Liverpool rozpoczął sezon od siedmiu zwycięstw we wszystkich rozgrywkach, jednak już wtedy było widać pewne niedociągnięcia i można było śmiało stawiać diagnozę, że nie jest to zespół grający na najwyższych obrotach. Następne spotkania potwierdziły i uwidoczniły problemy, które trapią drużynę Arne Slota od początku sezonu. The Reds przegrali trzy kolejne starcia – z Crystal Palace oraz Chelsea w Premier League oraz przeciwko Galatasaray w Lidze Mistrzów (wszystkie na wyjeździe). Co nie gra w Liverpoolu? I dlaczego Trent Alexander-Arnold był tak ważny dla tego zespołu?
Letnia rewolucja transferowa
Pomimo trzech ostatnich porażek sytuacja Liverpoolu na starcie sezonu ciągle jest przyzwoita. Po siedmiu kolejkach ligowych mają tylko punkt straty do liderującego Arsenalu. Jedna porażka w Lidze Mistrzów nie przekreśla ich szans na awans do pierwszej ósemki, a przecież nawet znalezienie się w TOP 24 nie oznacza odpadnięcia z rozgrywek. Nie stracili jeszcze szansy na żadne trofeum (chyba że liczymy porażkę w meczu o Tarczę Wspólnoty), ponieważ nie odpadli z Carabao Cup.
Obserwując grę podopiecznych Arne Slota i przykładając lupę do poszczególnych występów, sygnały alarmowe są już jednak znacznie głośniejsze. Gdyby zastanowić się ile meczów zagrali co najmniej na średnim poziomie z poprzedniego mistrzowskiego sezonu, to znaleźlibyśmy maksymalnie trzy takie spotkania. Mecz z Atletico był dobry, natomiast w przypadku starć z Arsenalem i Evertonem musielibyśmy przymknąć oko na jedną z połów (z Kanonierami na pierwszą, z The Toffees na drugą). Potwierdza to także tabela punktów oczekiwanych serwisu Understat, według której Liverpool powinien mieć 4 punkty mniej i zajmować dopiero 7. lokatę.
Na Anfield doszło do sporej rewolucji transferowej, zwłaszcza jak na standardy zespołu, który dopiero co świętował mistrzostwo Anglii. Liverpool miał jednak środki finansowe i mógł zaszaleć na rynku transferowym po poprzednim letnim okienku, w którym wstrzymał się ze wzmocnieniami. Liverpool musiał również działać ze względu na stratę trzech piłkarzy często grających w podstawowym składzie. Bayern wysłał za 28-letniego Luisa Diaza ofertę z gatunku tych bardzo trudnych do odrzucenia (72 mln euro kwoty podstawowej + 9 mln euro łatwo osiągalnych bonusów + procent od kolejnej sprzedaży). Diogo Jota zginął w wypadku samochodowym. Trent Alexander-Arnold nie przedłużył kontraktu i odszedł do Realu Madryt.
Czy Trent został odpowiednio zastąpiony?
Odejście Anglika najbardziej odbiło się na grze zespołu i zmusiło Arne Slota do szukania pewnych modyfikacji w grze swojego zespołu. Wszystko dlatego, że Trent Alexander-Arnold to zawodnik, którego nie dało się zastąpić jeden do jednego. Szukając za niego zastępstwa działacze na Anfield musieli myśleć nie tylko o uzupełnieniu luki na jego pozycji, czyli prawej obronie, ale także znalezieniu piłkarza wypełniającego podobne zadania w fazie posiadania piłki. Trent był drugim najlepszym kreatorem zespołu (po Mohamedzie Salahu) i kluczową postacią w rozegraniu. To on trzymał ręcę na kierownicy i decydował o tym jak będą wyglądały ataki drużyny. Arne Slot w porównaniu do Jurgena Kloppa jeszcze bardziej korzystał z 27-latka w progresji piłki. Jeśli spojrzymy na odsetek progresywnych podań lub podań w tercję ataku do wszystkich zagrań, nigdy wcześniej Trent Alexander-Arnold nie miał tak wysokich wskaźników jak u Arne Slota w poprzednim sezonie.
Trent w mistrzowskim sezonie Liverpoolu w fazie posiadania piłki był kimś w rodzaju szeroko ustawionego głęboko cofniętego rozgrywającego. Biorąc pod uwagę, jak zbudowana była kadra Liverpoolu (brak nominalnej „6-tki”), posiadanie prawego obrońcy biorącego na siebie rozegranie było na wagę złota. The Reds próbując zastąpić wpływ Anglika na zespół, jednocześnie podnosząc sufit drużyny, zdecydowali się na dwa transfery:
- Jeremie Frimpong — zastępstwo dla Trenta Alexandra-Arnold na prawej obronie, jednak to zawodnik o kompletnie innej charakterystyce
- Florian Wirtz — zupełnie inna pozycja, ale można odczytywać, że to on ma wypełnić lukę po obecnym piłkarzu Realu Madryt w kreowaniu sytuacji (mimo że robi to w inny sposób i z innych stref boiska).
Liverpool nie przeprowadził naszym zdaniem kluczowego transferu w procesie zastąpienia Trenta Alexandra-Arnolda, czyli sprowadzenia głęboko cofniętego rozgrywającego. Pomocnika, który będzie kontrolował tempo meczu, zapewniał progresję piłki i utrzymywał ją pod pressingiem przeciwnika.
Regres statystyczny
Oczywiście, można kontrargumentować, że Ryan Gravenberch jako defensywny pomocnik się sprawdzał i nawet po odejściu Trenta Alexandra-Arnolda jego braki nie wyszły na wierzch, a jego wartość dla zespołu nie spadła. To prawda. Niemniej jednak, mimo zauważalnie wyższego posiadania piłki w obecnym sezonie (z 57,7% do 61,6%) spadła liczba progresywnych podań zespołu (z 50,6 na 48,1). Liverpool gorzej wypada także w statystykach bezpośrednio znaczących o stworzonym zagrożeniu pod bramką przeciwnika, jak strzały celne (5,66 do 4,14), gole oczekiwane (2,16 do 1,56), duże szanse (3,95 do 2,71) czy kontakty z piłką w polu karnym przeciwnika (34,6 do 27,1). Mimo że Anglikowi często wypominano słabą postawę w obronie, bez niego Liverpool dopuszcza rywali do lepszych okazji. Współczynnik goli oczekiwanych traconych (xGC) wzrósł z 1,02 do 1,13 na mecz, a liczba „dużych szans” – z 1,95 na 2,29.
Liverpool w obecnym sezonie sprawia wrażenie zespołu łatwiejszego do skontrowania. Bez Trenta Alexandra-Arnolda mają mniejszą kontrolę nad meczem, a także rzadziej zagrywają podania mijające drugą linię rywala lub bezpośrednio za plecy obrońców. Przez to Florian Wirtz często musi cofać się głębiej po piłkę i notuje mniej kontaktów w tercji ataku, niż miało to miejsce w Bayerze Leverkusen (o początkach Niemca na Anfield szerzej pisaliśmy w osobnym tekście). Spadła także jakość rozegrania Liverpoolu od własnej bramki, ponieważ obecnie jedynym defensorem, któremu można ufać w sytuacjach, gdy znajdzie się pod pressingiem rywali jest Virgil van Dijk.
Wpływ na Salaha
Wśród przyczyn słabszej dyspozycji Liverpoolu trzeba zahaczyć o Mohameda Salaha, który w obecnym sezonie nie przypomina siebie sprzed kilku(nastu) miesięcy, gdy był najlepszym piłkarzem w Premier League. Egipcjanin jest w słabszej formie, ale trzeba również zaznaczyć, że brak Trenta Alexandra-Arnolda daje mu znacznie mniej okazji do wykazania się. Jego liczba kontaktów z piłką w tercji ataku w przeliczeniu na 90 minut jest najniższa od dołączenia do Liverpoolu. Dotknięcia futbolówki w polu karnym przeciwnika spadły około dwukrotnie w porównaniu do poprzedniego sezonu (z 9,49 na 4,71). Salah dostaje także mniej podań progresywnych (z 13 na 10,9). Odejście Trenta musi mieć wpływ na te liczby, ponieważ w poprzednim sezonie Anglik zagrał do Egipcjanina aż 147 podań mijających formacje przeciwnika, co było najwyższym wynikiem w całej Premier League z dużą przewagą nad całą resztą (drugi duet to Gvardiol do Doku z 108 podaniami).
Choć Trent Alexander-Arnold miał swoje braki to zastąpienie go jest dla Arne Slota ogromnym wyzwaniem
Nie tylko dlatego, że to bardzo dobry piłkarz, ale także – a może przede wszystkim – z powodu jego nietypowej boiskowej roli. Jak już napisaliśmy wcześniej, Trent to piłkarz, którego nie da zastąpić się jeden do jednego. To prawy obrońca, który ma ogromny wpływ na rozegranie oraz kreowanie okazji. Unikalny piłkarz, pod którego układasz zespół. Wkomponowanie go do istniejącego już systemu nie jest proste (co widzimy po początkach w Realu Madryt), natomiast jeszcze trudniejsza jest skuteczna modyfikacja sposobu gry oraz roli poszczególnych zawodników, gdy drużyna była skonstruowana pod wykorzystanie atutów oraz zamaskowanie braków Trenta Alexandra-Arnolda.
Anglik był czwartym pomocnikiem, który nie operował jednak w środku pola. Arne Slot musiał więc rozbić świetnie funkcjonujący tercet pomocników, ponieważ bez Alexandra-Arnolda tak zestawiona druga linia nie miałaby już wszystkich atutów, których potrzebujesz w klasowym zespole. Przetasowania wynikające z transferu Wirtza, jak zmiana pozycji Dominika Szoboszlaia spowodowały natomiast kolejne komplikacje. Węgier dobrze rozumie się z Salahem, a w defensywie był w stanie wykonywać część obowiązków Egipcjanina. Zmiany w Liverpoolu były nieuniknione, ale rozregulowały bardzo dobrze działającą maszynę. Zespół, który oglądamy w tym sezonie to już Liverpool Arne Slota 2.0, a trener i nowe nabytki potrzebują jeszcze czasu. Dopiero później będziemy mogli ocenić czy nowa wersja zespołu będzie co najmniej tak samo efektywna jak ta, która zdobyła tytuł mistrzowski.