Raków ma bramkostrzelnego napastnika. 5 wniosków po 24. kolejce Ekstraklasy

Po tygodniu z europejskimi pucharami, w których uczestniczyła Jagiellonia Białystok oraz Legia Warszawa wróciliśmy na polskie boiska i zmagania wewnątrzkrajowe. Wreszcie wykorzystywany potencjał Mariusza Fornalczyka, problemy Pogoni z zatrzymywaniem kontrataków, marazm Cracovii, skuteczny napastnik w Rakowie oraz Gual i Szkurin w jednym składzie. Oto tematy, które omawiamy po 24. kolejce Ekstraklasy.

Mariusz Fornalczyk wreszcie wykorzystuje swój potencjał

Gdy Mariusz Fornalczyk przebijał się do podstawowego składu Pogoni Szczecin na wszystkich robił duże wrażenie. Nie trudno było w nim dostrzec potencjał na jedną z gwiazd Ekstraklasy w przyszłości. Wychowanek Portowców nie zdradzał jednak swojego talentu i wreszcie w Szczecinie zdecydowali się oddać go do Korony Kielce. W nowym miejscu również nie odnalazł się od razu, ale w obecnej rundzie wreszcie oglądamy Fornalczyka, który w pełni korzysta ze swoich możliwości.

REKLAMA

22-latek przestał być jeźdźcem bez głowy. Przestał funkcjonować w zespole jako odrębny byt, jako ktoś, kto rozgrywa swój własny mecz. Zaczął więcej myśleć. Mariusz Fornalczyk ma ogromną łatwość w zdobywaniu terenu przez prowadzenie piłki, wygrywaniu pojedynków z obrońcami oraz tworzeniu sobie miejsca do oddania strzału lub dogrania futbolówki w pole karne. To już bardzo duży kapitał, który w Ekstraklasie posiada niewielu piłkarzy, a który przy podejmowaniu odpowiednich decyzji może być ogromną wartością dla zespołu. Tak właśnie jest z Koroną Kielce w tej rundzie. W sześciu spotkaniach ma dwa gole i asystę, a Scyzoryki na wiosnę jeszcze nie przegrały. Przy utrzymaniu takiej dyspozycji Fornalczyk zrobi pierwszy krok do zrealizowania kariery, jaką przepowiadano mu na samym początku przebijania się do seniorskiego futbolu.

Korona Kielce 2:1 Puszcza Niepołomice

Pogoń nadal ma problem z zatrzymywaniem kontrataków

Pogoń Szczecin pod wodzą Jensa Gustafssona często była zbyt „otwarta”. Łatwo było ją zaskoczyć po kontrataku i wykorzystać wysoko ustawioną linię obrony. W rundzie wiosennej, po pełnym okresie przygotowawczym przepracowanym pod okiem Roberta Kolendowicza zespół broni lepiej – traci mniej goli, dopuszcza do mniejszej liczby okazji – ale problem z zatrzymywaniem kontr lub szybkich atakaków po wyjściach rywali spod wysokiego pressingu ciągle pozostał. Przed tygodniem nie omieszkał tego wykorzystać Lech Poznań, a w minionej kolejce Ekstraklasy na stadionie we Wrocławiu wiele obiecujących ataków w ten sposób przeprowadzil Śląsk.

Część problemów Portowców w tym elemencie wynika z personaliów. Środek pola złożony z Rafała Kurzawy, Frederika Ulvestada i Joao Gamboy ma wiele atutów, ale jest bardzo wolna i przy konieczności bronienia większych przestrzeni często nie nadążają, gdy rywal wrzuci wyższy bieg i muszą uciekać się do fauli. Ze Śląskiem Kurzawa i Ulvestad zarobili po żółtej kartce i widząc ich problemy trener zdjął ich z boiska jako pierwszych w zespole. Jeśli Robert Kolendowicz zdoła znaleźć receptę na ten problem to Pogoń będzie faworytem do zajęcia miejsca dającego prawo gry w eliminacjach europejskich pucharów (czy to przez ligę, czy przez Puchar Polski).

Śląsk Wrocław 1:1 Pogoń Szczecin

Tak grająca Cracovia może zapomnieć o europejskich pucharach

Cracovia niemal od początku sezonu trzyma się w wyścigu o miejsce gwarantujące udział w eliminacjach europejskich pucharów. Od 8. do 17. kolejki Ekstraklasy zespół Dawida Kroczka nie opuścił pierwszej czwórki, która przy zdobyciu Pucharu Polski przez drużynę, która skończy sezon w TOP 3 zapewniłaby występy na arenie międzynarodowej. Pasy stały się jednym z kandydatów do reprezentowania kraju w Europie, natomiast wydaje się, że na przestrzeni całego sezonu nie wytrzymają tempa konkurencji. W sześciu meczach na wiosnę zdobyli tylko 7 punktów, a gdy dodamy jeszcze końcówkę poprzedniej rundy – okazuje się, że Cracovia w 10 ostatnich meczach odniosła tylko jedno zwycięstwo.

Co więcej, gra Pasów po prostu nie przekonuje. Z Rakowem nie mieli żadnej big chance (dużej okazji). Przeciwko Koronie grając prawie całą drugą połowę w przewadze – również. Z Jagiellonią wyrwali remis drugą połową, bo w pierwszej nie oddali nawet strzału. W dwóch ostatnich meczach (z Górnikiem i Radomiakiem) też nie wykreowali żadnej big chance i łącznie oddali 3 strzały z pola karnego. Ofensywa Cracovii się zacięła. Przy takiej dyspozycji europejskie puchary wydają się odległą perspektywą. Zwłaszcza, że pierwsza trójka ligi odpadła już z Pucharu Polski, więc 4. miejsce raczej nie zapewni udziału w eliminacjach do Ligi Konferencji.

Cracovia 1:2 Radomiak Radom

REKLAMA

Raków przekonuje się jak to jest mieć napastnika strzelającego gole

Raków w dwóch ostatnich kolejkach podwoił liczbę meczów z minimum trzema golami strzelonymi w całym sezonie (z dwóch do czterech). Po raz pierwszy w trwających rozgrywkach w dwóch spotkaniach z rzędu zdobył co najmniej trzy bramki. W ofensywie Rakowa coś się zmieniło, a będąc precyzyjnym – gole zaczął strzelać napastnik. U Marka Papszuna zdobywanie bramek nie jest podstawowym obowiązkiem 9-tki, ale ostatnie mecze pokazały, ile znaczy posiadanie napastnika trafiającego do siatki. Jonatan Braut Brunes ustrzelił po dublecie w meczach z Lechią (3:1) oraz Piastem (3:0).

Gole Norwega były o tyle cenne, że Raków wcale nie zaczął nagle ostrzeliwać bramki przeciwnika, a napastnik nie miał więcej sytuacji. W poprzedniej kolejce z Lechią trzy gole zdobyli z 8 strzałów, z czego 6 z pola karnego. Z Piastem oddali natomiast 9 uderzeń, ale tylko dwa z obrębu szesnastki. W tej strefie mieli zaledwie 9 kontaktów z piłką. Oczywiście, wpływ na te statystyki ma również fakt, że ekipa Marka Papszuna szybko obejmowała prowadzenie i mogła grać bardziej pragmatycznie, oddać inicjatywę rywalom (w obu spotkaniach mieli niższe posiadanie piłki). Jeśli Brunes nadal będzie regularnie trafiał do siatki – Raków zyska mocny argument w walce o mistrzostwo Polski.

Marc Gual i Ilja Szkurin mogą grać razem

Gdy Legia Warszawa zimą szukała napastnika, powszechnie uważano, że ma on być ulepszeniem względem Marca Guala. Gdy na Łazienkowską trafił Ilja Szkurin, wydawało się, że ma on być konkurentem dla Hiszpana w walce o podstawowy skład. Goncalo Feio miał jednak inną wizję i zaskoczył kibiców. Portugalski trener znalazł miejsce w jedenastce dla obu piłkarzy nie zmieniając jednocześnie ustawienia zespołu. Legia nadal funkcjonuje w systemie 4-3-3, a Gual cofnął się piętro niżej. Spotkanie z Motorem (3:3) było trzecim, w którym zespół z Łazienkowskiej zastosował ten wariant. Liczba strzelonych goli oraz sama gra w ofensywie się broni. Zespół Goncalo Feio w każdym z tych meczów trafiał do siatki 3-krotnie.

Ten pomysł się sprawdza głównie ze względu na dobre odnalezienie się w nowej roli Marca Guala. Hiszpan grając niżej ma większy wpływ na konstrukcję akcji. Świetnie porusza się między liniami i szuka wolnych przestrzeni, dzięki czemu napędza ataki Legii. Jest wolnym elektronem, który ma umiejętność znikania z radarów obrońcom przeciwnika. Gual częściej zajmuje się elementami gry, które w obecnych rozgrywkach wychodzą mu znacznie lepiej aniżeli zdobywanie bramek. Goncalo Feio znalazł nowy manewr, którego… nie będzie mógł jednak zastosować w Lidze Konferencji, ponieważ Ilja Szkurin dołączył do zespołu za późno, aby zgłosić go do tych rozgrywek.

Motor Lublin 3:3 Legia Warszawa

Co jeszcze wydarzyło się w 24. kolejce Ekstraklasy?

  • Lech Poznań utrzymał fotel lidera. Zespół Nielsa Frederiksena wygrał ze Stalą Mielec (3:1) prezentując w ofensywie formę nawiązującą do najlepszego okresu z jesieni.
  • Po czwartkowym, historycznym dla klubu zwycięstwie z Cercle Brugge (3:0) w 1/8 finału Ligi Konferencji Jagiellonia także w lidze wygrała (1:0 z Widzewem), ale zachowanie czystego konta w tym spotkaniu było szczęśliwe, bowiem rywale mieli sporo okazji na zdobycie gola.
  • GKS Katowice godnie pożegnał się z obiektem przy Bukowej wygrywając ostatni mecz na tym stadionie z Zagłębiem (1:0). Wydarzenie to przejdzie do historii klubu jednak nie ze względu na wydarzenia boiskowe, gdzie wiało nudą, a otoczkę pozaboiskową.
  • Górnik Zabrze wygrał pierwszy wyjazdowy mecz w rundzie wiosennej, pokonując w Gdańsku Lechię (1:2). Zespół Johna Carvera zagrał jednak przyzwoicie i ciągle może mieć realne nadzieje na pozostanie w Ekstraklasie na kolejny sezon.
SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,783FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ