3 listopada 2022 roku (zapiszcie tę datę): Kolejorz rozbija Villarreal 3:0. Lech Poznań osiągnął historyczny wynik. Jako pierwszy zespół w historii polskiej piłki zagra w fazie pucharowej Ligi Konferencji, będąc zarazem pierwszym klubem, który w ogóle wziął udział w tych rozgrywkach. I to jest fakt. Nie Legia, nie Raków, a Lech zaprezentował nasz kraj godnie w tegorocznych europejskich pucharach. Bo świat na eliminacjach czy fazie grupowej nie musi się kończyć.
Lechici narobili sobie kłopotów w Wiedniu, przez co w ostatniej kolejce fazy grupowej mieli pod górkę, mimo że startowali z pole position
Z jednej strony wyjazdowy remis (1:1) z Austrią Wiedeń z końcówki października można uznać za cenny punkt. Z drugiej, Lech w miarę kontrolował mecz i tylko indywidualny błąd Pedro Rebocho zaważył o stracie punktów. W związku z tymi wydarzeniami Kolejorz musiał co najmniej zremisować z hiszpańskim Villarrealem w ostatniej kolejce fazy grupowej, aby awansować dalej — zakładając, że ich rywale w walce o wyjście z grupy (H. Beer Sheva) wygrają swój mecz z Austrią (ale będą mieć gorszy bilans bramkowy).
I rzeczywiście — właśnie taki scenariusz został przygotowany na ten czwartkowy wieczór. Po pierwszych połowach Hapoel prowadził 2:0 i po cichu liczył na porażkę Lecha. Tylko że w szaleństwie Johna van den Broma znowu znalazła się recepta na sukces. Holender wystawił w pierwszym składzie m.in. Kristoffera Velde i Filipa Marchwińskiego. Internauci szybko zaczęli szydzić z tej decyzji. Tymczasem to ta para załatwiła prowadzenie, gwarantujące awans, w pierwszej odsłonie meczu w Poznaniu.
Lech szybko pokazał się z dobrej, otwartej strony przeciwko Hiszpanom
Podopieczni Johna van den Broma wyszli z bojowym nastawieniem już od pierwszego gwizdka. Wiedzieli, że nie są w tej edycji chłopcami do bicia i nie muszą oszczędzać sił na ligę, bo przecież nie da się połączyć gry na dwóch, trzech frontach. Da się i oni to pokazali.
Pierwszy mecz z hiszpańską ekipą był bardzo otwarty. Co mnie osobiście cieszy — przełożyło się to na rewanżowe spotkanie w stolicy Wielkopolski. W pełnym gazie wkroczyli na drugą połowę. Ostatnie 45. minut, oddech grupowego rywala na plecach, ranga przeciwników — wiele jeszcze się mogło wydarzyć. I wydarzyło się, ale dobrego dla niebiesko-białych. I tak znowu Velde! Tym razem z asystą z bocznej części pola karnego, po której piłkę do siatki wpakował walczący o wyjazd na mundial 22-letni Michał Skóraś. PRIDE.
Poznań eksplodował. Takie mecze przechodzą do historii
77. minuta. Lech wychodzi z kontratakiem, rozklepują, a Skóraś kończy strzałem na pustaka. 3:0. Sensacja, fenomen, KURTYNA.
Długo czekano na taką chwilę w Poznaniu, tak samo, jak na powtórne mistrzostwo. Zawsze jest duża dyskusja na ich temat. O polityce transferowej, wyborach, grze. Ale ostatecznie mistrzowie Polski nas nie zawiedli i wykonali kawał dobrej roboty. Villarreal, czyli rewelacja poprzedniego sezonu w LIDZE MISTRZÓW została sprowadzona na ziemię przy poznańskim akompaniamencie. Hiszpanie oddali jeden strzał na bramkę. To brzmi jak abstrakcja, a to czysta prawda!
Jestem święcie przekonany, że będziemy mówić o tym meczu podobnie, jak o pamiętnych widowiskach z Manchesterem City, czy Juventusem. Historia powstała na naszych oczach i jutro rano wszystkie nagłówki będą miały ten sam przekaz. Lech Poznań zrobił właśnie wiele dobrego dla polskiej piłki.