Dzisiaj czas na spotkanie, które rozpocznie sezon futsalowy w Polsce. Superpuchar Polski – wielki mecz, wielkie drużyny i świetna hala „Będzin Arena”. Na parkiecie prawdziwa plejada gwiazd, nie sposób każdego wymienić, by nikogo nie pominąć. Faworytem tego spotkania mistrzowie Polski, ale Rekord to bardzo mocna ekipa – wicemistrzowie Polski.
Magia Pedrinho wyprowadziła Constract na prowadzenie
Pierwsze minuty spotkania to festiwal niedokładnych, za mocnych i za słabych zagrań. Obie ekipy potrzebowały czasu, by dobrze wejść w mecz. Najbliżej otworzenia wyniku tego spotkania był Kriezel, który ruszył do bramki Rekordu po tym jak z dystansu uderzał Iwanek. Heroiczna postawa i sprint do swojej bramki golkipera ekipy z „Cygańskiego Lasu” nie pozwolił jednak, by zawodnik z Lubawy miał szansę na oddanie uderzenia. W 6. minucie świetnie zachował się w sytuacji sam na sam Pedriniho, który „wturlał” piłkę do bramki Krzysztofa Iwanka. Constract Lubawa jednak oddał inicjatywę po zdobyciu gola i podopieczni Chusa Lopeza próbowali jak najszybciej doprowadzić do wyrównania.
Mimo tego, że cały czas w meczu padła tylko jedna bramka to kibice zdecydowanie nie mieli prawa się nudzić. Wszystko było prowadzone na bardzo wysokim poziomie sportowym. Trzeba oczywiście pochwalić za grę golkiperów obu ekip. Krzysztof Iwanek w swoim stylu wychodził wysoko z bramki i był jako piąty gracz ofensywny, a Victor Lopes pewnie i czujnie zachowywał się na linii. W końcówce pierwszej części spotkania „czas” wziął trener Dawid Grubalski, który próbował jeszcze przekazać swoim zawodnikom taktykę na końcowe fragmenty. Nic więcej nie wydarzyło się w pierwszej części spotkania i oba zespoły udały się do szatni na krótki odpoczynek.
W przerwie miała miejsce miła uroczystość. Zostały wręczone nagrody dla najlepszej zawodniczki, zawodnika, publiczności, arbitra czy też młodzieżowca w niższych ligach. Wszystko z inicjatywy Łukasza Krawczyka – wieloletniego prezesa Heiro Rzeszów i działacza futsalowego.
Dużo więcej emocji w kolejnej fazie meczu
W drugiej połowie Rekord Bielsko — Biała dwoił się i troiłby doprowadzić do wyrównania. W defensywie jednak w barwach Constractu świetnie prezentowali się Maciej Jankowski i Mateusz Mrowiec, który dołączył do Mistrza Polski w letnim okienku transferowym. Stuprocentową sytuację w 29. minucie po błędzie Victora Lopesa miał Michał Marek, jednak piłkę parę centymetrów sprzed linii bramkowej wybił Tomasz Kriezel. Po pół godziny gry futsalówkę w bramce umieścił bezpośrednio z autu jeden z zawodników Rekordu, ale oczywiście sędziowie po konsultacji nie zaliczyli tego gola.
Co się odwlecze, to nie uciecze i gola parę chwil później zdobył Tomasz Lutecki i mecz zaczął się od nowa. Ponownie Constract na prowadzenie wyprowadził Mateusz Mrowiec, który w sytuacji sam na sam pewnie pokonał Krzysztofa Iwanka. W 36. minucie gry Rekord miał na swoim koncie 5 fauli i każdy kolejny zakończyłby się przedłużonym rzutem karnym dla „Konstruktorów”. Gdy wszystko było już prawie pewne, to futsal pokazał swoje prawdziwe oblicze. Podopieczni Chusa Lopesa zagrali w przewadze z Rakiciem jako lotnym bramkarzem. W zamieszaniu pod polem karnym Constractu idealnie odnalazł się wspomniany przed chwilą Serb i doprowadził do wyrównania i dogrywki w tym spotkaniu.
Rekord dominuje w dogrywce
W dogrywce już szybko wynik na swoją stronę przechyliła ekipa Rekordu. Uderzenie Budniaka obronił Victor Lopes, ale przy dobitce nowego nabytku Henrique nie miał żadnych szans. W 3. minucie dogrywki swój doskonały mecz podsumował Krzysztof Iwanek, golkiper Rekordu kiedy z własnego pola karnego pokonał Victora Lopesa i było już 4:2. Parę sekund później padła 5 bramka dla podopiecznych Chusa Lopesa. Z kontrą pomknął Stefan Rakic i mocny pewnym uderzeniem pokonał golkipera rywali.
Druga część dogrywki przyniosła trzecią bramkę dla Constractu. Zamieszanie w polu karnym wykorzystał Pedrinho i zdobył drugiego gola w tym spotkaniu. Po chwili Kolumbijczyk zdobył hat-tricka i mocno podniósł temperaturę w „Będzin Arena”. Futsal to bardzo szybka i emocjonująca dyscyplina, bo do remisu doprowadził Mateusz Lisowski na niespełna półtorej minuty przed zakończeniem dogrywki.
W karnych lepsi „Rekordziści”
Pewnie strzelanie w karnych rozpoczęli Mikołaj Zastawnik i Paweł Kaniewski. W drugiej serii pewnie uderzył Korolyshyn, ale już próbę Martina Dosy obronił Iwanek. Podczas trzeciej próbę Rakicia obronił Lopes, a Everton uderzył pewnie i doprowadził do remisu. W czwartej serii Gustavo Henrique pewnie pokonali golkipera Constractu, a Raszkowski nie daje szans Nawratowi. Piąta seria to gol Seidlera i obrona Nawrata.
Superpuchar Polski trafia do „Cygańskiego Lasu”
Constract Lubawa 5:5 Rekord Bielsko – Biała (3:4 po karnych)