Piotr Zieliński nie ma łatwego początku w Interze Mediolan. Najpierw jeszcze podczas okresu przygotowawczego złapał kontuzję, przez którą na starcie sezonu ligowego znalazł się poza kadrą meczową. Reprezentant Polski musiał czekać aż do połowy września, aby otrzymać swoją szansę. Zagrał tylko 35 minut przeciwko Monzie, a jego zespół wywalczył remis.
15 września 2024 roku – pamiętna data dla Piotra Zielińskiego, ponieważ dopiero wtedy udało mu się zadebiutować w drużynie Simone Inzaghiego. Mimo licznych przetasowań w wyjściowym składzie, Polak otrzymał szansę dopiero z ławki. Gra jego zespołu całkowicie się nie układała, brakowało kreatywnego lidera w środku pola. Trzeba sobie przyznać jedno – Zieliński zaliczył bardzo obiecujące wejście do nowej drużyny. Mocno rozruszał jej grę, nie bojąc się oddawać strzałów z dystansu, czy też podprowadzić piłki pod pole karne przeciwnika.
Zieliński zanotował 43/46 celnych podań i wygrał 2/4 pojedynki z rywalami (dane z sofascore). Polak zaliczył przy tym 57 kontaktów z piłką. Dla porównania Henrikh Mkhitaryan, którego zmienił, wypracował tylko o trzy więcej. Davide Frattesi zaś grający pełne dziewięćdziesiąt minut miał ich tylko 36.
Występ naszego rodaka pozytywnie ocenił również szkoleniowiec Interu
Piotr Zieliński to zawodnik wielkiej klasy. Latem miał problemy, ale wrócił i ma się dobrze. A będzie jeszcze lepiej – stwierdził Inzaghi, cytowany przez Gianlucę Di Marzio. Ciekawa może być również jego rola w pierwszym zespole. Długo spekulowano w mediach, że Zieliński mógłby grać w nowym zespole jako defensywny pomocnik. Wątpliwości rozwiał jednak szkoleniowiec: Wiem, że w reprezentacji Polski wystąpił jako cofnięty rozgrywający, ale na tej pozycji mamy Calhanoglu i Asllaniego. Piotr będzie funkcjonować jako mezzala [z włoskiego półskrzydłowy, wariant odpowiadający angielskiemu określeniu pomocnika grającego box-to-box, potocznie nazywany ósemką].