Do Ange’a Postecoglou można powoli przypinać łatkę największego dogmatyka w Premier League. Nieważne z jakim rywalem przyjdzie się mierzyć jego drużynie, Australijczyk zawsze chce grać w ten sam sposób. Spurs mają być zespołem intensywnym, pełnym witalności i energii. Taka jest wizja zespołu Postecoglou. Pomimo wielu niepowodzeń, trener kurczowo trzyma się swoich założeń, a zmian w najbliższym czasie nie powinniśmy się spodziewać. Trzeba przyznać, że oglądanie Tottenhamu sprawia wiele przyjemności odbiorcom. Problem w tym, że rzadko zadowalają własnych kibiców.
Hulaj dusza piekła nie ma
Gdyby ktoś kazał mi wskazać krótką dewizę, opisującą grę Tottenhamu pod batutą Postecoglou, wskazałbym zapewne tę – hulaj dusza piekła nie ma. Australijski szkoleniowiec chce, by jego piłkarze prezentowali futbol na wskroś intensywny. Każde spotkanie rozpoczynają od wysokiego pressingu, a raczej od rzucenia się na rywala. To sprawia, że zawody z ich udziałem są iście zabawne ostatnimi czasy. Sęk w tym, iż zadowoleni z przebiegu spotkania najczęściej są postronni kibice, a nie sympatycy Tottenhamu. W ostatnich trzech spotkaniach Spurs padło aż 21 bramek, co daje średnią 7 goli na mecz. Brzmi absurdalnie, ale jest to autentyczna statystyka. Wszystko wygląda pięknie w statystykach ofensywnych – Tottenham jest drużyną, która zdobyła najwięcej bramek w lidze. Pomimo tak dużej liczby strzelonych bramek, zajmują jedynie 11. miejsce w lidze, co jest sporym rozczarowaniem.
Watching Tottenham as neutral must be crazy 😭 pic.twitter.com/GR2Xv4Kqk2
— Jordan (@JordanM_THFC) December 22, 2024
Urazy podstawowych obrońców
Wielokrotne urazy, kontuzje i dolegliwości – najczęściej obrońców – sprawiają, że Postecoglou często musi się głowić nad zestawieniem jedenastki. Zarówno Cristian Romero, jak i Micky van de Ven od dłuższego czasu zmagają się z kontuzjami uda. A więc Australijczyk musi sobie radzić bez dwóch podstawowych defensorów. Wprawdzie obaj pojawili się niedawno w pierwszej jedenastce na derbowe starcie z Chelsea, ale opuścili boisko z odnowionymi urazami. Argentyńczyk zdołał rozegrać ledwie kwadrans, a van de Ven osiemdziesiąt minut. Ben Davies spędził na boisku jedynie 270 minut w całym sezonie ligowym, na mecz pucharowy z Manchesterem United wypadł Udogie. Przez wiele spotkań niedostępny był Djed Spence, a dni Sergio Reguilon’a w Londynie wydają się być policzone. Na dodatek kostkę złamał Guglielmo Vicario, którego powrót przewiduje się dopiero na marzec. W miejsce Włocha do bramki wskoczył Fraser Forster. Upust swojej bezradności z pomnażających się kontuzji dał sam szkoleniowiec.
Powiedział po porażce z Liverpoolem 3:6.
Najbardziej chimeryczny zespół w lidze
Kiedy piłkarze z północnej dzielnicy Londynu wychodzą na boisko, można spodziewać się wszystkiego. Jeśli ktoś potrafi przewidzieć wynik spotkania z udziałem Kogutów, to naprawdę chapeau bas. Zapewne nawet najlepsze maszyny losujące nie są w stanie zagwarantować tak rozmaitych wyników, jak ekipa Ange’a. Śmiało więc można określić ich mianem najbardziej nieprzewidywalnego, chimerycznego i chwiejnego zespołu.
Po porażce na Portman Road z beniaminkiem – Ipswich Town – spuścili łomot City aż 4:0. Dysproporcję w dyspozycji Tottenhamu widać na przestrzeni zarówno kilku spotkań, jak i w trakcie jednego meczu. W sezon weszli z przytupem, ale jedynie w pierwszą część spotkania. Po zdominowaniu Leicester City w początkowych 45 minutach, wyszli na drugą połowę i zapomnieli jak grać w piłkę – do stolicy wracali zaledwie z jednym punktem. Podobnie wyglądało to w starciu z Brighton, choć z The Amex nie wywieźli choćby punktu. Koncert w pierwszej części, prowadzenie do przerwy, absolutny zjazd w drugiej połowie. W efekcie tego przegrali 3:2.
Australijski dogmatyk
To słowa wypowiedziane przez szkoleniowca na pomeczowej konferencji po porażce z Liverpoolem. Jak powinniśmy je interpretować? Odpowiedź jest prosta – Postecoglou permanentnie trzyma się swojej koncepcji, taktyki oraz stylu gry. Problemy, które wynikają z prezentowanego przez Spurs futbolu, sprawiają, że dziennikarze ciągle pytają o to samo. Dlatego, jak sam powiedział, przez ostatnie 18 miesięcy siedzę tutaj i odpowiadam na te same pytania.
Można więc dojść do wniosku, że szkoleniowiec Kogutów nie ma zamiaru wdrażać radykalnych zmian w taktyce zespołu. Zapewne kibice Premier League będą zadowoleni, bo tak ogromna liczb bramek, która pada w starciach z udziałem Tottenhamu, brzmi kusząco. Postecoglou zwrócił kiedyś uwagę na to, że zawsze w swoim drugim sezonie w nowej drużynie zdobywa jakieś trofeum, co może wlewać trochę nadziei w serca kibiców. Spurs wciąż są w grze o Puchar Anglii, Puchar Ligi, a także Ligę Europy. Zdobycie Premier League jest już raczej nierealne.