSG pokonał płaskim uderzeniem Gigiego Donnarummę. Tak na marginesie, Włoch mógł w tej sytuacji zachować się zdecydowanie lepiej. Doceniamy również zachowanie Kingsleya, który nie chciał celebrować trafienia.

PSG długo nie potrafiło odpowiedzieć na straconego gola

To Bayern szukał kolejnych trafień i miał coraz poważniejsze okazje do podwyższenia prowadzenia. Zgodnie z naszymi przewidywaniami nie funkcjonował środek pomocy paryskiej drużyny. Bawarczycy zdominowali rywala, który nie potrafił rozgrywać futbolówki i nawet wychodząc spod własnej bramki, szybko tracił piłkę. Tak słabego PSG w Lidzę Mistrzów dawno nie widzieliśmy. Zastanawia, jaki pomysł na ten mecz miał Christophe Galtier? Nawet po wejściu na murawę Kyliana Mbappe, francuski zespół wydawał się bezradny.

Przebudził się dopiero w ostatnim kwadransie, ale wówczas sam Bayern wyraźnie nastawił się na szanowanie wyniku. W 83. minucie dość nieoczekiwanie wyrównał wspomniany Mbappe — arbiter po chwili cofnął jednak trafienie, odgwizdując spalonego.

źródło: twitter/iMiaSanMia

Nawet druga żółta kartka dla Benjamina Pavarda nie zmieniła przebiegu końcówki meczu. Przed rewanżem w Monachium, Bawarczycy będą spać spokojnie — w Paryżu zapewne będzie teraz bardzo nerwowo. Teoretycznie jednak, do odrobienia będzie tylko jeden gol…

PSG – Bayern 0:1 (Coman 53′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,722FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ