W sobotni wieczór odbyło się starcie w ramach 2. Bundesligi, które można było określać mianem absolutnego szlagieru. Zmierzyły się w nim FC Schalke i Hamburger SV – drużyny z bogatą tradycją i historią. Obecnie obie grają w na drugim poziomie rozgrywkowym, a ekipa z Gelsenkirchen musi drzeć o utrzymanie na zapleczu niemieckiej „ekstraklasy”. Dziś przegrała kolejne spotkanie, a jej kapitan, Marcin Kamiński, zagrał słabe zawody.
Schalke w kryzysie
Obecny sezon jest dla piłkarzy FC Schalke najgorszym od lat. Die Knappen po 17 meczach zajmowali 14. miejsce w lidze i mieli jedynie 3 punkty przewagi nad miejscem oznaczającym konieczność walki o utrzymanie w barażu z trzecioligowcem. Jeden z klubów o największej rzeszy fanów w Niemczech i ogromnych osiągnięciach sportowych nie jest więc nawet pewny gry w 2. Bundeslidze w przyszłym sezonie. A jeszcze niedawno występował w niemieckiej elicie, spadał z ligi, obiecywał szybki powrót do „ekstraklasy” i uspokajał, że przeżywa chwilowy kryzys…
Każdy mecz jest na wagę złota
Szybko okazało się jednak, że stonowanie nastrojów nie wystarczy, by w Gelsenkirchen nawiązać do dawnych sukcesów. By powrócić na właściwe tory, drużyna potrzebowała zmienić pomysł i wizję gry. Sposobem na zaradzenie kryzysowi miała być przede wszystkim zmiana szkoleniowca, w wyniku której nowym trenerem Schalke został Belg Karel Geraerts. W pierwszym meczu o stawkę jego zespół zmierzył się z HSV, które znajduje się na przeciwnym biegunie, niż ich dzisiejszy rywal. Drużyna z Hamburga do tej pory zdobywa w lidze 1,82 pkt na mecz i ma realne szanse na awans do Bundesligi.
Zarówno Schalke, jak i HSV nie są jednak pewne realizacji swoich celów, które są znacząco inne: dla jednych to utrzymanie, dla drugich awans do wyższej ligi. Obecnie oba zespoły potrzebują przede wszystkim regularnego punktowania, by pod koniec sezonu nie przeżyć brutalnego rozczarowania. A obie ekipy, choć nie wskazuje na to dotychczasowa dyspozycja Schalke, mają predyspozycje do notowania dobrych wyników. Skład Die Königsblauen jest bowiem znacznie lepszy niż większości drużyn walczących o ligowy byt.
Czym innym jest jednak jakość piłkarzy, a czym innym jej wykorzystanie w ligowej rywalizacji. Może właśnie dlatego Schalke gra w tym sezonie tak słabo, co potwierdziło również w starciu z HSV. Drużyna Kamińskiego nie miała pomysłu na grę, umożliwiała rywalom swobodne kreowanie akcji, a sama nieodpowiedzialnie przesuwała graczy do ataku, co powodowało niefrasobliwości w defensywie.
Obrona z Kamińskim zawaliła
Chaos panujący w szeregach defensywnych gospodarzy nie pozostał bezkarny. Jego wady bezlitośnie obnażyli gracze Hamburgera, którzy po 1. połowie mieli na koncie już dwie zdobyte bramki. Szczególnie pierwsza z nich padła w kuriozalnych okolicznościach. W 22. minucie z prawego skrzydła dośrodkował Ignace van der Brempt, a w polu karnym zupełnie niepilnowany był Immanuel Pherai. W promieniu kilku metrów od niego nie było żadnego gracza rywali, dzięki czemu bez problemu zdołał wpakować piłkę do siatki.
Odpowiedzialność za stratę bramki spada więc na defensywę Schalke, która zupełnie nie dopilnowała krycia w polu karnym. Jest to tym bardziej zaskakujące, że gol nie padł po zaskakującej, niezwykle szybkiej akcji. Defensorzy z Veltins Arena mieli więc sporo czasu, by dobrze się ustawić i zapobiec całej sytuacji. Brak komunikacji i nieporozumienia w kryciu doprowadziły jednak do sytuacji bramkowej, wykorzystanej przez rywali. Współwinnymi błędów, które doprowadziły do całego zajścia są jednak nie tylko defensorzy Schalke. Tyczy się to również piłkarzy ze środka pola, od których można byłoby oczekiwać asekuracji i wsparcia kolegów z drużyny.
Następne minuty nie przyniosły przełamania
W dalszej części meczu HSV wciąż przeważało, a Schalke nie było w stanie zmienić obrazu gry. Wprawdzie raz piłka po groźnym strzale trafiła w poprzeczkę bramki gości, a w innej akcji dobry strzał z bliska został odbity przez obrońcę za linię bramkową, ale na tym koniec poważniejszego zagrożenia ze strony drużyny obchodzącej w tym roku jubileusz 120-lecia. Z kolei Hamburger dalej naciskał, co przyniosło mu drugą bramkę, tym razem zdobytą przez Laszlo Benesa. Słowak zdobył dziewiątą bramkę w tym sezonie, dzięki czemu jego statystyki indywidualne w tym zakresie są już o połowę lepsze niż po całych poprzednich rozgrywkach.
Działo się także na trybunach
Po zdobyciu drugiego gola HSV uspokoiło spotkanie, a Schalke wciąż nie mogło znaleźć sposobu na zagrożenie rywalom. Taki stan rzeczy nie uległ zmianie aż do końcowego gwizdka arbitra, a Schalke przegrało kolejny mecz. Zespół Kamińskiego oddał co prawda aż 25 strzałów, ale zaledwie 4 z nich były uderzeniami celnymi. Co najważniejsze, nie zdobył choćby punktu, który mógłby mieć kluczowe znaczenie w kontekście poprawy pozycji w ligowej tabeli. Wynikało to z problemów w wykończeniu oraz fatalnej dyspozycji obrony, która nie może być zadowolona ze swojej gry.
Warto także odnotować, że podczas hitu 2. Bundesligi gorąco było również na trybunach, które w pewnym stopniu wpłynęły na przebieg meczu. Wszystko za sprawą kibiców HSV, którzy w pewnym momencie obrzucili murawę pomarańczami, przez co gra została na moment wstrzymana. Cały protest jest związany z niezadowolenia fanów z planów współpracy niemieckiej organizacji piłkarskiej DFL z nowym inwestorem, który ma oferować spółce zależnej instytucji ryzykowny – zdaniem fanów – projekt rozwoju finansowego i marketingowego niemieckiego futbolu. Cała akcja związana była także z wywieszeniem na trybunach transparentów, których główne motto brzmiało: Der Deutsche Fussball bleibt Riskokapital (Niemiecka piłka nożna pozostaje kapitałem ryzyka).
Następny mecz Schalke będzie rywalizacją z Kaiserslautern, które w tabeli od klubu z Gelsenkirchen dzielą zaledwie dwa „oczka”. Na terminarz nie może narzekać również Hamburger, który na własnym stadionie podejmie Karsruher. O ile drużyna z Hamburga zagra równie dobrze, co w dzisiejszym starciu, może być spokojna powodzenia także w kolejnej kolejce. Dzięki niemu miałaby szansę na wyprzedzenie drugiego Holstein Kiel, a przy odrobinie szczęścia nawet na wskoczenie na fotel lidera 2. Bundesligi.