W Manchesterze City nadchodzi zmiana pokoleniowa. 5 wniosków po 27. kolejce Premier League

W nadchodzący weekend czekają nas rozgrywki Pucharu Anglii, więc szefowie ligi zaplanowali 27. kolejkę Premier League na środek tygodnia. W naszym standardowym podsumowaniu wybraliśmy 5 tematów i omówiliśmy je szerzej. Zachwyty nad Crystal Palace, zmiana pokoleniowa w Manchesterze City, wymagania wobec Arseanlu, klucz do Dominika Szboszlaia oraz poskładanie defensywy West Hamu przez Grahama Pottera. Oto wątki, które bierzemy pod lupę.

Crystal Palace może mieć jeszcze nadzieję na europejskie puchary

Crystal Palace we wtorek rozgromiło Aston Villę (4:1) na własnym stadionie, a sposób gry zespołu był jeszcze bardziej imponujący niż rozmiary zwycięstwa. Po fatalnym początku sezonu, w którym nie wygrali ani razu w pierwszych ośmiu kolejkach Orły po cichu ciułają punkty. Od 9. serii spotkań podopieczni Olivera Glasnera są czwartym najlepiej punktującym zespołem ligi. Jeszcze lepiej wygląda ich średnia punktowa za okres ostatnich 15 meczów. W tym czasie zdobywają średnio 1,87 pkt/mecz, co w każdym z siedmiu ostatnich sezonów dałoby miejsce w TOP 5. Z taką średnią na przestrzeni całego sezonu byliby dziś faworytem do awansu do LM po Liverpoolu i Arsenalu.

REKLAMA

Na nawiązanie walki o miejsce dające kwalifikację do Champions League na Selhurst Park nie mają już co liczyć, ale walka o europejskie puchary? Do 8. miejsca, które może dać Ligę Konferencji tracą po 27. kolejce Premier League 7 punktów. Jeśli utrzymają taką formę to mogą jeszcze namieszać. Obecne Crystal Palace zaczyna przypominać zespół, który wprawiał kibiców w zachwyt pod koniec poprzedniego sezonu. Oliver Glasner po przetasowaniach w letnim okienku potrzebował trochę czasu, aby dopasować do siebie wszystkie puzzle, ale gdy to zrobił to jego drużyna notuje świetne wyniki.

W Manchesterze City nadchodzi zmiana pokoleniowa

Manchester City odbił się po porażce z Liverpoolem i pokonał na wyjeździe Tottenham (1:0). W wyjściowym składzie na to spotkanie znalazło się tylko trzech zawodników, którzy pamiętają triumf w Lidze Mistrzów, a zarazem potrójną koronę wywalczoną niespełna dwa lata temu – Ederson, Ruben Dias i Erling Haaland. Josko Gvardiol, Matheus Nunes, Mateo Kovacic i Jeremy Doku dołączyli kilkanaście tygodni po największym sukcesie w historii klubu. Savinho minionego lata. Abdukodir Khusanov, Nico Gonzalez i Omar Marmoush tej zimy.

Pep Guardiola już rozpoczął być może najtrudniejszy proces podczas swojej kadencji na Etihad Stadium. To czas, w którym musi przekazać swojej starej gwardii, że nikt nie będzie grał za zasługi. Podjąć trudne decyzje i podziękować zawodnikom, którzy nie trzymają już poziomu adekwatnego do ich zarobków. W styczniowym okienku transferowym w klubie rozpoczął się już proces odmładzania składu i wpuszczania świeżej krwi do zespołu, a zarazem zmiany charakterystyki drużyny. Pep Guardiola – podążając za współczesnymi trendami – chce mieć coraz więcej graczy szybkich, zdobywających metry z piłką przy nodze, dobrze czujących się w bezpośredniej grze i atakach szybkich. Mecz z Tottenhamem był kolejnym przykładem, że Obywatele zmierzają właśnie w tym kierunku.

Straty punktów Arsenalu w ostatnich meczach Premier League to żadna niespodzianka

Po porażce z West Hamem (0:1) Arsenal pojechał na City Ground i znów stracił punkty wywożąc bezbramkowy remis z Nottingham. O mistrzostwie można już zapomnieć, ale – jak już wspominaliśmy w osobnym tekście – równie dobrze można było to zrobić po kontuzjach Gabriela Martinelliego i Kaia Havertza, gdy Mikel Arteta został z trzema atakującymi na trzy pozycje w formacji ofensywnej. Mecz z Nottingham Forest również był taki, jakiego można było oczekiwać. Kanonierzy potrafili przejąć kontrolę nad meczem, utrzymywać się przy piłce na połowie rywala i skutecznie bronić się przed kontratakami rywala, ale miał ogromne problemy z kreowaniem sytuacji. Dopóki Bukayo Saka nie wróci do zdrowia mecze Arsenalu będą zapewne wyglądać w ten sposób. Bijąc głową w mur stworzą okazje warte około jednego gola oczekiwanego (xG), a rywal zapewne będzie miał jedną dogodną sytuację po kontrataku. Raz szala przechyli się na korzyść Arsenalu, innym razem – los pomoże przeciwnikom.

Przy kontuzjach czterech graczy ofensywnych trudno oczekiwać, aby The Gunners seryjnie wygrywali mecze. W dwóch ostatnich meczach tercet z przodu w wyjściowym składzie tworzyli Ethan Nwaneri, Mikel Merino i Leandro Trossard. Z Leicester zamiast Merino grał Raheem Sterling. Jeśli macie czas i chęci – zróbcie eksperyment. Ile zespołów w lidze aktualnie ma mniej jakości na tych pozycjach? Naszym zdaniem poza beniaminkami trudno wskazać jakikolwiek zespół.

Arne Slot znalazł również klucz do Dominika Szoboszlaia

Na samym początku pracy Arne Slota na Anfield Liverpool działał prawie perfekcyjnie. Prawie, bo był jeden zawodnik, którego potencjał gdzieś drzemał – Dominik Szoboszlai. W wielu meczach jako „10-tka” był niewidoczny. Bez zarzutów wykonywał swoje obowiązki w grze bez piłki, ale w fazie ataku to inni brali na siebie odpowiedzialność za kreowanie sytuacji strzeleckich i zdobywanie bramek. W ostatnich tygodniach to już jednak przeszłość. Węgier jest jednym z najbardziej wyróżniających się piłkarzy The Reds. Wczoraj otworzył wynik z Newcastle. Z Manchesterem City miał udział przy obu trafieniach (najpierw asysta, potem gol).

Szoboszlai bardzo dobrze czuje się w systemie, gdy Liverpool gra z mobilną 9-tką i on okazjonalnie może wypełniać przestrzeń, która nominalnie przeznaczona jest dla napastnika. Korzysta, gdy dostaje od trenera więcej obowiązków w ostatniej tercji boiska. Reprezentant Węgier dobrze dostrzega wolne przestrzeni i potrafi w odpowiednim momencie wbiec w pole karne. Ponadto pracuje na całej długości i szerokości boiska zarówno w defensywie, jak i pomagając zespołowi w rozegraniu. To jest jeszcze lepsza wersja Szoboszlaia niż zaraz po transferze, na początku poprzedniego sezonu. Arne Slot potrzebował trochę czasu, ale i do Węgra znalazł odpowiedni klucz.

Graham Potter doprowadził defensywę West Hamu do ładu

Gdy Graham Potter przejmował West Ham, zespół był czwartą najgorszą defensywą ligi pod względem liczby straconych goli. Według modelu goli oczekiwanych straconych (xGC) na lepsze jakościowo sytuacje pozwalała tylko cała trójka beniaminków. Julen Lopetegui chciał grać bardziej ofensywny futbol, ale doprowadził West Ham do stanu, w którym ich defensywa w wielu meczach wyglądała komicznie. Potter rozpoczynając swoją pracę na London Stadium jako jeden z pierwszych celów założył sobie doprowadzenie defensywy Młotów do ładu. Po blisko dwóch miesiącach idealnie jeszcze nie jest, ale drużyna broni znacznie lepiej.

REKLAMA

Graham Potter w Brighton i w Chelsea przyzwyczaił nas, że lubi rotować ustawieniem. Jego West Ham najczęściej gra w systemie z trzema środkowymi obrońcami i wahadłowymi, a ostatnie dwa czyste konta zachował stosując ustawienie 5-3-2, ryglując dodatkowo środek pola trzema pomocnikami o bardziej defnsywnej charakterystyce. Z Arsenalem (1:0) bardzo dużo czasu spędzili w niskim bloku i dobrze powstrzymali rywali przed kreowaniem dogodnych okazji, natomiast z Leicester (2:0) to oni przejęli od początku spotkania inicjatywę i rozgrywali ataki pozycyjne w taki sposób, aby nie narazić się na kontrataki, na które przy braku szybkości stoperów i w środku pola zespół jest szczególnie narażony. Rywale nie był wymagający, ale 0,37 xGC (oczekiwanych goli straconych) jest bardzo dobry.

Co jeszcze wydarzyło się w 27. kolejce Premier League?

  • Chelsea wróciła na 5. miejsce, które najprawdopodobniej da awans do Ligi Mistrzów. The Blues bez problemów pokonali na swoim obiekcie Southampton (4:0). Co ciekawe, dla Palmera był to siódmy mecz z rzędu we wszystkich rozgrywkach bez udziału przy bramce.
  • Po porażce 0:7 z Nottingham wydawało się, że Brighton Fabiana Hurzlerea nie zmierza w dobrym kierunku. Nic bardziej mylnego. Mewy wygrały cztery następne mecze, a w tej kolejce pokonali Bournemouth (2:0), bezpośredniego rywala w walce o LM/LE/LK.
  • W wyścigu o europejskie puchary i zarazem Ligę Mistrzów ciągle trzyma się również Fulham. Zespół Marco Silvy w 27. kolejce Premier League wygrał na wyjeździe z Wolves (2:1).
  • Manchester United wygrał w szalonym meczu z Ipswich (3:2). Patrick Dorgu dostał czerwoną kartkę, a zespół Rubena Amorima wszystkie trzy bramki zdobył po stałych fragmentach gry, natomiast oba gole Ipswich wynikały z ich indywidualnych błędów.
  • Brentford, które w pierwszej części sezonu było znakomite przed własną publicznością, teraz nie może wygrać już od siedmiu spotkań na Gtech Community Stadium. W minionej kolejce zremisowali z Evertonem (1:1).
SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,782FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ