Obie drużyny podchodziły do tego spotkania uskrzydlone. Manchester United dopiero co wygrał w przekonującym stylu z Chelsea 2:1. Bournemouth zaś zaliczyło serię 4 spotkań bez porażki zdobywając 10 punktów. W obu drużynach doszło do niewielu zmian względem poprzednich spotkań. W United na ławce zasiadł Hojlund, a w jego miejsce szansę otrzymał Martial. Po drugiej stronie zaś Tavernier zaczął za Sinisterre.
United zapłaciło za własne błędy
Obie drużyny rozpoczęły spotkanie intensywnie pressując swoich rywali i starając się jak najszybciej strzelić bramkę. United nie radziło sobie w tej sytuacji i już na początku błędy w wyprowadzeniu piłki popełnili Shaw oraz Amrabat. Mogły one przynieść gole dla przyjezdnych. Wisienki zresztą w ten sposób strzeliły bramkę w 5 minucie tego spotkania. Podanie Bruno do McTominaya zostało przechwycone, szybko przetransportowano piłkę na prawe skrzydło do Cooka. Ten świetnie wystawił piłkę Dominicowi Solanke, który efektownie strzelił bramkę. Błąd w tamtej sytuacji popełnił przede wszystkim Amrabat, który odpuścił biegnięcie za angielskim pomocnikiem. Tak może udałoby się uniknąć dobrego dogrania do napastnika.
United od razu ruszyło do ataku po stracie gola. W polu karnym rywali często pojawiał się Harry Maguire. Martiala zaś oglądało się przed polem karnym. Tym czasem Bournemouth w 24 minucie strzeliło drugą bramkę… ale Tavarnier znajdował się na spalonym przez co ta została anulowana. Było to poważne ostrzeżenie dla Czerwonych Diabłów jednak nie potraktowali go serio. Bournemouth z kolei postanowiło oddać piłkę rywalom i głównie się bronić, przy okazji grając na czas przez co żółty kartonik obejrzał Tavarnier. Najlepiej niech o ich postawie świadczy zaledwie 27 % posiadania piłki, ale przy tym wyższe xG na poziomie 0.54.
Zgnieceni niczym ślimak
Czerwone Diabły na drugą połowę wyszły bardzo zmotywowane, cały czas atakując rywali. Brakowało im jednak odpowiedniego napastnika w polu karnym. Już w 56 minucie ten Hag zdecydował się na wpuszczenie Hojlunda za Martiala, który był jak zawsze bardzo leniwy. Duńczyk był jego przeciwieństwem, ponieważ był bardzo chętny do gry i wywalczył choćby rzut rożny. Wygrał także kilka pojedynków fizycznych, czego nie robił Francuz. Na nic się to jednak nie zdało, ponieważ w 68 minucie po kontrze Billing zaliczył wejście smoka strzelając bramkę. Shaw i Reguilon bardzo źle po pokryli, a Onana był bez szans w tamtej sytuacji. Otworzyło to worek z piłkami, gdyż w 73 minucie po rzucie rożnym Senesi podwyższył prowadzenie na 0:3. Argentyńczyka w polu karnym nikt nie krył, obok był tylko osamotniony Harry Maguire skupiony na innym przyjezdnym graczu.
Trener United postanowił w 79 minucie ratować się 3 zmianami. Wymienił oba skrzydła, a także wpuścił Jonna Evansa za Shawa. W 85 minucie doszło do dość kontrowersyjnego starcia w polu karnym między Rashfordem który wcześniej wszedł, a Zabarnyim. Ukrainiec sprowadził Anglika do parteru, ale sędzia nie dopatrzył się faulu. Zapewne platforma X rozgorzałaby nad tą sytuacją… gdyby mogła ona coś zmienić. W 92 minucie po fatalnej postawie defensywy United było blisko, by ponownie piłkarz wchodzący z ławki zdobył bramkę. Ouattara strzelił bramkę, ale na tyle nieporadnie, że piłka odbiła się od jego ręki i po sprawdzeniu sytuacji przez Var gol nie został uznany.
Będzie ciężej
W obozie Czerwonych Diabłów pewnie każdy się będzie zastanawiał, jak doszło do takiego upokorzenia. Na domiar złego przed nimi starcia z Bayernem, a później Liverpoolem. W bitwie o Anglię dodatkowo zabraknie kapitana drużyny, Bruno Fernandesa, który został pod koniec meczu ukarany żółtą kartką. Zapowiadają się więc kolejne ciężkie chwile dla fanów tej drużyny. O ile uskrzydleni wcześniejszymi zwycięstwami piłkarze mieliby większe szanse na zwycięstwa, tak po druzgocącej porażce będzie im tylko ciężej.