Legia Warszawa w ćwierćfinale Ligi Konferencji! Marzenie stało się faktem, a to za sprawą wyśmienitej postawy wielu Legionistów. Legia po dogrywce pokonała rywali z Norwegii 2:0, dzięki czemu uzyskała przewagę w całym dwumeczu. Nie wszyscy zagrali jednak perfekcyjnie, w związku z czym nasze oceny w skali od 1 do 10 po tym spotkaniu są dość zróżnicowane.
Kacper Tobiasz – 9
W bramce Legii nareszcie zawitał upragniony i długo wyczekiwany spokój! Wszystko za sprawą Kacpra Tobiasza, który wrócił do wyjściowego składu i udowodnił, że posadzenie go na ławce było błędem. Zagwarantował to, czego od tygodni Wojskowym nie dawał Kovačević. Tym czymś była pewność, która biła od golkipera przy każdej jego interwencji. Był bezkompromisowy, nie bał się rywali i robił co w jego mocy, by zatrzymać każdy strzał drużyny gości. Przypłacił to zdrowiem, bo jego nos został uszkodzony w jednym ze starć z drugiej połowy, ale niezależnie od takich utrudnień Tobiasz się nie zatrzymywał. Był jedną z kluczowym postaci, która uchroniła Legię od porażki w dwumeczu i pomógł w utrzymaniu jednobramkowej przewagi, w wyniku której mecz wydłużył się o dodatkowe 30 minut.
Rúben Vinagre – 5
Zanotował jeden poważny błąd, który polegał na zagapieniu się, oddaleniu się od rywala i w konsekwencji niesięgnięcia do posłanej do niego piłki. Na szczęście poza tym nie było większych powodów do krytyki Portugalczyka, który ma za sobą solidne zawody.
Steve Kapuadi – 6
Porządny występ, w którym pojawiły się pewne mankamenty, ale nie były one na tyle znaczące, by miały przesądzić o końcowej ocenie. Porządna „6” za kilka udanych bloków ratujących Legię i dobre zachowanie przy dośrodkowaniach przeciwników.
Artur Jędrzejczyk – 8
Dał drużynie nie tylko zaangażowanie i walkę, ale także ogrom doświadczenia i boiskowej mądrości. Był tym ze stoperów, który najlepiej reagował na boiskowe wydarzenia. W razie potrzeby potrafił zdecydować się na zaangażowanie w grę ofensywną, nawet tuż pod linią bramkową rywala. Robił to najczęściej i najodważniej ze wszystkich defensorów, co zapewne było konsekwencją wytycznych otrzymanych od trenera. Trzeba jednak przyznać, że Jędrzejczyk realizował swoje zadania bardzo dobrze.
Innym przejawem jego wpływu na zespół była chociażby sytuacja, w której wychowanek Legii w ostatniej chwili przesunął się do przodu, dzięki czemu złapał przeciwnika na spalonym. Była to decyzja ryzykowna, gdyż piłkarz Molde miał otwartą drogę do bramki, ale po zakończeniu akcji sędziowie potwierdzili anulowanie gola. Nie padł on tylko dzięki przytomnemu zachowaniu Jędrzejczyka, któremu powinien być za to wdzięczny cały zespół ze stolicy Polski. Na minus jedynie jego faule, które już w pierwszej połowie mogły zakończyć się żółtą kartką. Ostatecznie doszło do tego w 62. minucie, przez co Jędrzejczyk musiał później uważać i unikać mocniejszych wejść, by przedwcześnie nie skończyć swojego występu. Nie oznacza to jednak, że od tego momentu mniej skutecznie bronił dostępu do bramki gospodarzy. Wciąż był ostoją defensywy, a w końcowym kwadransie uchronił Legię przed stratą gola w najlepszej sytuacji Molde z drugiej połowy meczu.
Paweł Wszołek – 8
Jeden z bohaterów meczu. Pokazał się z dobrej strony pod kątem dryblingu, szybkości i precyzji dograń w pole karne. Ten ostatni aspekt jego dobrej dyspozycji przyniósł mu nawet asystę, ale groźnych sytuacji wykreowanych z jego udziałem było znacznie więcej. Świetny, także za sprawą czujności w obronie, od której nie było wielu odstępstw.
Juergen Elitim – 6
Nie od dziś wiadomo, że Elitim ma dużo jakości i jest piłkarzem dobrze wyszkolonym technicznie. W rewanżu z Molde wielokrotnie umiejętnie to wykorzystywał, kiedy osiągał dla swojej ekipy wiele małych sukcesów. A to wywalczył rzut wolny po dobrym zastawieniu, a to celnie podawał unikając najbardziej oczywistych i niewiele dających opcji. Zabrakło może jego wielkiego udziału w kluczowych akcjach, ale mimo wszystko nie może mieć sobie wiele do zarzucenia.
Rafał Augustyniak – 8
Był bardzo blisko strzelenia gola. Niestety jego uderzenie głową uderzyło w słupek. Ewentualne trafienie byłoby jednak „czymś ekstra”, a Augustyniaka powinno się rozliczać głównie z jego postawy w defensywie. 31-latek wchodził bowiem do formacji obronnej, gdy było to konieczne. Nawet w innych sytuacjach, kiedy to Molde miało piłkę, Augustyniak pozostawał skupiony i często udawało mu się przechwycić futbolówkę lub mieć w tym duży udział. Bardzo dobry występ.
Bartosz Kapustka – 7
Wszechstronny i przydatny na wielu frontach. Jego dośrodkowania, szczególnie ze stojącej piłki, sprawiały wiele zamętu w szeregach rywali. To właśnie on był zresztą autorem centry, do której dopadł Augustyniak i która mogła zakończyć się wymarzoną bramką. W innych sytuacjach dogrywał podobnie dokładnie. Generalnie był ustawiony bliżej prawej strony boiska, gdzie pokazywał się do podań Wszołkowi i Chodynie. Jego obecność sprawiała, że mieli oni więcej opcji – zawsze mogli oddać piłkę byłemu piłkarzowi Leicester i zdać się na niego. W takich przypadkach Legia mogła być spokojna o kontynuację akcji, gdyż Kapustka podejmował bardzo dobre wybory i nigdy nie panikował. Czasem wolał wycofać piłkę niż niepotrzebnie ją stracić, ale potrafił wnieść do gry również nieco polotu i odwagi. Istotny był również jego wkład w fazy przejściowe między obroną a atakiem. W takich chwilach Kapustka dość regularnie miał okazję się wykazać i wielokrotnie udawało mu się skutecznie uspokoić grę i utrzymać posiadanie futbolówki.
Ryoya Morishita – 6
Może nie był to najbardziej wybuchowy występ Japończyka, któremu zdarza się robić więcej zamieszania pod bramką rywala. Najważniejsze jednak, że dał swojej drużynie to, co jest sednem sprawy, czyli trafienie na wagę odrobienia strat ze spotkania w Norwegii. Poza tym może nie było fajerwerków, ale Morishicie nie można było odmówić waleczności i dobrych chęci.
Marc Gual – 4
Jego występ do pewnego momentu był po prostu parodią futbolu. Nie tylko wielokrotnie podawał niecelnie – robił to tak, że piłka trafiała wprost do przeciwnika lub poza boisko. Nie tylko nie miał strzałów celnych, lecz także oddawał upokarzające uderzenia niecelne, na czele z dobitką do pustej bramki po główce Augustyniaka, która przeleciała wysoko nad poprzeczką. I wreszcie Gual nie tylko tracił piłkę, ale dokonywał tego tak nieumiejętnie, że wręcz trudno było uwierzyć, że Hiszpanowi w ogóle zależy na zrobieniu z nią czegokolwiek pożytecznego.
Oglądało się to bardzo ciężko, a sam zawodnik chyba zapomniał, jaka jest jego rola na boisku. Bardziej niż na bieganiu i kopaniu skupiał się bowiem na machaniu rękoma i okazywaniu swojego niezadowolenia przy każdej możliwej okazji. Niby to nic nowego, tym bardziej więc trudno uwierzyć, że wciąż może to być aż tak frustrujące. Gual denerwuje nadal, szczególnie w momentach, w których niby stara się naciskać na rywali, ale robi to tak nieudolnie i jest tak nieskoordynowany z resztą zespołu, że kończy się to tylko na bezsensownym traceniu sił.
Patrząc na napastnika Legii aż chce się zakryć oczy albo zapomnieć, że porusza się on po boisku. Niestety, zapomnieć trudno, gdy Gual co chwilę daje o sobie znać kolejnym niezrozumiałym wybrykiem. „4” dostaje tylko i wyłącznie za końcówkę meczu, w której był blisko asysty i miał nawet jeden strzał, który o dziwo wyglądał na dość celny (nie można powiedzieć o nim nic więcej, gdyż został zablokowany). No i za gola, który padł wbrew wszelkim zasadom zdrowego rozsądku, bo był tylko kolejnym słabym strzałem w środek bramki Guala. Snajper absolutnie nie zasłużył na wpisanie się na listę strzelców, ale nawet komuś tak słabemu jak on czasem sprzyja szczęście.
Kacper Chodyna – 4
Był bardzo przygaszony i często przegrywał pojedynki indywidualne. To nie był jego dzień, w związku z czym Chodyna wydawał się nieco zagubiony, nie zawsze potrafił najlepiej się ustawić i popełniał dość sporo prostych błędów. Na prawej stronie boiska zdecydowanie królował dziś Wszołek, a Chodyna nawet nie próbował wyjść z cienia swojego starszego kolegi. Miał do tego niezwykle dogodną okazję w końcówce spotkania, ale zamiast zmazać swoje winy z całego spotkania, tylko je uwypuklił. Zmarnował bowiem sytuację sam na sam z bramkarzem i tuż po tym zajściu opuścił plac gry.
Jak zagrali rezerwowi?
Claude Gonçalves wielokrotnie pokazywał się kolegom i udawało mu się wielokrotnie uwolnić się od obrońców. Nie zawsze przynosiło to jakieś rewelacyjne efekty, ale świeżość Portugalczyka była pożyteczna dla podopiecznych Gonçalo Feio. Ocena: 6. Jeszcze lepiej zagrał Maxi Oyedele, któremu udało się przechwycić kilka podań, a także zanotować asystę. Ocena: 7. Na przeciwstawnym biegunie był Vahan Bichakhchyan, którego wejście z ławki nie dało drużynie żadnej korzyści. Najlepsze, co Armeńczyk zrobił przez pół godziny gry, to dość groźne dośrodkowanie z rzutu rożnego. Ocena: 3.
Patryk Kun i Jan Ziółkowski zagrali zbyt krótko, by ich ocenić.