Śląsk Wrocław stopił Stal. Fenomenalne trafienie Schwarza!

Dryfujący na dnie tabeli od początku tego sezonu Śląsk Wrocław przyjechał dziś do Mielca. Miejscowa Stal zdobyła zaledwie jeden punkt w ostatnich czterech spotkaniach i zamierzała przerwać tę serię w starciu z czerwoną latarnią ligi. Śląsk jednak miał jednak inne plany, bowiem pragnął zdobyć wreszcie komplet punktów na wyjeździe. Mimo że z perspektywy tabeli nie był to najciekawszy mecz, ani emocji, ani kontrowersji w Mielcu nie brakowało! Śląsk odnotował pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w Ekstraklasie.

Emocjonujący początek w Mielcu

Od początku tego starcia widać było, że obu zespołom przyświeca dziś myśl zwycięstwa. Dobitne efekty takiego stanu rzeczy mogliśmy zobaczyć już w 9. minucie spotkania, gdy piłkę do bramki gospodarzy wbił Aleksander Paluszek. Zawodnicy Janusza Niedźwiedzia kompletnie zgubili z radarów 23-letniego obrońcę, który wykorzystał świetne dogranie Tommaso Guercio. Komentatorzy nie zdążyli nawet pochwalić Guercio za wrzutkę, a ten już sprowokował karnego po faulu na Kądziorze i napytał biedy swojej drużynie. Do jedenastki podszedł Piotr Wlazło i pewnie pokonał Rafała Leszczyńskiego. Choć decyzja arbitra Damiana Kosa była kontrowersyjna, w Mielcu na tablicy wyników widniał remis.

REKLAMA

Mimo że obie drużyny zdobyły bramki, tempo meczu nie spadało. Świetnymi interwencjami popisywali się bramkarze. Najpierw oko w oko z Jose Poso stanął Mądrzyk i zatrzymał Hiszpana imponującą obroną. Kapitalną formę prezentował również Rafał Leszczyński, który zatrzymywał strzały mielczan. Jednak po raz kolejny na głównym planie w meczu Ekstraklasy był arbiter. Kolejną wątpliwą decyzją Damian Kos sprawił, że popołudniowe spotkanie Śląska ze Stalą będzie naznaczone sporymi kontrowersjami. W 39. minucie czerwoną kartkę po faulu na Jezierskim obejrzał Damian Kądzior. Choć nie można mieć żadnych wątpliwości co do faulu Kądziora, to trzeba przyznać, że nie został on oszczędzony przez sędziego Kosa. Wprawdzie ewidentnie nastąpił na okolice kostki rywala, ale pokazanie mu kartki czerwonego koloru pozostawia pole do dyskusji. Ocenę tego starcia pozostawiamy Państwu.

Schwarz najpierw zawiódł, potem zachwycił

Druga połowa nabrała spodziewanego przebiegu zdarzeń. Grający w przewadze jednego zawodnika Śląsk budował przewagę nad gospodarzami. Szansę na ponowne objęcie prowadzenia wrocławianie otrzymali 54. minucie spotkania. Sędzia znów wskazał na jedenasty metr, lecz tym razem na korzyść gości. Z jedenastego metra uderzał kapitan WKS-u, Petr Schwarz, ale spudłował. Zamiast wpakować piłkę do siatki, trafił w słupek.

Wrocławianie nadal napierali i w 72. minucie objęli prowadzenie za sprawą Assada Al-Hamlawiego. Bardzo dobrą wrzutką popisał się Petr Schwarz, a powołany do reprezentacji Palestyny napastnik pokonał Mądrzyka. Kibicie WKS-u w końcu mogą być zadowolenie z występów napastnika ich ulubionej drużyny — dla Al-Hamlawiego to trzeci mecz z rzędu z bramką. Pięć minut później kapitan Śląska odkupił swoje winy za zmarnowany rzut karny w najlepszy możliwy sposób. Jak odwdzięczać się kolegom za popełnione grzechy, to w taki sposób! Przepiękne trafienie Schwarza z nożyc udokumentowało przewagę Śląska.

Gdy wydawało się, że już jest po wszystkim, piłkarze Ante Simundzy postanowili podkreślić swoje pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie Ekstraklasy kolejnym trafieniem. Po bardzo przyjemnej dla oka, składnej akcji piłkę do bramki Stali wpakował Burak Ince. We Wrocławiu więc rozpaliła się kolejna iskierka nadziei na utrzymanie w Ekstraklasie.

Stal Mielec — Śląsk Wrocław 1:4 (Wlazło 12′ – Paluszek 9′, Al-Hamlawi 72′, Schwarz 77′, Ince 90′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,767FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ