Ćwierćfinałowy mecz z Japończykami zapowiadał się naprawdę emocjonująco. Choć w fazie zasadniczej pokonaliśmy ten zespół 3:1, forma biało-czerwonych od tamtej pory wyraźnie spadła. Z kolei nasi rywale byli bardzo zdeterminowani, więc trzeba było się mocno postarać, aby wyjść zwycięsko z tego pojedynku.
Piękny początek
Mecz zaczął się niezwykle wyrównanie. Nasi zawodnicy musieli wykazać się dużą cierpliwością, ponieważ wiele ataków było podbijanych przez świetnie ustawionych Japończyków. Niestety, to rywale jako pierwsi objęli prowadzenie — 5:7. Nasze przyjęcie nie funkcjonowało najlepiej, a siatkarze trenera Tillie coraz pewniej czuli się w polu serwisowym. Polacy starali się szybko odrobić straty, co stopniowo zaczęło przynosić efekty. W końcu, dzięki skutecznej grze, udało się odwrócić losy seta, a biało-czerwoni objęli prowadzenie 22:20. Ostatecznie, po niesamowitej walce, to podopieczni trenera Grbicia wygrali tę partię 25:23. Było bardzo trudno, ale najważniejsze, że zrobili pierwszy krok.
Drugi set również rozpoczął się świetnie dla naszej reprezentacji. Polacy zaczęli dobrze pracować zagrywką i szybko wyszli na prowadzenie 3:1. Radzili sobie bardzo dobrze, jednak Japończycy z każdą akcją coraz bardziej się rozpędzali, więc trzeba było zachować czujność. W końcu, po przemyślanej i konsekwentnej grze, japońscy siatkarze doprowadzili do remisu. Końcówka seta była niesamowicie emocjonująca — najpierw rywale wyrównali, potem Polacy ponownie wyszli na prowadzenie, a następnie Japończycy znów doprowadzili do remisu. W decydującym momencie nasi siatkarze ustawili świetny podwójny blok i wygrali drugą partię 26:24.
Nokaut!
Trzeci set i kolejny raz to Polacy rozpoczęli od prowadzenia — 6:4. Nie da się ukryć, że siatkarze Nikoli Grbicia prezentowali się zdecydowanie lepiej niż dwa tygodnie temu w Gdańsku. Większa pewność siebie i lepsze zgranie wyraźnie definiowały grę biało-czerwonych. Z każdą akcją rozkręcali się coraz bardziej, a w ataku grali z imponującą lekkością. Każda sytuacja była skutecznie rozwiązywana — gdy zawodził atak, punkty nadrabialiśmy świetnie ustawionym blokiem. Przewaga rosła błyskawicznie, aż w pewnym momencie wynosiła… 11 punktów! W tym secie Japończycy zostali dosłownie zmiażdżeni — 25:12. To spotkanie było znakomitym prognostykiem przed sobotnim starciem z Brazylią.