Śląsk Wrocław kończy rok z przytupem! Cenne zwycięstwo nad lokalnym rywalem

Kalendarzowy rok 2023 dla Śląska Wrocław został zwieńczony derbami Dolnego Śląska z Zagłębiem Lubin w 19. kolejce PKO BP Ekstraklasy. Przed starciem z Zagłębiem Śląsk zajmował 1. miejsce w tabeli, jednak pozycja lidera była zagrożona — ledwie punkt za nimi była Jagiellonia. Wrocławianie od spektakularnego zwycięstwa z Legią grają bez fajerwerków, o czym świadczy spotkanie w minionej kolejce z Koroną. Mimo niezbyt atrakcyjnej dla widza gry podopieczni Jacka Magiery regularnie punktują — przed tym meczem mieli passę 15 spotkań bez porażki. Na koniec roku pojawiła się szansa na rewanż za lipcową porażkę z Zagłębiem. Miedziowi, pomimo 8. miejsca radzą sobie teraz słabo. W ostatnich 8 spotkaniach lubinianie zdobyli zaledwie 6 punktów. Przed tym pojedynkiem niewiele przemawiało na korzyść podopiecznych Waldemara Fornalika.

Śląsk grał za słabo jak na lidera Ekstraklasy

Pierwsze minuty należały do ekipy z Lubina. Śląsk oddał inicjatywę rywalowi, z czego chętnie skorzystali Miedziowi. To oni więcej utrzymywali się przy piłce, parli z nią do przodu, w kierunku bramki Rafała Leszczyńskiego. Już w pierwszych minutach mogła paść inaugurująca bramka tego spotkania. W 6. minucie Mateusz Wdowiak zatańczył z obrońcą Śląska i minął go, wycofał potem do Marko Poletanovicia. Serb miał dużo przestrzeni, ale w porę zareagował Łukasz Bejger. 4 minuty później mieli jeszcze lepszą okazję. Kacper Chodyna celnie zacentrował piłkę w pole karne, a doszedł do niej Poletanović. Serb wyrwał się spod opieki obrońców, jednakże uderzył niecelnie i remis wciąż się utrzymywał.

REKLAMA

Od Śląska, jako lidera Ekstraklasy, mamy prawo wymagać o wiele więcej niż to, co prezentują od kilku spotkań na boisku. Bramkarz Zagłębia, Jasmin Burić dopiero po 20 minutach musiał się nieco napracować. Z dystansu uderzał Mateusz Żukowski, ale ten strzał golkipera z takim bagażem doświadczenia nie mogło go zaskoczyć. Od tego momentu w tym meczu minimalnie przeważali wrocławianie. Nieco podreperowali statystykę posiadania piłki, jednak mieli poważne problemy z wykreowaniem sobie dobrej okazji na zdobycie gola. Lubinianie wyglądali na boisku lepiej od rywali ze swojego województwa. Blisko pięknej bramki, z około 35 metrów był Poletanović. Oddał wspaniały strzał, lecz minimalnie chybił.

Gol „stadiony świata” mógł paść jeszcze w 43. minucie. Ze skrzydła piłkę w pole karne posłał Mateusz Grzybek. W powietrzu do uderzenia „nożycami” złożył się Dawid Kurminowski. To mogło, a nawet powinno było wpaść do siatki — Śląska uratował między słupkami Leszczyński.

źródło: CANAL+ SPORT w serwisie X

Koniec końców pierwsza połowa zakończyła się remisem 0:0. To nie był w pełni sprawiedliwy wynik. Miedziowi na KGHM Zagłębie Arena grali o wiele lepiej od rywali, wykreowali sobie o wiele więcej akcji, jednak brakowało im czegoś. Czegoś, co pozwoliłoby wreszcie przypieczętować swoją dominację na murawie. Natomiast przyjezdni ze stolicy Dolnego Śląska nie mieli w ofensywie żadnych argumentów, prezentowali się słabo i szczęśliwie dla nich był do przerwy remis.

Przebudzenie wrocławian

Takiego początku drugiej połowy nie spodziewał się chyba nikt. W 46. minucie Śląsk wyprowadził akcję po skrzydle. Wrzuconą piłkę próbował wybijać Luis Mata, jednakże Portugalczyk zrobił to źle. Piłka spadła tuż pod nogi Michała Rzuchowskiego. 29-latek skorzystał z prezentu od jednego z Miedziowych, uderzył na bramkę po pierwszym kontakcie i pokonał Buricia.

źródło: CANAL+ SPORT w serwisie X

Gol Rzuchowskiego ewidentnie podciął skrzydła podopiecznym Waldemara Fornalika i wybił ich z rytmu. Choć w pierwszej połowie wyraźnie dominowali, tak w drugiej mieli kłopoty ze skonstruowaniem składnej akcji, mającej potencjał na zmianę wyniku. Wrocławianom natomiast nigdzie się nie spieszyło. Ten wynik ich zadowalał, dawał im 3 punkty i pozwalał im zachować pozycję lidera do startu rundy wiosennej.

To nie było ostatnie słowo wrocławian. Gorąco było na trybunach stadionu w Lubinie, a jeszcze goręcej, tym razem na boisku, zrobiło się w 75. minucie. Śląsk wyprowadził dobry kontratak. Na początku uderzał Piotr Samiec-Talar, lecz Burić zdołał obronić ten strzał. Odbitą piłkę odnalazł Erik Exposito i lider klasyfikacji strzelców podwoił prowadzenie WKS-u. Po tej bramce Zagłębie było już w rozsypce, na boisku nie istnieli, a 3 punkty dla Śląska zbliżały się z każdą minutą. Aż do 84. minuty. Wtedy to Zagłębie wreszcie zaatakowało. Serhij Bułeca świetnie podał do Juana Munoza, a Hiszpan wykończył tę akcję — Leszczyński w końcu skapitulował. Miedziowi złapali kontakt, lecz czasu na przechylenie szali zwycięstwa na swoją stronę, albo chociaż na wyrównanie było niewiele czasu. Było pewne, że lubinianom będzie on płynął o wiele szybciej.

źródło: CANAL+ SPORT w serwisie X

Wrocławianie skutecznie zrewanżowali się za lipcową porażkę na Tarczyński Arena. O ile w pierwszej części spotkania grali mizernie, o tyle w drugiej wzięli się w garść i nie zawahali się uderzyć na bramkę Zagłębia. Dzięki temu zwycięstwu Śląsk Wrocław już na pewno pozostanie liderem PKO BP Ekstraklasy do końca 2023 roku. Podopieczni Jacka Magiery lepiej tego roku zwieńczyć nie mogli — w końcu pokonali swojego największego rywala na Dolnym Śląsku. Zagłębie w pierwszej połowie zagrali znacznie lepiej od przeciwnika, jednak zabrakło im skuteczności. Kto wie, jakby w tym elemencie w szeregach Miedziowych byłoby lepiej, to być może wrocławianie tego spotkania wcale by nie wygrali.

KGHM Zagłębie Lubin — Śląsk Wrocław 1:2 (Munoz 84′ – Rzuchowski 46′, Exposito 75′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,724FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ