Liverpool przyjeżdżał na Selhurst Park podrażniony laniem jakie dostał kilka dni temu od Realu Madryt na Anfield w meczu Champions League. Dlatego na przyćmienie beznadziejnej postawy w pucharach nie można zrobić niczego lepszego niż kontynuować punktowanie w lidze, jednocześnie goniąc czołówkę. Tym bardziej, że Liga Mistrzów to obowiązek takiego klubu jak „The Reds”, a skoro w tym sezonie prawdopodobnie odpadną w 1/8 finału to wypadałoby „zapisać się” do przyszłej edycji i spróbować poprawić wynik.
Jednak zostawmy przygodę Liverpoolu w Champions League. Crystal Palace to strasznie niewygodny rywal o czym przekonało się w tym sezonie wiele drużyn, chociażby Manchester United, Brighton, Chelsea, Brentford czy właśnie Liverpool, który sierpniowy mecz z „Orłami” zremisował 1:1. Niestety dla drużyny Patricka Vieiry rok 2023 nie zaczął się dobrze. Drużyna francuskiego szkoleniowca jeszcze w bieżącym roku nie wygrała meczu, zanotowała 4 remisy i 4 porażki. Forma drużyny spada, osuwają się w tabeli ligowej i im więcej takich meczów bez wygranej tym sytuacja „Orłów” zdecydowanie nie będzie zbyt kolorowa, może wkrótce na Selhurst Park zawitać widmo spadku.
Słaby Liverpool, pressujący gospodarze
Po obejrzeniu wyjściowych składów wydawać by się mogło, że Liverpool nie chce wygrać tego meczu. Chodzi przede wszystkim o zestawienie środka pola. Przecież w nim nie było kreatywności i przebojowości. Z całym szacunkiem, ale ani Jordan Henderson ani 37-letni James Milner ani wiecznie bez rytmu meczowego Naby Keita nie dadzą tego co Harvey Elliot czy Stefan Bajcetic. A Crystal Palace bezzębne z jednego prostego powodu – braku Wilfrieda Zahy, czyli piłkarza bez którego ani rusz jeśli chodzi o jakąkolwiek kreację i grę ofensywną „Orłów”.
Swojej przewagi zawodnicy Vieiry szukali w wysokim pressingu oraz w ich największej broni w całym sezonie jaką są stałe fragmenty gry. Jednak pierwsza połowa skończyła się bez goli, obie drużyny grały chaotycznie. Crystal Palace grało swoje, czyli tak jak potrafili, a Liverpool zamiast wrzucić wyższy bieg, to dostosował się do średniego poziomu rywala, pogrążając się w marazmie i oddając wręcz rywalowi piłkę. W pierwszej połowie ten mecz nie wyglądał na spotkanie drużyn, z których jedna walczy o europejskie puchary, a druga błąka się w środku tabeli. Po prostu wyrównany mecz średnich drużyn z błędami obu stron. Liverpool taką grą jaką zaprezentował nie zasługuje na europejskie rozgrywki. Wyglądają jak zbieranina obcych sobie piłkarzy. Jeżeli ktoś myślał, że porażka Liverpoolu z Realem Madryt podziała na nich jak płachta na byka, to szybko przez zawodników Liverpoolu został sprowadzony na ziemię.
Czy druga połowa przyniosła coś nowego?
Od razu by rozruszać Liverpool na plac boju został wysłany Harvey Elliot za fatalnie grającego Naby’ego Keite w pierwszej połowie, sprawiającego wrażenie piłkarza nie wiedzącego co ma robić na boisku. Pierwsze 15 minut przyniosło inne oblicze Liverpoolu. Ożywił się Salah i niesamowitą świeżość wniósł właśnie wcześniej wspomniany Harvey Elliot. Przypadek? Oczywiście, że nie. Jednak po tych 15 minutach mecz jakby wrócił do stanu, jaki oglądaliśmy w pierwszej połowie. Obie drużyny szukały swoich okazji, jednak bez większych pomysłów na „ugryzienie” rywala.
Ani Michael Olise, ani Mo Salah sami meczu nie wygrają. Niesamowicie ciężkie widowisko do oglądania. Jurgen Klopp chyba podzielił moje zdanie i w 70. minucie na boisko wpuścił Roberto Firmino i Fabinho, zdejmując Trenta Alexandra Arnolda. Czy to coś zmieniło? Oczywiście, że nie. Wynik 0:0 idealnie obrazuje przebieg całego spotkania, które po prostu było nudne, bezbarwne i pozbawione jakiegokolwiek wigoru. Liverpool pokazał się w tym meczu jako średnia drużyna, z pewnością nie aspirująca do gry o Champions League. Natomiast Crystal Palace to bardzo ciekawa drużyna, która z pewnością musi poprawić grę w ataku. Transfery latem potrzebne, ponieważ przykro się patrzy na samotnego Michaela Olise. Pewnie Wilfried Zaha, mógłby trochę odmienić losy meczu, lecz napastnika to „Orły” nie mają i do końca sezonu już mieć nie będą.
autor: Mateusz Topolski
Crystal Palace 0:0 Liverpool
***
Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej