Real dał lekcję pragmatyzmu. Rodrygo bohaterem!

W 30. kolejce LaLiga mierzący się z brakami kadrowymi Real Madryt podejmował na Estadio Santiago Bernabeu Athletic Club. Znaczące absencje w zespole Królewskich i obiecująca forma liderów gości z Bilbao nie mogły jednak zmienić faworyta tego meczu. Był nim Real Madryt, dążący do utrzymania przewagi 8 punktów nad regularnie wygrywającą Barceloną. Athletic zamierzał jednak utrudnić liderowi to zadanie, a ich motywacją była walka o prawo gry w Lidze Mistrzów. Na występy w UCL liczy jednak także Atlético Madryt. Jedynym, co może przynieść zakończenie sezonu na wysokim czwartym miejscu są dobre występy także z najlepszymi rywalami. W starciu z Realem Athletic nie miał jednak jakości potrzebnej do zatrzymania madryckiej maszyny. Królewscy zagrali z kolei bardzo odpowiedzialnie, wykorzystując słabości swoich przeciwników.

Źródło: Madrid Zone (@theMadridZone) / X (twitter.com)

Zmiany w obu zespołach

Carlo Ancelotti i Ernesto Valverde ustalając składy meczowe swoich drużyn musieli mierzyć się z nieobecnością ważnych zawodników. W Realu zabrakło zawieszonego za nadmiar żółtych kartek Viniciusa oraz kontuzjowanych od dawna Cortuisa i Alaby. Po drugiej stronie wykluczony z gry był zaledwie jeden gracz, ale jego brak mógł okazać się kluczowy dla losów meczu. Z powodu urazu mięśniowego w spotkaniu nie wystąpił bowiem Nico Williams, który w dwóch ostatnich meczach klubu dwukrotnie asystował. Jego rolę mieli przejąć inni ofensywnie gracze Athleticu – Gorka Guruzeta, Alex Berenguer i starszy z braci Williamsów, Iñaki. Szczególne nadzieje pokładano w Guruzecie, który przez ostatnie 149 minut gry aż 3 razy umieścił piłkę w siatce.

REKLAMA

Los Leones wyszli na mecz odważnie nastawieni, starali się dominować i przez pierwsze kilka minut nie pozwolili Realowi nawet na dłuższe opuszczenie swojej połowy. Z tej przewagi optycznej nic jednak nie wynikło, a gdy piłkarze ze stolicy w 8. minucie wreszcie wyszedł z pierwszym atakiem, okazał się on zabójczo skuteczny. Szybka akcja zakończyła się skierowaniem piłki do Rodrygo, który zszedł do środka boiska i pięknym strzałem prawą nogą otworzył wynik meczu. Realowi wystarczyła więc chwila nieuwagi przeciwników, by po przeczekaniu początkowego naporu odpowiedzieć pierwszym celnym strzałem i kapitalnym golem zza pola karnego.

Źródło: ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) / X (twitter.com)

45% posiadania piłki, a korzyści brak

Athletic po stracie bramki nie porzucał swojego pomysłu na przeciwstawienie się ekipie z Madrytu. Długotrwałe rozgrywanie piłki, narzucanie swojego stylu gry i spychanie Los Blancos do defensywy przełożyło się na spore posiadanie piłki do przerwy. Rojiblancos nie potrafili jednak zintensyfikować akcji, które były powolne i przewidywalne. Drużynie gości ewidentnie brakowało też szybkości w ataku, dotychczas zapewnianej szczególnie przez Nico Williamsa. Jego zastępcy starali się grać podobnie do niego, wychodząc do podań wertykalnych, ale często przegrywali pojedynki biegowe z Antonio Rüdigerem i Nacho. Gracze Realu są, jak na obrońców, świetni motorycznie, ale trzeba też przyznać, że naprzeciwko siebie mieli po prostu kiepskich sprinterów. Drużyna Ernesto Valverde zdawała się tego nie zauważać i nieustannie starała się posyłać do nich piłki prostopadłe.

Niezmiennie nieskuteczny sposób konstruowania ataków sprawił, że do przerwy Athletic oddał zaledwie dwa strzały, kreując xG na poziomie 0,07. Co więcej, goście mogli schodzić do szatni z gorszym wynikiem. Przed stratą kolejnych goli uchroniła ich jedynie dobra dyspozycja bramkarza i spora doza szczęścia. W Realu groźni byli bowiem uderzający z dystansu Fede Valverde, mądrze poruszający się po boisku Brahim Diaz czy minimalnie niecelnie główkujący Camavinga.

Kolejnym problemem Athleticu była wymuszona zmiana Yeraya Alvareza, który w 25. minucie musiał opuścić boisko. To właśnie 29-latek był odpowiedzialny za stratę bramki, gdyż dał Rodrygo ogromny komfort przy prowadzeniu piłki i składaniu się do strzału. Jest jednak ważnym elementem zespołu z Bilbao, a jego zejście z boiska z powodu bólu zmniejszyło swobodę taktyczną szkoleniowca drużyny.

Cel na drugą połowę: powiększyć prowadzenie

Spokój Realu w pierwszych 45 minutach nie mógł rozmyć świadomości, że utrzymywanie jednobramkowej przewagi było ryzykownym planem na resztę spotkania. Oczywistym następstwem dotychczasowej dobrej dyspozycji było ruszenie do ataku i zdobycie kolejnego gola. Błyskawicznie po wznowieniu gry spróbował tego Brahim Diaz, który po niefrasobliwości obronnej Athleticu obił słupek bramki Julena Agirrezabali. Królewscy tworzyli kolejne okazje, w których największą rolę odgrywali dokładny w rozegraniu Toni Kroos i aktywny, lecz nieskuteczny Brahim Diaz. Istotnym wzmocnieniem ataku było też włączanie się do akcji ofensywnych Daniego Carvajala, który niejednokrotnie poruszał się w bezpośrednim otoczeniu pola karnego przeciwników, a nawet w nie wbiegał.

Większa koncentracja na zagrażaniu bramce gości miała także negatywny skutek. Była nim słabsza organizacja bloku defensywnego Los Galacticos. Próbował wykorzystać to Iñaki Williams, który po rzucie rożnym niebezpiecznie strzelał z woleja. Uderzenie obronił jednak Andriy Lunin, a kolegom Williamsa brakowało częstszego ponawiania prób wyrównania.

Real prowadzi, Rodrygo się bawi

Athletic grał na Santiago Bernabeu odważnie, z podniesioną głową. Zyskała na tym atrakcyjność dość wyrównanego spotkania, ale ekipa z Kraju Basków nie była w stanie doprowadzić tym sposobem do wyrwania Realowi chociaż punktu. Zabójczą bronią Królewskich były kontrataki, których nie potrafili przerywać rywale. Kolejną szybką akcję Real wyprowadził w 73. minucie. Piłka ponownie dotarła do Rodrygo, który zachował spokój w polu karnym, z łatwością zwiódł obrońcę i zdobył drugą bramkę.

Źródło: ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) / X (twitter.com)

Real Madryt wygrał więc 2:0, ale Athletic Club posiadał dobre momenty. Nie potrafił jednak przełożyć ich na gole, przez co przegrał spotkanie. Teraz musi z niepewnością czekać na wynik poniedziałkowego spotkania Villarrealu z Atlético Madryt. Jeśli podopieczni Diego Simeone zwyciężą, wyprzedzą Athletic w ligowej tabeli i zajmą w niej czwarte miejsce. Do końca sezonu jeszcze 8 kolejek, więc walka o grę w Lidze Mistrzów może szybko się nie zakończyć.

Real Madryt 2:0 Athletic Club (Rodrygo 8′, 73′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,726FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ