Reprezentacja pokazała „to coś” – można z nadzieją patrzeć w przyszłość

W ostatnim czasie Polska reprezentacja dawała mi przede wszystkim poczucie niepokoju. Gdy przegraliśmy z Węgrami, gdy odchodził Paulo Sousa, gdy wybieraliśmy nowego selekcjonera. I wczoraj, przed najważniejszym meczem kadry od… spotkania ze Szwecją na Euro. Bez pompowania balonika w mediach, po licznych kontuzjach i średnim występie ze Szkocją – daliśmy radę. Kapitan Robert Lewandowski może obrać teraz nowy kurs. Kierunek Katar!

To nie był mój mecz, Michniewicz vs Szwecja. Cała Polska chciała wygrać i mówienie, że to tylko dla mnie egzamin – tak nie było. Powtarzałem zawodnikom, żeby skoncentrowali się tylko na grze, żeby te 38 milinów kibiców nas nie przytłoczyło. I tak było przez większość spotkania.

Czesław Michniewicz dla TVP Sport
REKLAMA

Trafione decyzje Michniewicza

Na konferencjach nasz selekcjoner bronił Recy, wychwalał system z trójką obrońców. Ostatecznie skończyliśmy z czwórką z tyłu, a na lewej obronie wyszedł Bartosz Bereszyński. Wystawienie Jacka Góralskiego i Sebastiana Szymańskiego, nieoczywista rola Kuby Modera. To nie były łatwe decyzje, a wszystkie się obroniły.

Pech również nie opuszczał naszego selekcjonera. Uraz Milika i problemy Piątka sprawiły, że Michniewicz miał tylko dwóch w pełni zdrowych napastników. Koncepcje, którą mogliśmy układać od kilku miesięcy popsuła jeszcze poważna kontuzja Salamona, której doznał w meczu ze Szkocją. Na kilka chwil przed ostatecznym testem trzeba było wszystko ustawiać od nowa. Jednak 3 dni treningowe wystarczyły, by każdy wiedział co ma robić na boisku.

Po końcowym gwizdku wczorajszego spotkania były trener Legii Warszawa przyznał, że po analizie gry Szwedów, kluczem w naszej taktyce miało być wykorzystanie wahadeł i przesuwanie gry na boki, gdzie podopieczni Aderssona zwykli zostawiać dużo miejsca. Ostatecznie wyszliśmy bez żadnego skrzydłowego, a Cash z Bereszyńskim mieli przede wszystkim odpowiadać za Forsberga i Kulusevskiego. Mimo to, Michniewicz znalazł na to receptę, wykorzystując świetnego Sebastiana Szymańskiego. Pozytyw numer jeden – świetne przygotowanie do meczu.

Obaw było pełno – nie zawiódł nikt!

Nie potrafię sięgnąć pamięcią do spotkania, gdy nie zawiódł nikt z biało – czerwonych. Co będzie z lewą obroną czy wahadłem? Bartosz Bereszyński wygrał rywalizację z kandydatem do nagrody piłkarza miesiąca w Premier League. Dejan Kulusevski często próbował schodzić do środka, szukać nieszablonowych zagrań, ale został wyłączony. Przeciekająca ostatnio obrona? Chociaż Szwedzi oddali łącznie aż 9 strzałów, to większość z nich nie zagroziła znacznie naszej bramce. Wyjątkiem były dwa groźne strzały Forsberga – jeden po indywidualnym błędzie Bielika, drugi zanim zdążyliśmy odbudować ustawienie. Skrzydłowy Lipska miał być główną bronią naszych rywali w tym meczu. Na całe szczęście odpowiedzialny za krycie 30-latka był Matty Cash, który często dostawał wsparcie od kolegów ze środka pola.

Jednak kluczową rolę pełnili liderzy. Kamil Glik grający z kontuzją od pierwszej minuty, Robert Lewandowski angażujący się w pressing i odbierający piłkę, nawet na własnej połowie. Wygraliśmy też batalię o środkową część boiska, ale nic dziwnego, przy takim zagęszczeniu tej strefy. Gdy pod koniec pierwszej połowy straciliśmy kontrolę nad spotkaniem, a Jacek Góralski był blisko wyrzucenia z boiska, Michniewicz natychmiast zareagował. Z szatni na murawę wyszedł już Krychowiak, dla którego był to najlepszy mecz w reprezentacji od dawna. Grzesiek dał nam mnóstwo pewności i doświadczenia. Wywalczył kilka stałych fragmentów gry, kluczowego karnego i niemal zaliczył sytuacyjną asystę do Roberta Lewandowskiego. Piotr Zieliński po raz kolejny udowodnił swoją wartość strzelając drugą bramkę, a Sebastian Szymański pokazał ile potencjału traciliśmy przez to, że nie powoływał go Paulo Sousa. Mamy się z czego cieszyć.

Co dalej?

Jeszcze za wcześnie, by cokolwiek wyrokować, zwłaszcza przed losowaniem grup Mistrzostw Świata. Jednak Czesław Michniewicz wlał w moje serce nadzieję. Jego wybór miał podzielić Polskę, lecz wygląda na to, że wreszcie ją połączy.

Tak naprawdę nie wiemy jeszcze, jaka formacja będzie domyślną dla naszej reprezentacji, jeśli w ogóle będziemy taką mieli. Nie będę zdziwiony, jeśli w większości spotkań zarówno personalia jak i nasze ustawienie, byłyby zależne głównie od rywala. Jestem przekonany, że nasz potencjał jest naprawdę spory. I oczywiście nie chce pompować balonika, ale nie mamy wcale gorszych nazwisk niż jeszcze 6 lat temu we Francji. Pomocnicy wysokiej klasy, z przodu nie tylko Robert Lewandowski. Obrona pokazała charakter w Kotle Czarownic, można to zresztą powiedzieć o każdym kto był na murawie. W końcu nie mamy już jednostek, a drużynę. Szykuje więc koszulę, garnitur i czekam na piątkowe losowanie. Katarze – nadchodzimy!

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,570FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ