W czwartek Lech postraszył Fiorentinę, ale finalnie nie udało się odrobić strat z pierwszego meczu i Kolejorz zakończył tegosezonową przygodę na arenie europejskiej. Przygodę – dodajmy – bardzo udaną. Lech jesienią i wiosną sam nabijał punkty polskiej piłce. Czas więc podsumować, jak wygląda ranking UEFA po tym sezonie i co się zmieniło.
Potencjalnie bardzo ważne zwycięstwo
Mimo, że Lech nie zdołał pokonać Fiorentiny to w rewanżu odniósł potencjalnie bardzo ważne zwycięstwo. 0,500 punktu, które zdobył Kolejorz pozwoliło Polsce wyprzedzić zarówno Rumunię, jak i Bułgarię i zakończyć sezon na 24. miejscu w rankingu UEFA. Od kibiców bardziej śledzących ten temat często słyszymy, że to i tak nic nie zmienia, ale… jeszcze nie wiemy czy to prawda. Wszystko z powodu zmiany formatu europejskich rozgrywek w sezonie 2024/25, a ranking po obecnym sezonie wyznacza rozstawienia na właśnie ten sezon. UEFA nie ogłosiła jeszcze oficjalnie liczby klubów startujących w eliminacjach, jak i innych ważnych detali, więc dokładnie nie wiemy jeszcze co konkretnie daje nam awans na 24. miejsce. Może się okazać, że zwycięstwo Lecha z Fiorentiną w kontekście rankingu UEFA było bardzo ważne, a może nie dać praktycznie nic.
Wracając do początku – przypomnijmy sobie, jak wyglądał ranking UEFA w naszych okolicach przed startem eliminacji do europejskich pucharów:
- 24) Bułgaria – 15,500 pkt
- 25) Węgry – 14,750 pkt
- 26) Rumunia – 14,250 pkt
- 27) Słowacja – 13,750 pkt
- 28) Polska – 13,000 pkt
- 29) Azerbejdżan – 12,625 pkt
Eliminacje poszły nam całkiem nieźle. Z w/w krajów zdobyliśmy najwięcej punktów, na równi z Rumunią. Polska miała jednak o tyle ułatwione zadanie, że dwa kluby rozpoczynały grę od 1. rundy el. Ligi Konferencji, gdzie można było nabić sobie dodatkowe punkty. Wprowadzenie jednego kraju do fazy zasadniczej nie było jednak suckesem, a celem minimum. Przewagę dałby dopiero drugi klub, co było bliskie, ponieważ Raków był o włos od wyeliminowania Slavi Praga i awansu do fazy grupowej Ligi Konferencji. Z analizowanych w tym tekście krajów tylko Rumunia miała dwa zespoły w pucharach na jesień (oba w LKE), a reszta po jednym.
W Polsce pucharową jesień w wykonaniu Lecha przyjęliśmy za sukces, jednak w kontekście rankingu UEFA jesienią trochę straciliśmy. Fazę grupową rozpoczynaliśmy i kończyliśmy na 28. miejscu, aczkolwiek strata do Słowacji się powiększyła. Z interesujących nas krajów mniej punktów w tym okresie zdobył tylko Azerbejdżan i Bułgaria. Qarabag i Ludogorets awansowali do drugich w europejskiej hierarchii rozgrywek, więc potwierdziło się, że dla rankingu UEFA lepiej grać w Lidze Konferencji aniżeli w Lidze Europy.
Różnica na wiosnę
Różnicę na tle konkurencji Lech zaczął robić dopiero na wiosnę. Wprawdzie sam awans do fazy pucharowej nie był żadnym bonusem, ponieważ każdy kraj w naszym „rankingowym sąsiedztwie” również miał tam swojego przedstawiciela. Okazało się natomiast, że polska piłka zyskała na zajęciu przez Lecha drugiego miejsca w grupie, dzięki czemu grali w 1/16 finalu Ligi Konferencji i do rankingu UEFA zdobyli więcej punktów niż gdyby automatycznie przeszli do 1/8 wygrywając grupę.
Na kolejnym etapie fazy pucharowej Kolejorz znowu zrobił różnicę wygrywając oba mecze z Djurgardens i Polska jako jedyny z analizowanych przez nas krajów miała swojego przedstawiciela w ćwierćfinale europejskich pucharów. O tym, co stało się w dwumeczu z Fiorentiną w kontekście rankingu UEFA pisaliśmy już na samym początku.
O tym, jak dobra była europejska wiosna Lecha dla polskiej piłki niech świadczą liczby. Zanim rozpoczęła się faza pucharowa mieliśmy 0,750 pkt straty do Słowacji, 1 pkt do Bułgarii, 1,750 pkt do Rumunii i 1,875 pkt do Węgier. Wszystkich czterech konkurentów udało nam się przeszkoczyć. Liczba zdobytych punktów na wiosnę wygląda następująco:
- Polska – 2,250 pkt
- Bułgaria – 0,500 pkt
- Słowacja – 0,500 pkt
- Azerbejdżan – 0,500 pkt
- Węgry – 0,250 pkt
- Rumunia – 0,250 pkt
Zdobyliśmy więcej punktów od całej reszty naszych konkurentów razem wziętych. Lech wiosną zrobił ogromną różnicę.
Dla podsumowania – końcowy ranking UEFA (a właściwie interesujący nas fragment) za okres 2018/19 – 2022/23 prezentuje się w ten sposób:
- 22) Cypr – 24, 475 pkt
- 23) Szwecja – 23,750 pkt
- 24) Polska – 20,750 pkt
- 25) Węgry – 20,625 pkt
- 26) Rumunia – 20,500 pkt
- 27) Bułgaria – 20,000 pkt
- 28) Słowacja – 19,500 pkt
Strata do Szwecji i Cypru jest spora, ale następny sezon – po odjęciu punktów za rozgrywki 2018/19 – rozpoczniemy mając 18,500 punktów. To oznacza, że najbliższe eliminacje rozpoczniemy na 23. miejscu w rankingu UEFA wyprzedzając o 0,150 punktu Cypr, dla którego sezon 2018/19 w europejskich pucharach był bardzo udany. W naszym zasięgu będą znajdować się także Rosja (0,132 pkt straty), Szwecja (1,125 pkt), Chorwacja (1,150 pkt) i Grecja (1,625 pkt). Perspektywy nie są więc złe.
Realna siła polskiej piłki
Jeszcze bardziej obiecująco wyglada ranking UEFA biorący pod uwagę tylko ostatnie 3 sezony. W takim zestawieniu Polska znajdowałaby się na 19. miejscu z 3,525 punktu straty do 15. lokaty, która aktualnie daje największe korzyści (zamiast jednej drużyny w el. LM i trzech w el. LKE są dwie w el. LM, jedna w el. LE i dwie w el. LKE), ale po zmianie formatu europejskich pucharów może oczywiście być inaczej. Zakładając jednak mniej-więcej ten pułap jako cel polskiej piłki na sezon 2024/25 kluczowe będzie wprowadzanie co najmniej dwóch zespołów do fazy zasadniczej europejskich pucharów. Zakładając, że rozegrają fazę grupową Ligi Konferencji na miarę swojego potencjału (tak, jak zrobił to Lech) daje to dodatkowo około 2 punktów, co w dwusezonowej perspektywie mogłoby zapewnić nam wspomniane 15. miejsce.
Już w obecnym sezonie byliśmy bardzo blisko posiadania dwóch klubów w LKE, natomiast wydaje się, że w przyszłym, przy mistrzostwie Rakowa, które jest już prawie przesądzone, będzie o to potencjalnie łatwiej. Trudno sobie wyobrazić, aby przyszły mistrz Polski, nawet po odejściu Papszuna, nie zdołał zakwalifikować się do fazy grupowej co najmniej Ligi Konferencji. Na 54 federacje (w UEFA jest 55, ale Liechtenstein nie ma swoich rozgrywek ligowych, a w eliminacjach startuje tylko zdobywca pucharu i znajduje się on w ścieżce niemistrzowskiej) tylko 18 mistrzów krajowych odpada w eliminacjach, więc awans Rakowa powinien być formalnością. Lech i Legia (szczególnie Kolejorz) mają natomiast przyzwoity ranking klubowy w kontekście rozstawienia w eliminacjach, więc o awans do Ligi Konferencji na papierze będzie im łatwiej niż byłoby Rakowowi.
Po wielu latach wstydu polska piłka zaczyna wstawać z kolan. Ranking UEFA może jeszcze nie do końca to oddaje, ale jeśli nagle nic się nie zawali to za dwa lata, kiedy odpadną punkty z sezonów, w których wszystkie polskie kluby żegnały się z Europą już latem, możemy być w naprawdę dobrym miejscu.