Raków potrzebuje więcej nieprzewidywalności w ofensywie. 5 wniosków po 33. kolejce Ekstraklasy

Do końca sezonu została nam już tylko ostatnia kolejka, w której poznamy mistrza Polski oraz czwartego przedstawiciela Ekstraklasy w europejskich pucharach. Tematy, które omawiamy po 33. kolejce dotyczą więc głównie tych treści. Braki Rakowa w ataku pozycyjnym, gole Lecha z dystansu, znakomity Kamil Grosicki, powrót efektowności Jagi oraz przyszłość Widzewa. Zapraszamy do lektury.

Raków Częstochowa potrzebuje więcej nieprzewidywalności w atakach pozycyjnych

Atak pozycyjny nie jest ulubionym elementem gry Rakowa Częstochowa. Kiedy tylko pojawia się okazja, zespół Marka Papszuna lubi oddać piłkę przeciwnikom i sprowadzić grę do faz przejściowych. Niemniej jednak, będąc kandydatem do mistrzowskiego tytułu siłą rzeczy często znajdujesz się w sytuacji, w której zaczynasz z niekorzystnym wynikiem, natomiast rywal z bezbramkowego remisu jest zadowolony, więc musisz przejąć inicjatywę. Jesteś zmuszony grać w ataku pozycyjnym. W takiej sytuacji – po szybko straconej bramce – Raków znalazł się w Kielcach w meczu przeciwko Koronie i finalnie stracił punkty (1:1).

REKLAMA

Podopieczni Marka Papszuna grając w ataku pozycyjnym przeciwko głęboko ustawionym rywalom bazują na grze skrzydłami i dośrodkowaniach, przy których licznie atakują pole karne. Taki sposób jest mało efektowny, ale bywa efektywny, ponieważ Raków ma zawodników o odpowiedniej charakterystyce do atakowania w taki sposób. Niemniej jednak, bazując na dośrodkowaniach łatwo dobić do sufitu, więc Marek Papszun powinien poszukać metod, które zwiększyłyby potencjał Rakowa w ofensywie. Jedną z nich może być próba przestawienia zespołu na częstszą grę przez środek, szukanie zawodników ustawionych między liniami, skąd łatwiej o stworzenie dogodnej okazji strzeleckiej.

Korona Kielce 1:1 Raków Częstochowa

Lech Poznań ma problemy z kreowaniem dogodnych szans przeciwko głęboko broniącym rywalom

W przypadku Lecha Poznań, rywala Rakowa w walce o mistrzostwo Polski, również poruszymy temat dotyczący ataku pozycyjnego. Lech utrzymał punkt przewagi nad Medalikami remisując w Katowicach (2:2). Kolejorz miał w tym spotkaniu 59% posiadania piłki i wymienił ponad dwa razy więcej podań na połowie atakowanej od przeciwnika. Przełożyło się to na 25 strzałów, z czego 9 celnych, natomiast tylko jedno uderzenie zostało zakwalifikowane jako big chance (duża okazja). Zespół Nielsa Frederiksena dwukrotnie odrabiał straty – najpierw dzięki uderzeniu Patrika Walemarka zza pola karnego, a później po strzale głową Milicia, który nabił Mario Gonzaleza i piłka wpadła do siatki.

Gol Patrika Walemarka był symbolem Lecha w tym sezonie, a już zwłaszcza w rundzie wiosennej. Zespół Nielsa Frederiksena bardzo często ratuje się zdobywaniem bramek z okolic linii szesnastego metra, które nie mają dużego prawdopodobieństwa powodzenia. Wcześniej w ten sposób Ali Gholizadeh zapewnił komplet punktów z Legią, wcześniej Afonso Sousa trafił zza pola karnego na 2:1 z Cracovią. Lech w ataku pozycyjnym gra inaczej niż Raków. Jest bardzo mocno nastawiony na grę przez środek i znajdowanie podaniami Sousy, Walemarka czy Gholizadeha ustawionych za formacją pomocy przeciwnika. To z kolei daje im sporo okazji do uderzeń z dystansu i w tym tkwi rozwiązanie zagadki dużej liczby goli Lecha z tej strefy. Niels Frederiksen musi jednak sprawić, aby jego zespół miał większy wachlarz możliwości i tworzył lepsze szanse z ataku pozycyjnego.

Kamil Grosicki to Pan Piłkarz

Po porażce w finale Pucharu Polski, a później przegranej na wyjeździe z Radomiakiem (0:2) Robert Kolendowicz mówił, że zespół musi w ostatnich trzech meczach pokazać charakter i odnieść trzy zwycięstwa. Pogoń potknęła się już na drugiej przeszkodzie, remisując z Lechią (1:1), ale strata punktów Jagiellonii dzień wcześniej sprawia, że nadal potrzebują zwycięstwa w bezpośrednim meczu w ostatniej kolejce, aby zakwalifikować się do eliminacji Ligi Konferencji. Portowcy w każdym spotkaniu mogą liczyć nie tylko na lidera klasyfikacji strzelców, Efthymiosa Koulourisa, ale także na swojego kapitana, Kamila Grosickiego.

36-latek był pierwszoplanową postacią przy zwycięstwie z Motorem w zaległym meczu z 31. serii gier, strzelając dwa gole. Z Lechią dołożył natomiast piękną asystę przy 27. trafieniu Koulourisa w obecnym sezonie Ekstraklasy. Grosicki jest natomiast liderem klasyfikacji asyst, kluczowych podań oraz celnych dośrodkowań. Co ciekawe, w liczbie dryblingów znajduje się dopiero w trzeciej dziesiątce. To wiele mówi o ewolucji „Grosika” jako piłkarza. Skrzydłowy Pogoni stał się graczem, który nie potrzebuje mijać przeciwników, aby tworzyć dla kolegów sytuacje czy też mieć znaczący wpływ na ofensywę zespołu. Kamil Grosicki nie bazuje już głównie na szybkości, a w wielu zagraniach prezentuje wysoką inteligencję boiskową.

Jagiellonia wróciła do efektownej gry, ale brakuje im efektywności

Mistrzostwo Polski dla Jagiellonii Białystok w poprzednim sezonie było uważane za zasłużone, ponieważ zespół Adriana Siemieńca grał najlepiej w piłkę. W obecnych rozgrywkach, przy bardziej napiętym kalendarzu spowodowanym grą w Lidze Konferencji, Jaga nie prezentowała już tak widowiskowego futbolu. Częściej była pragmatyczna, grała ekonomicznie, odnosiła zwycięstwa niskim nakładem sił. W ostatnich tygodniach, gdy wrócili już do pracy w typowym tygodniowym mikrocyklu, białostoczanie znowu grają bardziej ofensywny futbol, natomiast nie przekłada się to na punkty.

W ostatnich trzech ligowych meczach mistrzowie Polski dwukrotnie stracili punkty (z Górnikiem oraz w miniony piątek ze Śląskiem), a wygrali w spotkaniu, w którym zaprezentowali akurat najmniej potencjału ofensywnego. We Wrocławiu Jagiellonia oddała 23 strzały i zanotowała aż 50 kontaktów z piłką w polu karnym, a współczynnik goli oczekiwanych wyniósł 1,89 xG. Takie statystyki przełożyły się jednak tylko na jednego gola. Podobnie było w domowym starciu z Górnikiem. Wówczas Jaga oddała 24 uderzenia, dotykała piłkę w szesnastce rywala 57 razy, wskaźnik xG pokazywał, że zasłużyła na blisko 3 gole (2,84 xG), a tylko raz trafiła do siatki. Przed decydującą rywalizacją z Pogonią o europejskie puchary Adrian Siemieniec może pocieszać się, że jego zespół kreuje sytuacje i mieć nadzieję, że wreszcie przyjdzie także skuteczność.

REKLAMA

Widzew pod wodzą Zeljko Sopicia się nie rozwija

Poza walką pomiędzy Lechem i Rakowem o mistrzostwo oraz rywalizacją między Pogonią, a Jagiellonią o 3. miejsce, które zapewni udział w eliminacjach Ligi Konferencji reszta zespołów nie gra już o żadne wyższe cele. Gdybyśmy mieli wskazać klub, którego wystepy są najważniejsze postawilibyśmy na Widzew Łódź. Po zmianie właścicielskiej w letnim okienku transferowym zapowiadane są duże transfery, klub ma wielkie ambicje, a niedawno zmienił się trener, więc już teraz ważne jest, aby w zespole widoczny był progres. W Widzewie jednak go nie widać.

Wczorajsze spotkanie z Puszczą Niepołomice (2:0) zakończyło serię pięciu meczów bez zwycięstwa (z czego cztery to były porażki). Po przejęciu zespołu przez Zeljko Sopicia w RTS-ie zadziałał efekt „nowej miotły”. Zespół wygrał trzy mecze bez straty gola, zapomniał o walce o utrzymanie, ale później drużyna zanotowała zjazd. Widzew pod wodzą Chorwata jest nijaki. Początkowo pilkarze zaznaczali, że powrót do podstaw w postaci obrony niskiej i pragmatycznej gry im pomógł, ale taka gra szybko przestała przynosić pozytywne rezultaty. Kibice muszą mieć nadzieję, że w letnim okresie przygotowawczym Zeljko Sopic wypracuje w zespole coś więcej.

Co jeszcze wydarzyło się w 33. kolejce Ekstraklasy?

  • W czwartek Cracovia poinformowała, że nie przedłuży kontraktu z Dawidem Kroczkiem, a w niedzielę Pasy pokonały u siebie Legię (3:1), rozgrywając najlepszy mecz w rundzie wiosennej.
  • W derbach pomiędzy Piastem Gliwice, a Górnikiem Zabrze lepszy okazał się zespół Aleksandara Vukovicia (którego zastąpi w przyszłym sezonie Max Muldur) wygrywając 2:0, natomiast w tabeli wyżej (o punkt) wciąż pozostają Trójkolorowi.
  • Motor Lublin przełamał serię trzech porażek z rzędu pokonując Zagłębie Lubin (1:0) i jest na dobrej drodze, aby zakończyć sezon w górnej połowie tabeli.
  • Stal Mielec pożegnała się z Ekstraklasą przed własną publicznością remisując z Radomiakiem (2:2).
SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,948FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ