Śląsk Wrocław, mimo dwóch porażek z rzędu, wciąż nie jest bez szans na utrzymanie w PKO BP Ekstraklasie. Co prawda zdobyte dzisiaj 3 punkty nie dałyby mu jeszcze wyjścia ze strefy spadkowej, lecz nie zmienia to faktu, że były im potrzebne jak tlen. Remis dałby wrocławianom awans na 17. miejsce, ale taki wynik nikogo w stolicy Dolnego Śląska by nie zadowalał. Dla nich liczyła się tylko wygrana, w dodatku w meczu o takiej wadze. W końcu na Tarczyński Arenę przyjechało Zagłębie Lubin, największy rywal Śląska. Miedziowi także są uwikłani w walkę o utrzymanie, lecz jest ono na wyciągnięcie ręki. Zajmowali 14. miejsce w tabeli z 33 punktami, zatem bardzo blisko bezpiecznej granicy do utrzymania. O to, że będzie gorąco we Wrocławiu, można było być spokojnym.
Nice Shot(a)!
Piłkarzy obu zespołów przywitał rzęsisty deszcz oraz orkiestra dęta, która odegrała hymn Polski w związku z rocznicą uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Po krótkich obchodach ruszyli do akcji. Pierwsze minuty nieco lepiej wyszły wicemistrzom Polski – nie zagrozili realnie Dominikowi Hładunowi, lecz zdecydowanie dłużej utrzymywali się przy piłce. W 8. minucie zaatakować mógł Mateusz Żukowski, lecz po niezłym dryblingu przegapił dobry moment na oddanie strzału i został zablokowany. Groźniejszą akcję miał Arnau Ortiz 6 minut później, ale Hładun odbił to kąśliwe uderzenie z bliska Hiszpana. Na boisku za wiele się nie działo, lecz kibice Śląska zadbali o atmosferę – oprawa, środki pirotechniczne i krótka przerwa z powodu zadymienia boiska. Z kolei na murawie, przygotowanej na finał Ligi Konferencji, lepiej radzili sobie gospodarze i to oni byli bliżej pierwszej bramki.
Mimo to starania Zagłębia nie mogą przejść niezauważone. W 23. minucie Dawid Kurminowski był w dogodnej sytuacji, lecz Rafał Leszczyński sobie z tym poradził. Odbił również piłkę na tyle szczęśliwie, że Aleks Petkow zdołał uprzedzić Kajetana Szmyta i wybił piłkę z dala od pola karnego. Parę minut później z daleka huknął Tomasz Pieńko, ale i tym razem Leszczyński znów był górą. Zagłębie miało swój lepszy moment, ale to Śląsk objął prowadzenie jako pierwszy. W 30. minucie z daleka szczęścia próbował Serafin Szota, lecz oddał kiepski strzał, bez trudu zablokowany przez obronę. Dostał jeszcze drugą szansę, którą znakomicie wykorzystał – mierzonym, precyzyjnym strzałem zza pola karnego, po słupku umieścił piłkę w siatce. Dzięki Szocie, tak krytykowanego jesienią tego sezonu Śląsk, w pełni zasłużenie, objął prowadzenie.
SZOTAAAA!!! ?
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) May 3, 2025
Przepiękne trafienie, Śląsk prowadzi z Zagłębiem! ?
? Mecz trwa w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/o2KSFan60a
Miedziowa dominacja
Zagłębie miało szansę szybko odpowiedzieć rywalom zza miedzy, bo ledwie 7 minut po bramce Szoty doskonałą szansę miał Pieńko, po penetrującym podaniu Szmyta. Mimo pressingu kapitana Śląska, wychowanek Zagłębia miał przed sobą jedynie Leszczyńskiego. Lecz to Szota kapitalnie interweniował i powstrzymał Pieńkę przed doprowadzeniem do wyrównania. Więcej piłkarskiej jakości było w tym meczu po stronie Śląska, lecz pod koniec pierwszej połowy Zagłębie wyglądało o wiele lepiej. Około 35. minuty podopieczni Leszka Ojrzyńskiego wyszli wreszcie z własnej połowy, i mieli odtąd swoje lepsze chwile na boisku. Mimo to do przerwy niczego nie zdołali zmienić i zeszli na nią z jednobramkową stratą.
Wskórali coś po 90 sekundach od rozpoczęcia drugiej części spotkania. W 47. minucie Zagłębie doprowadziło do remisu, w kuriozalnych dla Śląska okolicznościach. Piotr Samiec-Talar, notabene grający dziś jako środkowy pomocnik, zagapił się przy oczekiwaniu na podanie. Skwapliwie wykorzystał to wprowadzony w przerwie Adam Radwański i derby Dolnego Śląska rozpoczęły się od nowa. Zmiennik Zagłębia kapitalnie przymierzył na bramkę Leszczyńskiego, nie dając mu najmniejszych szans na obronę. Druga połowa miała zupełnie inne oblicze. Śląskowi trudno było otrząsnąć się po straconym golu, zaś to Zagłębie znacznie częściej grało piłką.
RADWAŃSKI! PRZEPIĘKNIE! ?
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) May 3, 2025
Zagłębie wyrównuje po kapitalnym strzale z pierwszej piłki!
? Mecz trwa w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/unC1rBMjox
Podopieczni Ante Šimundžy znaleźli się w opałach. Przyjezdni z Lubina wyglądali naprawdę groźnie i zdawali się kontrolować przebieg spotkania. Wydawał się jakby wciąż ogłuszony uderzeniem Radwańskiego. Mimo tego, że Miedziowi mieli więcej z gry, to Śląsk wybrnął z tej sytuacji i ponownie wysunął się na prowadzenie. W 64. minucie Samiec-Talar świetnie dośrodkował piłkę z rzutu wolnego. Na nią czekał Assad Al Hamlawi – Palestyńczyk dołożył głowę i niewidoczny wcześniej napastnik wreszcie trafił do siatki. A wychowanek Śląska tą asystą odkupił swoje winy przy wyrównującym trafieniu dla Zagłębia.
Śląsk wraca na prowadzenie! Assad Al Hamlawi wykorzystał precyzyjne podanie Samca-Talara ⚽
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) May 3, 2025
? Mecz trwa w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/rX6EJusSlZ
Podobnie jak przy bramce Szoty, inicjatywę ponownie przejęła ekipa z Lubina. Zagłębie mogło grać sobie piłką, ile chciało, lecz w ostatecznym rozrachunku liczą się gole. A Miedziowi, aby zrobić duży krok ku utrzymaniu, musieli swoją przewagę na boisku przekuć na gole. Rozkręcili się na dobre i zamknęli wrocławian w ich połowie. Mimo to gospodarze kontrolowali przebieg meczu i korzystny wynik. Zagłębie bowiem miało spore kłopoty z wykreowaniem sobie dobrej akcji. W 79. minucie Al Hamlawi mógł dobić lubinian, ale przy kontrze pogubił się pod presją obrońców. Ale na jego szczęście koledzy po nim poprawili i wymierzyli kolejny cios rywalom. Sylvester Jasper rozpędził się z futbolówką, zagrał do Jakuba Jezierskiego, a 20-latek z zimną krwią pokonał Hładuna.
Ależ radość! ?Jakub Jezierski podwyższa prowadzenie Śląska! ⚽
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) May 3, 2025
? Mecz trwa w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/zVsxRyEPLL
Gol wychowanka WKS-u rozstrzygnął losy derbów Dolnego Śląska. Zagłębie miało mnóstwo czasu na zaatakowanie lokalnych rywali i zmianę wyniku. Koniec końców w 85. minucie Rafał Adamski zaatakował Leszczyńskiego, lecz nie tak jak powinien – głupio, lekkomyślnie faulował bramkarza Śląska, z czego potem wywiązała się szarpanina między piłkarzami obu klubów. Statystyki mówią, że był to wyrównany mecz, nawet ze wskazaniem na Zagłębie. Rzeczywiście Miedziowi więcej atakowali i częściej zmuszali Leszczyńskiego do wysiłku. Ale właśnie, częściej nie zawsze oznacza, że lepiej. Wrocławianie byli dziś skuteczniejsi i zapracowali sobie na te 3 punkty. Punkty, które są bezcenne w kontekście walki o utrzymanie. Nadal mają nóż na gardle, lecz zwiększyli swoje szanse na to, by nie poderżnął im gardła.