Do Mediolanu przyjechała Bologna, która mimo ostatnio słabych wyników cały czas pozostaje rewelacją sezonu bijącą się o europejskie puchary. Zresztą to tutaj ostatni raz wygrała, tyle że przeciwko Interowi w 1/8 Pucharu Włoch. Milan zaś ostatnio notuje bardzo dobre wyniki, czym na spokój zapracował sobie Stefano Pioli. Rossoneri zamierzają walczyć o tytuł mistrza kraju, a do tego celu mogłaby przybliżyć ich trzecia wygrana z rzędu.
Wyrównany początek, w którym Bologna wyszła na prowadzenie
Początek meczu rozpoczął się wyrównanie. Obie drużyny starały się kontrolować posiadanie piłki, nie chcąc jej stracić. Bardziej efektownie prezentowała się nowa, wymieniona murawa na San Siro, niż obie drużyny. W 16. minucie odbyła się zaplanowana przerwa, podczas której zaprezentowało baner nawołujący do walki z rasizmem. Wybór czasowy jest nieprzypadkowy, ponieważ taki numer na koszulce nosi Mike Maignan. Podczas poprzedniego spotkania z Udinese opuszczał on boisko z kolegami, po rasistowskich atakach kibiców w stronę Francuza.
Trzy minuty później Łukasz Skorupski prawidłowo sparował strzał Rafaela Leao. Później jeszcze Calabria dobijał piłkę, ale strzelił nad bramką. To jednak Bologna okazała się skuteczniejsza, choć do strzelenia bramki musiała oddać kilka strzałów pod rząd. Dopiero Joshua Zirkzee w 29. minucie pokonał Maignana. W akcji zaliczył udział 19-letni Polak, Kacper Ubrański, który był przytomny na skrzydle i zebrał piłkę po strzałach Fabbiana.
Szaleństwo w końcówce pierwszej połowy
W 38. minucie Milan wyprowadził prawie „zabójczą” kontrę. Świetną okazję miał Pulisic, ale nie udało mu się celnie przelobować bramkarza rywali. Chwilę później szczęście do Rossonerich się jednak uśmiechnęło. Simon Kjaer został kopnięty przez Fergusona polu karnym, a sędzia odgwizdał rzut karny. Do tego przewinienia nie można mieć wątpliwości, ale sędzia dość dziwnie od razu dał czerwoną kartkę Thiago Mottcie. Trener Bolonii pokazywał przy użyciu butelki, że do faulu nie doszło. Chwilę później znowu ktoś ze sztabu obozu przyjezdnych został wyrzucony z boiska. Sam rzut karny zmarnował Olivier Giroud, który strzelił za lekko. Jego intencje wyczuł Łukasz Skorupski. Kilka minut później był jednak bez szans. Świetne podanie Loftusowi-Cheekowi zaserwował Calabria, a Anglik pewnie strzelił bramkę. Sędzia w pierwszej połowie poczęstował samych piłkarzy 6 żółtymi kartkami. Kuriozalna sytuacja, zwłaszcza że to przecież Serie A, a nie LaLiga.
Strzelecka bezpłodność
Na początku drugiej połowy Zirkzee popisowo przyjął podanie w polu karnym, ale strzelił zbyt mocno, marnując dogodną okazję. W 59. minucie Pioli zdecydował się na trzy zmiany. Wymienił słabego w tym spotkaniu Giroud oraz ukaranych kartkami Calabrie i Adliego. W ich miejsca weszli Jovic, Florenzi, a także Musah. Niedługo później Reijnders był blisko strzelenia bramki po rzucie różnym, po tym jak oddał strzał z dystansu w obramowanie bramki. Na 20 minut przed końcem regulaminowego czasu gry, Leao był blisko strzelenia pierwszej bramki w Serie A od ponad stu dni. A dokładnie… od 4. kolejki Serie A. Niestety spudłował mimo dostania patelni, którą należało wykorzystać, tylko celnie uderzając. Dwie minuty później udało mu się wywalczyć za to rzut karny. Mijał obrońców jak pachołki i Beukema uderzył w twarz Portugalczyka. No, ale niestety, kolejny Francuz nie wykorzystał rzutu karnego. Theo Hernandez trafił w słupek i potem dobił piłkę, ale zgodnie z przepisami trafienie zostało nieuznane. A to dlatego, że piłkarz nie może dobijać własnego rzutu karnego.
Ruben sam ciągnął fortepian, ale Bologna miała na ławce smoka
W 83. minucie świetny w tym spotkaniu Ruben Loftus-Cheek ustrzelił dublet. Były piłkarz Chelsea uderzył bardzo mocno głową po dobrym dośrodkowaniu Florenziego. Pod koniec spotkania Orsoloni świetnie zagrał piłkę do Kristiansena, którego za koszulkę pociągał Terracciano. Wspomniany Orsoloni zaliczył wejście smoka i pokazał, jak się wykorzystuje rzuty karne.