Ważne zwycięstwo i święto klubowego kapitana. Lech Poznań pojechał do Niecieczy, aby zrewanżować się za zeszłotygodniową porażkę z Zagłębiem Lubin. Choć przez dłuższy moment zapowiadało się na kolejne rozczarowanie, Kolejorz pokonał Bruk-Bet Termalicę dzięki dwóm trafieniom Mikaela Ishaka. Szwed zdobył swoją 100 i 101 bramkę w barwach poznaniaków. Z kolei niecieczanie pokazują, że mają problemy z meczami u siebie. Na ten moment są drugą najgorzej grającą drużyną w spotkaniach domowych.
Lechici mogli zacząć z przytupem. W 3. minucie oddali serię trzech zablokowanych strzałów. Najpierw próbował Taofeek Ismaheel, potem Luis Palma, zaś na końcu Michał Gurgul. Ale po tej sytuacji mecz się uspokoił. Pod żadną z obu bramek nie działo się zbyt wiele. Termalica nie pozwalała rywalom na rozwinięcie skrzydeł. Dobrze zorganizowana, trzymała ich na bezpieczny dystans.
Lech był zbyt wolny i przewidywalny, jak często w tym sezonie. Nie potrafił wykreować sobie dogodnej sytuacji strzeleckiej. Najczęściej zagrażał strzałami z dystansu, nie mogąc się przebić przez niecieczański mur. Co więcej, nie umiał przejąć kontroli nad spotkaniem. Słabo wyglądał zdominowany przez gospodarzy środek pola.
Niespodziewanie goście dopięli swego w 45. minucie. Prowadzenie dał im rzut rożny. Centrę Palmy zgrał Antonio Milić. Podanie trafiło do Mikaela Ishaka, który główką obił poprzeczkę na tyle szczęśliwie, że piłka przekroczyła linię bramkową. Tym samym Szwed zapisał się w historii Kolejorza, strzelając setnego gola w niebiesko-białych barwach.
Ishak po raz drugi
Nie minęło dużo czasu od wznowienia gry po przerwie, bo dwie minuty, a Lechici cieszyli się z drugiej bramki. Duży wpływ na akcję znów miał Palma. Honduranin posłał podanie w tempo do wybiegającego za linię obrony Ishaka. Napastnik pewnie wykończył atak, wygrywając pojedynek z bramkarzem.
Drugie trafienie sprawiło, że obraz meczu stał się dość nietypowy. Przyjezdni oddali piłkę i wyczekiwali na kontrataki. Co jakiś czas udawało się im zagrozić bramce Termaliki. Natomiast Słoniki musiały gonić wynik, spędzając sporo czasu w ataku pozycyjnym. Ten nie wychodził im najlepiej, gdyż nie przekładał się na kreowanie okazji.
Taki stan rzeczy nie utrzymywał się do końca spotkania. W pewnych fragmentach goście starali się kontrolować spotkanie również z piłką przy nodze. Nie wydarzyła się już jednak żadna ciekawsza rzecz. Ani Lech nie zdołał podwyższyć prowadzenia, ani Niecieczanie nie pokonali Bartosza Mrozka. W tym drugim przypadku można powiedzieć, że w końcu zasłużyli się obrońcy niebiesko-białych. Dawno nie zaliczyli oni takiego meczu, za który dało by się ich pochwalić. Dziś nie popełniali takich błędów, jak dotychczas.