Raków w trybie walca! Diaby-Fadiga bohaterem!

Raków Częstochowa jest na dobrej drodze do dalszej gry w Lidze Konferencji. Wicemistrzowie Polski nie przegrali w tych rozgrywkach ani jednego spotkania. Pozostało podtrzymać taki stan rzeczy, grając ze słabo radzącym sobie w Europie Rapidem Wiedeń. Zespół ze stolicy Austrii po 3 spotkaniach zamykał tabelę LK, zdobywając zaledwie 1 bramkę. Wydawałoby się, że to idealna okazja do zdobycia kolejnych, cennych 3 punktów. Nic bardziej mylnego. Przed meczem nie wiadomo było, jak piłkarze zareagują na boisku na wypowiedź Marka Papszuna o jego potencjalnych przenosinach do Legii Warszawa. Ponadto spotkanie to sędziował Duje Strukan. Ten sam, który w zeszłym roku swoimi decyzjami odarł Śląska Wrocław z marzeń o europejskich pucharach.

Raków grał, Rapid… darujmy sobie komentarz

Dla Rapidu to był mecz o życie. Porażka w Sosnowcu oznaczałaby dla Austriaków pożegnanie z LK, gdyż z 6 punktami (jeśli wygraliby oba ostatnie mecze) trudno by im było o awans. Raków z kolei już mógł sobie zapewnić miejsce w play-offach albo chociaż bardzo się do nich zbliżyć. I to podopieczni Marka Papszuna lepiej rozpoczęli to spotkanie. Bez szalonych szarż i licznych niebezpiecznych akcji, ale to oni dyktowali warunki gry. Szkoda, że bezskutecznie. W pierwszym kwadransie ani razu nie zagrozili bramce przeciwnika. W tym czasie wypracowali xG na poziomie 0,02. Dramat.

REKLAMA

Rapid próbował odpowiedzieć w 20. minucie, lecz wyszło im to równie beznadziejnie. Ercan Kara znacznie spudłował z daleka. Raków był aktywny, owszem. Ale tu brakowało konkretów, bez nich meczu się nie wygra. Dopiero w 22. minucie Medaliki oddały pierwszy celny strzał. Adriano Amorim nie zrobił jednak większego wrażenia na bramkarzu austriackiego zespołu. Chwilę później wiele się pozmieniało. Patryk Makuch padł w polu karnym, lecz kontakt z nogą przeciwnika był ewidentny. Na szczęście po zeszłorocznym skandalu we Wrocławiu Strukan nauczył się korzystać z VAR-u i przyznał Rakowowi jedenastkę. Wykorzystał ją Jonatan Braut Brunes, choć bramkarz wyczuł jego intencje.

Stracona bramka miała zmobilizować wiedeńczyków do bardziej otwartej i ofensywnej gry. Nic z tego. Rapid kompletnie sobie nie radził na boisku. Podopieczni Petera Stogera pokazywali, że nie bez powodu są ostatnią drużyną Ligi Konferencji. Dno, szuwary i metr mułu – austriackim dziennikarzom na usta pewnie cisnęły się mocniejsze określenia. Raków kontrolował wydarzenia na boisku, a w dodatku podkręcił tempo i zmienił wynik. W 40. minucie Brunes fantastycznie wyłożył piłkę tam, gdzie stał Lamine Diaby-Fadiga. Francuz wyczekał odpowiedni moment i Raków podwoił przewagę.

DIABY-FADIGA SUPERSTAR!

Raków nie wyglądał na drużynę rozbitą przez sytuację z trenerem. Niewiele się zmieniło na boisku po przerwie. Nadal to zespół spod Jasnej Góry był stroną dominującą. Potwierdził to również bramkami, i to za sprawą jednego piłkarza. W 51. minucie Diaby-Fadiga wykorzystał sprytne podanie Amorima i głową umieścił piłkę w siatce. Kilkadziesiąt sekund później Francuz skompletował hat-tricka. Patryk Makuch strzelał i został zablokowany, lecz Diaby-Fadiga po nim poprawił i Raków prowadził już czterema bramkami. Potem zszedł z murawy, ale on w tym meczu już nic nie musiał – wykonał swoje zadanie niemalże perfekcyjnie.

Do końca spotkania zostało pół godziny, a jego rozstrzygnięcie było już znane. 4 bramki przewagi, beznadziejnie grający Rapid, to nie mogło się już skończyć innym wynikiem. To znaczy mogło, bo Raków na 4 golach wcale nie musiał poprzestawać. Niemniej jednak częstochowianom już nigdzie się nie spieszyło. Mogli sobie nawet zaprosić Austriaków na własną połowę. Skorzystali z tego zaproszenia i w 75. minucie Janis Antiste zdobył bramkę. To już była jednak musztarda po obiedzie.

Ivi López próbował jeszcze dobić Rapid. W 83. minucie oddał kąśliwy strzał z dystansu, lecz pomylił się o centymetry. Nic się nie stało, Raków i tak wysoko wygrał to spotkanie. Przed tym spotkaniem mogły być pewne obawy. Nie trzeba było wiele, by piłkarze wicemistrza Polski je rozwiali. To była ogromna różnica klas. Przez większość spotkania Raków był drużyną, która grę prowadziła. Rapid z kolei był bezsilny, bezradny. Nic dziwnego, że dostali taką lekcję futbolu od częstochowian. Zresztą nie tylko od nich w Lidze Konferencji. A Lamine Diaby-Fadiga? Ręce same składają się do oklasków!

Raków Częstochowa – Rapid Wiedeń 4:1 (Brunes 27′, Diaby-Fadiga 40′, 51′, 53′ – Antiste 75′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    142,158FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ