Wicemistrz Polski (i przyszły spadkowicz) Śląsk Wrocław podjął decyzję o przesunięciu Petera Pokornego do zespołu rezerw. To efekt przedłużającej się absencji zawodnika, której powody – według nieoficjalnych źródeł – nie do końca znajdują potwierdzenie w dokumentacji medycznej. Cała sytuacja wzbudza spore emocje wśród kibiców i obserwatorów klubu, a sam Pokorny łączony jest z kilkoma klubami zarówno polskimi, jak j zagranicznymi.
Kontuzja czy gra o transfer?
Peter Pokorny, jeden z liderów zespołu w minionym sezonie, miał zmagać się z urazem kolana, którego doznał jeszcze pod koniec lutego. Od tego czasu pomocnik nie wrócił do regularnej gry. Z informacji zbliżonych do klubu wynika, że ostatnie badania nie wykazały poważnych powikłań, a zawodnik powinien być zdolny do treningów z pełnym obciążeniem. Mimo to, Słowak nadal zgłaszał dolegliwości bólowe, które – zdaniem władz klubu – mogą mieć podłoże pozasportowe.
W kuluarach mówi się o tzw. „grze o transfer” – taktyce, którą czasem stosują piłkarze chcący wymusić zmianę otoczenia. Czy w przypadku Pokornego mamy do czynienia z podobną sytuacją? Na razie klub nie komentuje oficjalnie tych spekulacji, ale samo odsunięcie zawodnika od pierwszego zespołu może być sygnałem, że relacje na linii piłkarz – Śląsk są napięte.
Z kapitana do rezerw
Peter Pokorny jeszcze niedawno był jednym z najważniejszych ogniw drużyny i zakładał opaskę kapitańską. Jego zaangażowanie i gra w środku pola miały duży wpływ na osiągnięcia Śląska w minionym sezonie PKO BP Ekstraklasy. Tym większe zdziwienie wywołał jego nagły zanik na boisku i przedłużająca się nieobecność, mimo braku wyraźnych przeciwwskazań zdrowotnych.
Decyzja o przesunięciu do rezerw może być dla zawodnika sygnałem ostrzegawczym – a dla innych piłkarzy przypomnieniem, że klub nie będzie tolerował zachowań odbiegających od ustalonych standardów.
Nie wiadomo, czy Pokorny otrzyma jeszcze szansę na powrót do pierwszego składu, czy jego przygoda ze Śląskiem dobiega końca. Jedno jest pewne – sytuacja ta rzuca cień na jego dotychczasowy wizerunek w klubie, a przyszłość pomocnika we Wrocławiu stoi pod dużym znakiem zapytania.