Raków może już zapomnieć o obronie tytułu

W Częstochowie jeszcze tliła się nadzieja na grę w europejskich pucharach czy nawet na obronę tytułu. W 31. kolejce PKO BP Ekstraklasy tamtejszy Raków wybrał się do Lubina, aby zmierzyć się z tamtejszym Zagłębiem. Raków zajmował przed tym spotkaniem 6. miejsce z 7-punktową stratą do lidera. Teoretycznie Medaliki jeszcze mogą obronić mistrzostwo Polski, lecz praktycznie będzie o to bardzo ciężko. Inaczej sprawa ma się z grą w Europie – korzystając z wpadki Lecha w Chorzowie i Górnika w Krakowie częstochowianie mogli zrównać się z 3. w tabeli Kolejorzem dorobkiem punktowym. Na ten sezon większych celów nie miał ich przeciwnik. Ryzyko spadku w przypadku Zagłębia jest małe – Miedziowi mieli 7 punktów przewagi nad Koroną i zajmowali 11. pozycję. Dobrą formą ostatnio nie grzeszą – w poprzedniej kolejce przerwali serię 5 spotkań bez zwycięstwa, pokonując Radomiaka po szalonym meczu.

Raków się czaił, a Zagłębie strzeliło

Obydwa zespoły rozpoczęły ten mecz z pozytywnym, ofensywnym nastawieniem. Po obu stronach jednak brakowało dokładności, co z pewnością utrudniało objęcie prowadzenie. Jako pierwszy dobrą szansę miał Raków. W 3. minucie indywidualną akcję przeprowadził Ante Crnac. Chorwat zwieńczył ją minimalnie niecelnym strzałem. Z czasem przewaga podopiecznych Dawida Szwargi była coraz wyraźniejsza. Obrona Zagłębia miała ręce pełne roboty i pachniało golem dla przyjezdnych. Raków czaił się na bramkę przeciwnika, ale poza tym nic konkretnego nie wynikało z tej przewagi. Po 30 minutach meczu zespół z Górnego Śląska nie był w stanie oddać celnego strzału. Ponadto z gry wpadł Erick Otieno i musiało dojść do zmiany. Sądząc po reakcji Kenijczyka, to może być poważniejszy uraz, który wykluczy tego zawodnika na dłużej. Zagłębie miało swoje zrywy, tak jak chociażby w 32. minucie. Kacper Chodyna miał szansę na pokonanie bramkarza, lecz przegrał szybkościowy pojedynek z Jeanem Carlosem.

REKLAMA

Tempo tego spotkania było bardzo spokojne i powolne. Wydawało się, że do szatni obydwa zespoły zejdą przy bezbramkowym remisie. Jednakże w 41. minucie wreszcie padł gol. Przez dłuższy czas spodziewano się, że strzelą go częstochowianie, lecz stało się zupełnie inaczej. Miedziowi skonstruowali sobie dobrą akcję pod bramką przeciwnika. Tomasz Makowski świetnie wypatrzył w polu karnym Chodynę, a ten strzałem na bliższy słupek pokonał Vladana Kovačevicia.

źródło: Canal+ Sport/X

To już koniec marzeń o mistrzostwie

Na drugą połowę Raków wyszedł zmobilizowany do gonienia wyniku. Medaliki podjęły rękawicę i przejęły inicjatywę nad boisku. Ich próby były jednak kompletnie nieprzekonujące i za słabe na pokonanie podopiecznych Waldemara Fornalika. Mistrzowie Polski pierwszą akcję, która miała spory potencjał na gola, wypracowali sobie w 62. minucie. Po dośrodkowaniu piłkę głową uderzył Bogdan Racovițan, lecz nie bez problemów poradził sobie Sokratis Dioudis. Raków był skupiony na atakowaniu, zaś Zagłębie – na oddalaniu zagrożenia od bramki.

Ponad 70 minut gry i tylko 2 celne strzały oddane na bramkę przeciwnika – to podsumowuje grę Rakowa w tym spotkaniu. Częstochowianie przeżywali potworne katusze. Choć uparcie nacierali i wywierali presję na obronie przeciwnika, to poza zmęczeniem nie przynosiło im to niczego. Po stronie Rakowa na wysokim poziomie była tylko bezproduktywność. Aż trudno było uwierzyć, że jeszcze w tym sezonie ten sam zespół był o krok od gry w Lidze Mistrzów. Dziś w Lubinie harowali jak wół i nie mieli nic w zamian. A porażka z Zagłębiem byłaby bardzo kosztowna – jeśli Jagiellonia pokonałaby Stal, to Raków nie miałby nawet matematycznych szans na obronę tytułu. Mało tego, w 82. minucie Raków mógł zostać dobity przez Dawida Kurminowskiego, gdyby nie bramkarz uczestnika tegorocznej Ligi Europy. 4 minuty później po swoim koledze poprawił Juan Muñoz i podcinką ograł golkipera.

źródło: Canal+ Sport/X

Raków nie poradził sobie z rolą faworyta i ostatecznie poległ w tym meczu z Zagłębiem 2:0. Tą porażką podopieczni Dawida Szwargi praktycznie całkowicie pogrzebali swoje szanse na obronę tytułu, nawet te matematyczne. Mówi się, że niewykorzystane okazje się mszczą, co potwierdziło się w tym spotkaniu. Raków został boleśnie skarcony za swoją nieskuteczność. Zagłębie natomiast, wskutek tej wygranej, awansowało na 9. miejsce. Miedziowi nie zagrali widowiskowo – ich posiadanie piłki oscyluje w granicach 30%, a do tego nie atakowali tak intensywnie, co przeciwnik z Częstochowy. Byli jednak skuteczniejsi i to pozwoliło im ograć Raków.

Zagłębie Lubin – Raków Częstochowa 2:0 (Chodyna 41′, Muñoz 86′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,722FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ