Ruch pogrążony podwójnie – przez choroby i Stal!

Stal Mielec, pomimo ostatniej porażki z Radomiakiem Radom, może mówić o dobrej dyspozycji. W 5 ostatnich kolejkach zespół z Podkarpacia zdobył łącznie 10 punktów, co daje im wysokie jak na ich możliwości 8. miejsce. Dla porównania poprzedni sezon w Ekstraklasie zakończyli na 11. pozycji. Stal dobrze czuje się na własnym terenie, gdzie z 11 spotkań przegrali zaledwie 2. Mielczan czekało jednak niełatwe zadanie, gdyż ich rywalem był Ruch Chorzów. Niebiescy aktualnie rozpaczliwie walczą o utrzymanie w lidze. Na wiosnę prezentują się na boisku o wiele lepiej niż jesienią, o czym świadczy wysoka wygrana w poprzedniej kolejce z Piastem Gliwice – pierwsza od 218 dni. Ruch ma problemy z punktowaniem na wyjeździe, bowiem w ciągu całego sezonu jak dotąd uzbierali ich tylko 6. Niemniej jednak wiadomo było, że spróbują wywieźć z Podkarpacia choćby jeden punkt, pomimo zdziesiątkowania zespołu kartkami i chorobami.

Stal się bawiła, a Ruch podpierał ściany

Zgodnie z oczekiwaniami, osłabiony Ruch już od pierwszych chwil został zmuszony do obrony. Stal zadomowiła się z piłką na połowie przeciwnika. Ich gra cechowała się wysokim pressingiem – Ruch miał kłopoty z wejściem na połowę rywala, nawet gdy byli w posiadaniu piłki. Na efekty tego ofensywnego stylu gry nie trzeba było długo czekać. W 11. minucie piłkę z rzutu wolnego wrzucił Maciej Domański. Przy próbie wybicia fatalnie zachował się Kacper Michalski, podając futbolówkę wprost pod nogi Ilji Szkurina. Białorusin nie zastanawiał się, co robić i tym samym zanotował swoją 12. bramkę w tym sezonie.

REKLAMA
źródło: CANAL+ SPORT w serwisie X

Można było zauważyć, jak mocno ekipie z Górnego Śląska dają się we znaki braki kadrowe. Po 20 minutach gry Stal pozwoliła przyjezdnym na nieco więcej, ale nawet pomimo tego nie stanowili dla podopiecznych Kamila Kieresia żadnego zagrożenia. Mieli ogromne problemy z rozgrywaniem piłki, a co za tym idzie, kreowaniem niebezpiecznej akcji. Stal miała to spotkanie pod pełną kontrolą i mogli wyprowadzić groźny atak kiedy tylko chcieli.

W 29. minucie zdarzyła się ku temu sposobność. Z rzutu rożnego piłkę dośrodkował Krystian Getinger, a potem płasko uderzył ją Maciej Domański. W polu karnym zrobiło się gęsto, lecz lecącą piłkę odnalazł Matthew Guillaumier, trącił ją nogą i umieścił w siatce. Pomocnik Stali napisał w tamtym momencie pewną część historii Ekstraklasy, bowiem został pierwszym w historii strzelcem gola w polskiej lidze, pochodzącym z Malty. Choć jeden z zawodników Stali znalazł się na spalonym, to zespół sędziowski uznał, że nie brał on udziału w akcji i uznał tego gola.

źródło: CANAL+ SPORT w serwisie X

Przy takim wyniku Stal mogła, lecz nie musiała. Zdecydowanie na boisku przeważali i wcale na 2:0 pierwsza połowa nie musiała się skończyć. Nie spieszyli się z wyprowadzaniem ataku. Natomiast podopieczni Janusza Niedźwiedzia do 43. minuty byli zupełnie bezradni. Wtedy to groźny strzał oddał Łukasz Moneta, lecz zawodnik Ruchu minimalnie chybił.

Niewystarczające przebudzenie Niebieskich

Ruch w pierwszych 45 minutach miał jedynie parę przebłysków, lecz widać było, że brakuje im najważniejszych zawodników. Zmuszony był do gry pod dyktando gospodarzy. Podopieczni Kamila Kieresia prowadzili do przerwy całkowicie zasłużenie i niewiele wskazywało na to, że Ruch zdoła jeszcze przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.

W drugiej połowie Stali wciąż było mało i szukali podwyższenia prowadzenia. Prawie im się to udało w 52. minucie. Domański obsłużył Kokiego Hinokio, Japończyk oddał kąśliwy strzał, lecz w ostatniej chwili piłkę sparował Dante Stipica. Ekipa z Podkarpacia nie przestawała nacierać i kolejna szansa pojawiła się w 58. minucie. Po dośrodkowaniu w pole karne piłkę głową uderzył Piotr Wlazło. Futbolówk odbiła się od Łukasza Monety, dopadł do niej Guillaumier i tym samym Maltańczyk ustrzelił dublet.

Ruch miał już dosyć tej bezradności i w końcu wziął sprawy w swoje ręce. Już 2 minuty po drugiej bramce Guillaumiera podjęli się próby odpowiedzi, a zrobił to Moneta. 29-latek oddał silny strzał z dystansu, ale zabrakło do szczęścia niewiele – trafił w spojenie. Kolejna szansa pojawiła się w 64. minucie. Ruch otrzymał rzut rożny, który wykonał Moneta. Do piłki doskoczył Josema i celnym uderzeniem głową Hiszpan zdobył bramkę kontaktową.

źródło: CANAL+ SPORT w serwisie X

Po tym golu Ruch jeszcze chciał tchnąć nadzieję na odwrócenie losów tego meczu. Szło im to bardzo ciężko, lecz na 20 minut przed końcem meczu inicjatywa była po ich stronie. Stal natomiast tymczasowo zrezygnowała z ofensywnej gry i skupiła się na oddalaniu zagrożenia od bramki Mateusza Kochalskiego. W końcu wynik był dla nich korzystny, wystarczyło go tylko po prostu dowieźć. Jednakże w 77. minucie była świetna szansa na ostateczne zamknięcie tego spotkania. Na czystej pozycji znalazł się Szkurin, do pokonania został jedynie Stipica. Chorwat wykazał się bramkarskim kunsztem i do straty gola w niebezpiecznej sytuacji nie dopuścił. Gra pod sam koniec się uspokoiła i wydawało się, że obydwa zespoły były już pogodzone z wynikiem. W 89. minucie jeszcze Ruch poderwał się do walki – wolej Daniela Szczepana okazał się być niewystarczający do pokonania Kochalskiego. Na nic to się nie zdało i ostatecznie ten mecz zakończył się porażką Niebieskich.

Ruch, pomimo wysokiej porażki, nie zasługuje na to, żeby wieszać na nim psy. Walczyli dzielnie, lecz to było za mało na Stal. Grali w rzeczywistości na wpół rezerwowym składem, tracąc do dyspozycji wielu ważnych zawodników przez choroby. Stal natomiast zrobiła to, co do niej należało, skorzystała z chwili słabości przeciwnika i zapisała sobie na konto cenne 3 punkty. Ruch miał kłopoty z grą w obronie przy stałych fragmentach gry przeciwnika i to dzięki temu podopieczni Kamila Kieresia wygrali to spotkanie.

Stal Mielec — Ruch Chorzów 3:1 (Szkurin 11′, Guillaumier 29′, 58′ – Moneta 64′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,722FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ