Za nami kolejna noc wielkich emocji. Stephen Curry za pomocą swojego game-winnera dał Warriors zwycięstwo, Clippers wygrali kolejne spotkanie, a Luka Dončić znów wzbił się na wyżyny swoich umiejętności. Zapraszamy na kolejną odsłonę z serii „Nocne Wnioski z NBA”!
Stephen „Clutch” Curry
35 lat na karku? Słaba drużyna i nikłe szanse na playoffy? Żadna z tych rzeczy nie przeszkodziła dzisiaj najlepszemu strzelcowi w historii w zdobyciu 30 punktów, 9 (co jak na Curry’ego jest fenomenalnym wynikiem) zbiórek, 6 asyst oraz przede wszystkim – rzucenia game winnera prosto w twarz skaczącego do bloku Devina Bookera i poprowadzenia swojej organizacji do zwycięstwa nad Phoenix Suns 113-112. Curry przeżywa obecnie czwartą młodość (jeśli w ogóle zakładamy, że zdarzała mu się długotrwała, słaba forma) i obok Brandina Podziemskiego, który dzisiaj po raz kolejny otarł się o triple-double, jest jedynym pozytywem mizernego sezonu Warriors.
Organizacja dzięki Curry’emu w końcu jest na fali (7-3 w ostatnich 10 meczach) i w tym momencie znajduje się na 10. miejscu w konferencji zachodniej, które gwarantuje grę w miniturnieju Play-In. Czy Steph Curry będzie w stanie doprowadzić swoją drużynę do fazy playoff? Patrząc na sytuację w drużynie, zamieszanie wokół Draymonda Greena oraz niezadowolenie Kumingi oraz Wigginsa, wydaje się to mało prawdopodobne. Chociaż, ze Stephen Currym grającym jak za najlepszych lat, czemu nie?
Tyrese Haliburton wrócił i ma się dobrze
Po potwornie wyglądającej kontuzji w meczu z Boston Celtics lider Indiany był nieobecny na boisku przez niemal dwa tygodnie, aż do powrotu 20 stycznia. Pierwsze mecze wyglądały maksymalnie przyzwoicie, jednak dzisiaj Amerykanin w końcu pokazał pełnię swoich możliwości. 22 punkty i 12 asyst pozwoliły Indianie ograć fenomenalnych ostatnio New York Knicks i dopisać do swojego dorobku kolejne, ważne zwycięstwo. Haliburton powrócił, aby dyrygować i prowadzić drużynę, która po raz pierwszy od paru lat może poważnie myśleć o fazie play-off. Pacers potrzebują Haliburtona jak powietrza, w końcu to najlepszy asystujący tego sezonu (niemalże 12 asyst na mecz) i główny architekt sukcesu drużyny. Indiana straciła ostatnio energicznego Mylesa Turnera, zyskując równocześnie mistrza NBA z 2019 roku Pascala Siakama. Zmęczone ciężkimi latami Pacers nareszcie jest poważną drużyną i na dwa miesiące przed końcem sezonu zasadniczego zajmuje 6. miejsce na wschodzie. Play-offy? Nadszedł czas, aby Pacers pokazali na co ich stać.
Cleveland Cavaliers – cichy terminator
Gdybyśmy usłyszeli pytanie „Kto jest w tym momencie najlepszą drużyną w NBA?” zapewne większość z nas odpowiedziałaby Boston Celtics, Denver Nuggets lub Minnesota Timberwolves. Jak się jednak okazuje, najlepszym zespołem jest w tym momencie Cleveland Cavaliers. Defensywna, pozbawiona fajerwerków koszykówka nie zbiera wielu fanów i nie wywołuje huku w mediach, za to przynosi znakomite wyniki. Mistrzowie NBA z 2016 roku w ostatnich 18 meczach mają bilans 17-1 (!) i nie zapowiada się na to, aby miało się to zmienić. Dzisiejsza wygrana nad Toronto Raptors 119-95 tylko uwydatnia wspaniałą formę Cavs. 8 zawodników z co najmniej 10-punktową zdobyczą, świetna defensywa i zespołowość sprawiają, że Cavaliers są w tym momencie nie do zatrzymania.
Donovan Mitchell, Darius Garland, Jarrett Allen czy Evan Mobley wtórują sobie świetnymi występami, demolując równocześnie resztę ligi. Cavs zajmują w tym momencie 2. miejsce na wschodzie i mogą powoli myśleć o zagwarantowaniu sobie udziału w playoffach, posiadając w pierwszej rundzie przewagę parkietu. Wpadka z tamtego roku, jaką było odpadnięcie w pierwszej rundzie z New York Knicks, nie ma prawa się powtórzyć
Doncić powalczy o MVP?
LUKA MAGIC – tylko tak można w tym momencie nazywać Słoweńca. Nie ma w tym momencie zawodnika, któremu gra w koszykówkę przychodzi z taką łatwością. Dončić dzisiejszej nocy całkowicie zneutralizował kapitalnych Oklahoma City Thunder i zdobywając 32 punkty, 8 zbiórek oraz 9 asyst w 31 minut (tak, liczba punktów jest wyższa od liczby minut spędzonych na boisku) poprowadził Mavericks do zwycięstwa 146-111. Luka jest w tym momencie zawodnikiem kompletnym, potrafiącym zrobić na boisku dosłownie wszystko, zaczynając od idealnie wpadających trójek, przez akcje dwa plus jeden, aż po niewiarygodne podania.
Dončić jest w tym momencie czwarty w rankingu MVP, ale przed nami jeszcze dwa miesiące sezonu zasadniczego i wiele może się wydarzyć. Jeśli Luka utrzyma formę (a Dallas dalej będą drużyną maksymalnie przeciętną, przez co Dončić będzie musiał grać więcej, co przełoży się na jeszcze większe zdobycze punktowe) może poważnie zagrozić Nikoli Jokiciowi i być może po raz pierwszy w swojej karierze odebrać najważniejsze indywidualne osiągnięcie.
aut. Miłosz Szumierz