Smutny obrazek polskiej piłki. W czołowych ligach Europy znaczymy coraz mniej

W finale Ligi Mistrzów znalazł się zespół z dwoma Polakami w kadrze meczowej. Jeszcze lepiej było w półfinałach, gdzie łącznie mieliśmy pięciu przedstawicieli, a dwóch z nich – Wojciech Szczęsny w Barcelonie oraz Jakub Kiwior w Arsenalu – oba spotkania tej rundy rozpoczynali w wyjściowym składzie (Roberta Lewandowskiego z gry w dłuższym wymiarze czasowym wyeliminowała wówczas kontuzja). Te fakty zamazują jednak prawdziwy obraz tego ile Polacy znaczą w czołowych europejskich ligach. Pod tym względem nie mamy powodów do dumy.

Polacy w La Liga

Przez ostatnie miesiące najwięcej mówiło się o Polakach w Hiszpanii. Już w trakcie sezonu Wojciech Szczęsny, wracając ze sportowej emerytury, dołączył do Roberta Lewandowskiego w stolicy Katalonii i wspólnie zdobyli z Barceloną trzy trofea w kraju – mistrzostwo, puchar oraz superpuchar. Obaj Polacy stanowili ważną część podstawowego składu i ich wkładu w sukcesy Blaugrany w minionym sezonie podważyć nie można. 27 goli strzelonych przez Lewego to dorobek, który w klasyfikacji krajów strzelających najwięcej bramek w minionym sezonie daje Polsce 6. miejsce. O wiele gorzej jest z liczbą minut, ponieważ poza duetem z Barcelony w zespołach La Liga nie grał żaden Polak. W tej klasyfikacji plasujemy się na 26. miejscu, za między innymi Albanią, Gwineą, Wenezuelą czy Słowacją.

REKLAMA

Martwiący może być również fakt, iż dwóch grających Polaków w lidze hiszpańskiej jest już bardziej przeszłością kadry Polski niż jej przyszłością. Wojciech Szczęsny zakończył już karierę reprezentacyjną, a 36-letni Robert Lewandowski nieuchronnie zbliża się do jej końca i za kadencji Michała Probierza coraz częściej, z różnych przyczyn, omija spotkania kadry, o czym świadczy statystyka blisko 50% rozegranych możliwych minut pod wodżą obecnego selekcjonera biało-czerwonych. Hiszpania nigdy nie była jednak popularnym kierunkiem dla polskich piłkarzy, więc może w innych ligach jest lepiej?

Polacy w Serie A

Spośród pięciu czołowych lig europejskich Polacy od kilku lat najbardziej cenieni są we Włoszech. Tamtejsze kluby szanują etykę pracy oraz profesjonalne podejście do zawodu naszych rodaków. W minionym sezonie w Serie A zagrało łącznie 13 piłkarzy. Sprawdźmy jak często każdy z nich znajdował się na murawie:

  • Piotr Zieliński (Inter) – 28% możliwych minut
  • Nicola Zalewski (Roma, Inter) – 27% możliwych minut
  • Łukasz Skorupski (Bologna) – 69% możliwych minut
  • Kacper Urbański (Monza) – 22% możliwych minut
  • Karol Linetty (Torino) – 45% możliwych minut
  • Sebastian Walukiewicz (Torino) – 54% możliwych minut
  • Paweł Dawidowicz (Hellas) – 54% możliwych minut
  • Szymon Żurkowski (Empoli) 3% możliwych minut; przez większość sezonu kontuzjowany
  • Adrian Benedyczak (Parma) – 6% możliwych minut
  • Mateusz Kowalski (Parma) – 57 rozegranych minut w całym sezonie ligowym; kontuzjowany przez niemal całe rozgrywki
  • Filip Marchwiński (Lecce) – 14 rozegranych minut w całym sezonie ligowym; w styczniu zerwał więzadła krzyżowe
  • Arkadiusz Milik (Juventus) – bez gry w minionym sezonie
  • Mateusz Wieteska (Cagliari) – 10% możliwych minut; transfer do PAOK Saloniki w zimowym okienku

Choć w Serie A gra sporo Polaków to niewielu odgrywa znaczące role w swoich klubach. Co więcej, miniony sezon był gorszy w porównaniu z poprzednimi. Od rozgrywek 2018/19 zawsze mieliśmy więcej rodaków w najwyższej włoskiej klasie rozgrywkowej niż obecnie. Jeszcze bardziej o polskiej zapaści na boiskach Serie A mówi nam liczba rozegranych minut, która spadła około dwukrotnie w porównaniu z każdym z ostatnich sześciu sezonów. Mamy najniższą liczbę rozegranych minut od sezonu 2014/15 i wypadliśmy poza pierwszą dziesiątkę (dokładnie na 16. miejsce) wśród krajów najczęściej grających po raz pierwszy od rozgrywek 2015/16. 5 goli Polaków w Serie A to z kolei najgorszy rezultat od rozgrywek 2013/14. W ostatniej dekadzie nie mieliśmy aż tak słabej polskiej kolonii we Włoszech.

Polacy w Bundeslidze

Przez lata również polscy kibice Bundesligi mieli sporo powodów do radości, ale głównie za sprawą Roberta Lewandowskiego. Odkąd kapitan naszej kadry przeniósł się do Barcelony minęły już dwa sezony bez polskiego strzelca gola w najwyższej klasie rozgrywkowej w Niemczech. W tym czasie do siatki trafili przedstawiciele tak egzotycznych narodowości, jak Benin, Surinam, Syria, Filipiny, Togo, Luksemburg, Kosowo i Armenia. Z krajów, które miały swoich przedstawicieli w Bundeslidze, a nie udało im się wpisać na listę strzelców w ostatnich dwóch sezonach poza Polską jest tylko Gwadelupa, Burkina Faso i Australia.

W minionym sezonie Bundesligi mieliśmy sześciu reprezenantów naszego kraju:

  • Kamil Grabara (Wolfsburg) – 85% możliwych minut
  • Jakub Kamiński (Wolfsburg) – 37% możliwych minut
  • Robert Gumny (Augsburg) – 9% możliwych minut; sporo opuścił przez kontuzje
  • Adam Dźwigała (Sankt Pauli) – 12% możliwych minut
  • Tymoteusz Puchacz (Holstein Kiel) – 29% możliwych minut; w zimowym okienku transfer do Plymouth Argyle
  • Bartosz Białek (Wolfsburg) – bez minut w tym sezonie; kontuzjowany

Liczba rozegranych minut Polaków na boiskach Bundesligi znacząco wzrosła w porównaniu z poprzednimi rozgrywkami, co jest efektem przyjścia do Wolfsburgu Kamila Grabary. Całościowo i tak wygląda to jednak kiepsko. 4 735 minut daje nam 27. lokatę w klasyfikacji krajów z największą liczbą minut. Przed nami znajdują się m.in.: Słowenia, Słowacja, USA, Korea Południowa oraz Bośnia i Hercegowina.

Polacy w Ligue 1

Na francuskich boiskach wśród Polaków również królują bramkarze. Radosław Majecki regularnie grał w minionym sezonie Ligi Mistrzów i w kolejnej edycji również będzie miał tę szansę, ponieważ AS Monaco ponownie zagra w tych rozgrywkach. Marcin Bułka zbierał natomiast doświadczenie w Lidze Europy, ale w przyszłym sezonie może mieć szansę na występy w Champions League (jeśli Nicea przebrnie przez eliminacje). Jesienią mogliśmy oglądać w Ligue 1 jeszcze Przemysława Frankowskiego, jednak zimą odszedł on do Galatasaray.

Podsumujmy liczbowo dokonania Polaków na boiskach Ligue 1 w minionym sezonie:

REKLAMA
  • Marcin Bułka (Nicea) – 100% możliwych minut
  • Radosław Majecki (Monaco) – 44% możliwych minut
  • Przemysław Frankowski – 73% możliwych minut; zmiana klubu w zimowym okienku na Galatasaray
  • Karol Fila – rozpoczął sezon w Strasbourgu, zagrał 4 minuty i odszedł pod koniec letniego okienka transferowego.

W statystyce rozegranych minut w zakończonym sezonie Ligue 1 Polska zajmuje 21. miejsce. Jako że zdecydowana większość należy do bramkarzy to w klasyfikacji zdobytych bramek jest gorzej – zajmujemy 36. miejsce, dzięki Frankowskiemu, który wykonywał rzuty karne w Lens. Lepszy dorobek mają: Islandia, Angola, Gwadelupa, Gabon czy Zimbabwe.

Polacy w Premier League

W minionym sezonie Premier League mieliśmy okazję oglądać sześciu Polaków. Od razu przejdźmy do pokazania ich dorobku w ujęciu statystycznym:

  • Matty Cash (Aston Villa) – 61% możliwych minut
  • Jakub Kiwior (Arsenal) – 33% rozegranych minut
  • Jan Bednarek (Southampton) – 74% rozegranych minut
  • Łukasz Fabiański (West Ham) – 34% rozegranych minut
  • Jakub Stolarczyk (Leicester) – 26% rozegranych minut
  • Jakub Moder (Brighton) – łącznie 9 minut w sezonie; zimą sprzedany do Feyenoordu

W przypadku Premier League zajmujemy 24. lokatę w liczbie rozegranych minut wśród wszystkich narodowości. Standardowo gorzej jest z liczbą goli, ponieważ cztery trafienia plasują nas pod koniec czwartej dziesiątki. Częściej na listę strzelców wpisywali się przedstawiciele Jamajki, Gambii, Burkina Faso, Gwinei Bissau czy Nowej Zelandii.

Tak źle nie było od dawna

Kiedy weźmiemy pod uwagę wszystkie pięć czołowych lig europejskich, okazuje się, że w liczbie rozegranych minut Polska zajmuje 24. miejsce na świecie. Uwzględniając tylko kraje europejskie – przesuwamy się na 16. pozycję. Nie jest to wynik kompromitujący, natomiast o wiele słabszy niż w ostatnich sezonach. W porównaniu z rozgrywkami 2022/23 liczba minut Polaków w top 5 ligach Europy spadła o 36%. Od mundialu w Rosji to nasz najgorszy sezon pod tym względem, natomiast od EURO we Francji tylko raz mieliśmy gorsze rozgrywki. Co może martwić – kontynuujemy trend z minionego roku, który zapoczątkował spadek.

Oczywiście, liczba rozegranych minut w pięciu czołowych ligach nie jest w stanie w pełni oddać stanu polskiego futbolu i jednoznacznie ocenić go w porównaniu do innych krajów oraz lat ubiegłych. Rozegrane minuty w Interze (z czym mają problem Piotr Zieliński i Nicola Zalewski) ważą o wiele więcej niż regularna gra w zespole spadkowicza (jak Jan Bednarek w Southampton). Mamy też zawodników, którzy są podstawowymi piłkarzami silnych klubów, ale spoza top 5 lig. Jakub Moder bardzo dobrze radzi sobie w Feyenoordzie, a w czołowych tureckich klubach grają Przemysław Frankowski (Galatasaray) i Sebastian Szymański (Fenerbahce), z kolei Krzysztof Piątek zakończył sezon jako wicekról strzelców tej ligi.

Warto więc spojrzeć na europejskie puchary. W Lidze Mistrzów zajmujemy 15. miejsce wśród najczęściej grających nacji, co jest wyraźnym postępem w porównaniu z poprzednimi latami. 6 600 rozegranych minut to dorobek ponad dwukrotnie wyższy od każdego z ostatnich czterech sezonów w Champions League. W Lidze Europy już tak kolorowo nie jest, ponieważ zajmujemy 26. miejsce, natomiast w Lidze Konferencji – dzięki grze Legii Warszawa i Jagiellonii Białystok – zakończyliśmy edycję na 8. lokacie w klasyfikacji rozegranych minut.

Polegamy na bramkarzach

Smutnym wnioskiem z tej analizy jest fakt, że nasze liczby wyglądałyby o wiele gorzej, gdyby nie bramkarze. Wśród dziewięciu zawodników, którzy zagrali co najmniej połowę możliwych minut w zespole z pięciu czołowych lig europejskich, czterej to golkiperzy (Szczęsny, Bułka, Grabara, Skorupski). Rozszerzając do graczy – nazwijmy to – regularnie zbierających minuty, czyli przebywających na boisku minimum 1/3 możliwego czasu gry, dochodzi trzech zawodników z pola (Kamiński, Linetty, Kiwior) oraz dwóch bramkarzy (Fabiański, Majecki). Ze wszystkich rozegranych minut przez Polaków w top 5 ligach Europy 38,5% dorobku wypracowali bramkarze.

Pesymistycznie wygląda to również w kontekście wieku piłkarzy

Najmłodszym zawodnikiem, który rozegrał ponad połowę możliwych minut jest 25-letni Sebastian Walukiewicz. Gdy podniesiemy poprzeczkę do 2/3 minut wówczas są to Kamil Grabara oraz Marcin Bułka (obaj rocznikowo po 26 lat), a wyłączając golkiperów – 29-letni Jan Bednarek.

Śledząc możliwości kadrowe reprezentacji Polski na poszczególnych pozycjach przez ten pryzmat – ewidentnie brakuje nam zawodników ofensywnych, którzy regularnie grają w czołowej lidze (boldem zaznaczyliśmy tych, którzy zagrali ponad 2/3 minut, kursywą tych, którzy zmieścili się w przedziale pomiędzy połową, a 2/3 minut, a zwykłą czcionką – od 1/3 do połowy minut):

  • Bramkarze: Kamil Grabara, Marcin Bułka, Łukasz Skorupski, Wojciech Szczęsny, Radosław Majecki, Łukasz Fabiański
  • Środkowi obrońcy: Jan Bednarek, Sebastian Walukiewicz, Paweł Dawidowicz, Jakub Kiwior
  • Wahadłowi: Matty Cash, Jakub Kamiński
  • Środkowi pomocnicy: Karol Linetty
  • Napastnicy: Robert Lewandowski

Powyższa lista daje nam odpowiedź dlaczego tak rzadko oglądamy polskie gole na czołowych europejskich boiskach (poza tymi hiszpańskimi). Sam Robert Lewandowski odpowiada za 67,5% (27 z 40) całego dorobku bramkowego Polaków w pięciu czołowych ligach europejskich w minionym sezonie, a kapitan naszej reprezentacji nieuchronnie zbliża się już do końca kariery. Gdy to się stanie, nasze osiągnięcia w czołowych europejskich ligach będą jeszcze uboższe.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    109,079FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ