Szkurin wciąż w formie! Trudny mecz Stali

Choć Stal Mielec ma za sobą całkiem udany sezon, zwłaszcza na początku rundy wiosennej, to nie było wiadomo, jak będzie w tym zaczynającym się teraz. To głównie z powodu zawirowań związanym z odejściem dwóch kluczowych sponsorów. Szczęśliwie dla mielczan, udało znaleźć się innego sponsora, a dodatkowo zatrzymać także Illę Szkuryna. Białorusin był i jest kluczową postacią ekipy Kamila Kieresia – w sezonie 23/24 więcej goli strzelił jedynie Erik Expósito. Stal nie jest już typowana jako faworyt do spadku, ale to podlegało weryfikacji w poniedziałkowym starciu z Widzewem Łódź. Z łódzkiej ekipy odeszła pokaźna część kadry, na czele z Jordim Sánchezem. Zapowiadało się na wyrównany pojedynek.

Ilja Szkurin, proszę państwa!

Początek tego meczu, zgodnie z przewidywaniami, należał do wyrównanych. Mimo tego niewiele więcej z gry miał zespół z Podkarpacia. W 10. minucie wynik mógł ulec zmianie, ale Fryderyk Gerbowski trafił w słupek po groźnym uderzeniu. Chwilę później sytuacja nieco się zmieniła – posiadanie piłki było już na korzyść Widzewa. Łodzianie jedynie byli przy piłce – żadne zagrożenie nie szło w parze z posiadaniem. Niebezpieczniejsze akcje wypracowywali sobie podopieczni Kamila Kieresia, co nie oznacza, że mieli ich dużo. Inicjatywa nie była już po ich stronie – mecz kontrolowali zawodnicy z centralnej Polski. Z akcji na akcję podopieczni Daniela Myśliwca byli coraz groźniejsi. W 27. minucie Fran Álvarez mógł dać RTS-owi prowadzenie, ale świetnym refleksem wykazał się Mateusz Kochalski.

REKLAMA

Można było odnieść wrażenie, że w grze obu zespołów było zbyt dużo kalkulowania. 4 strzały w 35 minut mówią same za siebie. To spotkanie nie było bardzo nudne, ale też nieporywające. Tych dobrych okazji na gola było zbyt mało, a bramkarze nie mieli dużo pracy. Rafał Gikiewicz pierwszy raz musiał interweniować dopiero w 38. minucie, po kąśliwym uderzeniu z ostrego kąta Macieja Domańskiego. Stal po tej akcji wreszcie się i rozkręciła i nie obserwowała biernie poczynań rywala. Rozkręciła się na tyle, że strzeliła gola do szatni. W doliczonym czasie gry Domański precyzyjnie wrzucił piłkę na głowę Szkuryna, a Białorusin trącił ją w kierunku dalszego słupka – Gikiewicz nie dosięgnął futbolówki.

źródło: Canal+ Sport/X

Opłacało się Widzewowi sprowadzić Łukowskiego

Szkuryn mógł szybko podwoić swój dorobek bramkowy, w 48. minucie, ale posłał piłkę zdecydowanie za wysoko. Druga połowa zaczęła się w podobnym stylu, co poprzednia – czyli na boisku nie było wyraźnie dominującej ekipy. Jednakże po 10 minutach od końca przerwy przewaga Widzewa była coraz wyraźniejsza. Nadal nie przynosiło mu to wymiernych korzyści. Daniel Myśliwiec zaczął się niecierpliwić i dokonał potrójnej zmiany, wprowadzając w tym 2 nowe nabytki. Łodzianie mieli jeszcze pół godziny na odrobienie strat, ale w sumie to lepiej strzelić wcześniej i zapewnić sobie psychiczny komfort. Ta decyzja, wydawało się, szybko przyniosła efekty. W 62. minucie akcja rozpoczęła się od Sebastiana Kerka, a następnie została rozciągnięta na lewe skrzydło, do Jakuba Łukowskiego. 28-latek zgrał potem do środka, do Imada Rondicia, a Bośniak ograł Kochalskiego. Świętowanie przerwał arbiter – napastnik Widzewa znalazł się na nieznacznym spalonym.

Rozwścieczony Widzew nie przestawał atakował. Łodzianie zdołali zamknąć przeciwników w ich własnym polu karnym, czekając tylko na dobrą sposobność do doprowadzenia do remisu. Od pierwszych minut na boisku wyróżniał się Hilary Gong, który sporo pracował w pobliżu pola karnego rywala. Podopieczni trenera Myśliwca inwestowali coraz więcej sił w szukanie wyrównującego gola. Inwestycja ta zwróciła się w 73. minucie. Álvarez podał do Łukowskiego, ten poszukał sobie miejsca i kropnął z około 20 minut. Niski, ale mocny strzał i Kochalski nie miał szans – wyśmienity gol!

źródło: Canal+ Sport/X

Sprawiedliwy remis

Stali wymknął się mecz spod kontroli i miała za zadanie jak najszybciej przywrócić korzystny dla siebie rezultat. W 80. minucie świetną okazję na ponowne wpisanie się na listę strzelców miał Szkuryn. Wyszedł na czystą pozycję – przed nim był tylko Gikiewicz i bramka. Białoruski napastnik zaryzykował i uderzył na bliższy słupek – chybił. Widzew mógł mówić o szczęściu, ale tylko przez chwilę – dosłownie kilka sekund później Wojciech Myć nakazał Juanowi Ibizie opuścić boisko przez drugą żółtą kartkę. 4 minuty później Widzew próbował się odwdzięczyć, ale spalonego Rondicia to nawet niedowidzący by dostrzegł. Koniec końców nikt nie zdołał wysunąć się na prowadzenie – 1. kolejka zakończyła się podziałem punktów.

Patrząc na przebieg tego meczu, można powiedzieć, że remis jest sprawiedliwym wynikiem i nikt nie powinien czuć się tu pokrzywdzony. Posiadanie piłki było na zbliżonym poziomie, zaś liczba celnych strzałów – identyczna. Nowe nabytki Widzewa pokazały się z dobrej strony, ale najbardziej błyszczał wracający do gry po kontuzji Łukowski. Co do Stali, to trzeba przyznać, że osiągnęła ogromny sukces, zatrzymując u siebie Szkuryna. Po raz kolejny dał o sobie znać i pokazał, że będzie próbować sięgnąć po tytuł króla strzelców.

Stal Mielec – Widzew Łódź 1:1 (Szkuryn 45’+2 – Łukowski 73′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,739FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ