W Legii Warszawa doszło do niemałej rewolucji. Z drużyną pożegnało się kilku zawodników pierwszego składu, a jeszcze więcej nowych przyszło. Edward Iordanescu nie powiedział jednak ostatniego słowa. Rumun chce pozyskać jeszcze jednego napastnika. Wszystko to z powodu odejścia Iljii Szkuryna i przesądzonego transferu Miguela Alfareli. Jednak wybór na rynku jest ograniczony.
Choć początkowo działania duetu dyrektorskiego Żewłakow-Bobic były mało intensywne i kibice musieli uzbroić się w cierpliwość, efekt końcowy okazał się imponujący. Pomimo straty takich zawodników jak Ziółkowski, Oyedele czy Morishita, drużyna została poważnie wzmocniona.
Na Łazienkowskiej pojawiło się aż dziesięciu nowych piłkarzy. Co ważne, nawet po zamknięciu okna transferowego kluby mogą sięgać po zawodników bez kontraktu, czyli tzw. „wolnych agentów”. To daje szansę na pojawienie się jedenastego zawodnika.
Skreśleni przez Iordanescu
Nowy trener przyszedł z czystą kartą i dał każdemu szansę pokazania się. Dzięki temu mogliśmy podziwiać renesans formy Jeana-Pierra Nsame. Jednak nie wszyscy wykorzystali swoją okazję.
Marc Gual został szybko odstawiony od pierwszego składu i zamienił Polskę na Portugalię, co kibice przyjęli z ulgą. Na jego miejsce sprowadzono Miletę Rajovicia za 3 mln euro. Wydawało się wtedy, że pozycja numer 9 jest już zamknięta – obsadzona przez Nsame, Rajovicia i Szkuryna. W odwodzie czekał także Miguel Alfarela, który momentami również pokazywał, że potrafi dać drużynie wiele. Jednak sytuacja szybko się zmieniła.
Podczas ligowego spotkania z Cracovią Jean-Pierre Nsame zerwał ścięgno Achillesa. Taka kontuzja wyklucza Kameruńczyka z gry na co najmniej pół roku, czyli praktycznie na większość sezonu.
W tej sytuacji Fredi Bobić zareagował błyskawicznie i tuż przed ostatecznym terminem rejestracji zawodników do Ligi Konferencji sprowadził Antonio Colaka. 31-letni Chorwat miał już wstępnie trafić do Górnika Zabrze, ale ostatecznie wybrał Legię.
Odejście Szkuryna, czyli decyzja bez żalu
Sprowadzenie Colaka było też sygnałem, że Iordanescu nie darzy dużym zaufaniem Iljii Szkuryna. Parę dni później Białorusina nie było już w klubie.
Legia zapłaciła za niego 1,2 mln euro Stali Mielec, jednak ten ruch okazał się spóźniony, bo zawodnik został ogłoszony już po terminie do Ligi Konferencji, co od początku budziło wątpliwości. Szkuryn zapisał się w pamieći kibicom m.in. golem w finale Pucharu Polski z Pogonią Szczecin. W sumie rozegrał 25 spotkań, strzelił pięć goli i dołożył dwie asysty. Determinacji odmówić mu nie można, ale jakością nie wpasował się w Legię.
Ostatecznie sprzedano go do GKS-u Katowice za 400 tys. euro oraz 30% zysku od kolejnego transferu.
Sprawa Miguela Alfareli
Pod znakiem zapytania od dawna stała też przyszłość Miguela Alfareli. Francuz nie był zadowolony z gry na skrzydle, a jego forma spadła po niezłym początku. Ostatecznie Rumun coraz rzadziej stawiał na napastnika, a teraz potwierdził jego odejście.
Nowym kierunkiem Alfareli będzie najprawdopodobniej Aris Saloniki. Transfer odbędzie się w formie wypożyczenia z opcją wykupu za 700 tys. euro i 15% od kolejnej sprzedaży. Choć początkowo Iordanescu blokował ten ruch, wierząc, że zawodnik się przyda, zmienił zdanie.
Kto nowym napastnikiem?
– W 99% zamykamy już okno transferowe. Dlaczego mówię 99%, a nie 100%? Jak wiecie, dziś Alfarela odszedł, więc istnieje możliwość, że sprowadzimy kogoś w jego miejsce – mówił na konferencji prasowej przed meczem z Radomiakiem trener Legii.
Najbardziej prawdopodobnym wyborem wydaje się George Puscas. 29-letni Rumun mierzący 188 cm wzrostu idealnie wpisuje się w profil napastnika preferowanego przez Iordanescu. Szkoleniowiec zna go doskonale z reprezentacji, w której za jego kadencji Puscas rozegrał 18 spotkań, z czego 11 w pierwszej jedenastce.
W Serie A napastnik wystąpił 23 razy i zdobył jedną bramkę. Więcej sukcesów odnosił na zapleczu włoskiej ekstraklasy – 143 mecze i 42 gole – oraz w Championship (84 mecze i 17 trafień). Ostatni sezon spędził w tureckim Bodrum FK, gdzie rozegrał 38 mecze i zdobył 11 bramek.
Sprowadzenie Rumuna wcale nie musi być łatwe. Jak poinformował kilka dni temu portal prosport.ro, George Puscas osiągnął wstępne porozumienie z Vitórią Guimarães. Portugalski klub w minionym sezonie dotarł do 1/8 finału Ligi Konferencji Europy, gdzie musiał uznać wyższość Realu Betis, a w krajowych rozgrywkach zakończył rywalizację na 6. miejscu. Obecnie prognozuje się, że zespół z Guimarães będzie plasował się w środku tabeli, dlatego pozostaje pytanie, czy Legia będzie w stanie przebić ofertę Portugalczyków.
Kadra robi wrażenie
– Mogę powiedzieć, że wreszcie jestem zadowolony i mogę się uśmiechnąć, bo sprowadziliśmy bardzo dobrych piłkarzy, do których mam duże zaufanie. […] pokryliśmy wszystkie pozycje, mamy po dwóch zawodników na miejsce, a jakość, jakiej oczekiwałem, jest w kadrze. Wierzę, że ci piłkarze wniosą do Legii wiele możliwości. – tak skomentował działania klubu Edward Iordanescu
Legia Warszawa ma za sobą jedno z najbardziej intensywnych i emocjonujących okienek transferowych w ostatnich latach. Kontuzja Nsame, rozstanie z Szkurynem i Alfarelą oraz szybkie działania Bobicia sprawiły, że klub znalazł się w niełatwej sytuacji, ale nadal utrzymuje wysoki poziom sportowy.
Zakontraktowanie George’a Puscasa mogłoby ostatecznie zamknąć temat wzmocnień w ataku i sprawić, że drużyna będzie gotowa walczyć na kilku frontach. Kibice mogą więc z większym spokojem patrzeć na nadchodzące mecze, choć prawdziwa weryfikacja dokonanych transferów nastąpi dopiero na boisku.