Piast oraz Jagiellonia nie zaliczą z pewnością pierwszej części sezonu Ekstraklasy do udanych. „Piastunki” przed dzisiejszym meczem znajdowały się w strefie spadkowej, a rywale z Podlasia mieli jedynie dwa punkty przewagi. Obie drużyny zaczynają więc walkę o utrzymanie.
Piast grał, Jagiellonia strzelała
Pierwsza część meczu zaczęła się dość powoli, chociaż z każdą kolejną minutą Piast przejmował coraz większą inicjatywę. Podopieczni Aleksandara Vukovicia potrafili zepchnąć Jagiellonię do defensywy, ale gospodarzom długo brakowało skutecznego wykonania ostatniej fazy ataku. Akcje wreszcie zaczęły się udawać w ostatnich minutach przed przerwą. Najpierw świetną okazję miał Grzegorz Tomasiewicz – 26-latek został pozostawiony zupełnie bez krycia w polu karnym. Były zawodnik Stali Mielec nie zdołał jednak oddać na tyle mocnego strzału głową, aby pokonać Zlatana Alomerovicia. Równie dobrą sytuację w doliczonym czasie gry miał Kamil Wilczek, po dośrodkowaniu od Damiana Kądziora z rzutu wolnego. Uderzenie Polaka wylądowało jednak na słupku i do przerwy utrzymał się bezbramkowy remis.
Początek drugiej połowy (niestety dla kibiców zgromadzonych przy Okrzei) zweryfikował poczynania podopiecznych Aleksandara Vukovicia. Piast mimo dalszej przewagi w posiadaniu piłki nadział się na tak naprawdę przypadkową bramkę. Oczywiście trafienie Wojciecha Laskiego było przedniej urody, ale piłkarzowi Jagiellonii piłka spadła pod nogi pod przebitce w powietrzu.
Gospodarze zasłużyli dzisiaj na gola
Na Piast stracona bramka paradoksalnie zadziałała pozytywnie. Na boisko wprowadzony został Michael Ameyaw, który pobudził jeszcze bardziej swoich kolegów do gry. 22-latek był aktywny i oddawał groźne strzały. Ostatecznie starania gliwiczan z całego meczu przełożyły się na upragnione trafienie w 67. minucie. Po ładnej wymianie podań z lewej strony w pole karne dośrodkował Chrapek, a w swojej drugiej sytuacji w tym meczu nie pomylił się Wilczek. „Piastunki” walczyły do końca, aby przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale na tablicy wyników pozostał wynik 1:1.
Podopieczni Aleksandara Vukovicia (jak wspomniał na konferencji sam trener) czują po dzisiejszym meczu niedosyt. Piast był na boisku lepszy od Jagielloni i stworzył sobie znacznie więcej sytuacji. Zabrakło tylko zimnej krwi w polu karnym i skutecznego wykończenia. Gliwiczanie mieli dzisiaj pomysł na na grę i wyglądali dobrze, a trener pochwalił sposób i liczbę tworzonych okazji przez swoją drużynę. Teraz pozostaje ciężka praca i utrzymanie będzie bardzo realne.
Jagiellonia również nie będzie zadowolona z jednego punktu, chociaż piłkarze z Podlasia zagrali dzisiaj słabiej od rywali. Problematyczna jest także kontuzja, której w trakcie meczu doznał Jesús Imaz. Hiszpan prawdopodobnie wypadnie z gry na dłużej i w ataku pojawią się luki. Mimo to trener Stolarczyk stwierdził, że ma mocną kadrę, a liczba drużyn walczących o utrzymanie jest większa.