W przedostatnim spotkaniu 14. kolejki PKO BP Ekstraklasy Radomiak Radom wygrał na wyjeździe z Piastem Gliwice 2:1. Bramki na wagę trzech punktów zdobywali Luis Machado oraz Roberto Alves.
Pierwszy kwadrans był dość ślamazarny w wykonaniu obu ekip
Wyglądało to tak, jakby Piast badał Radomiaka, a Radomiak Piasta. Można też było odnieść wrażenie, że oba zespoły za wszelką cenę nie chcą stracić szybko gola. Brakowało przyspieszenia, składnych akcji czy odważniejszych wyjść z przodu.
Pierwszą niebezpieczną okazję w 16. minucie miał Luis Machado, ale jego strzał z główki instynktownie wybronił Frantisek Plach. Przy tej sytuacji można było obwiniać Tomasza Mokwę, który zostawił za dużo przestrzeni Portugalczykowi. Generalnie prawy obrońca Piastunek nie był dziś mocnym punktem swojej drużyny w obronie. Jak podłączał się do ataku, to często nie nadążał z powrotami do tyłu.
I o ile pierwsza próba Luisa okazała się być nieskuteczna, o tyle za drugim razem skrzydłowy przyjezdnych już się nie pomylił
Po rzucie rożnym Jakub Czerwiński zdołał jeszcze eksmitować futbolówkę poza własne pola karne, ale zrobił to na tyle niefortunnie, że ta spadła pod nogi Machado. Ten z pierwszej piłki huknął na bramkę Placha, wyprowadzając „Zielonych” na prowadzenie.
Wpuszczona bramka podziałała na gospodarzy otrzeźwiająco
Podopieczni Waldemara Fornalika w końcu ruszyli do ataku, czego wcześniej wyraźnie im brakowało. Efekty przyszły ekspresowo. Raptem po pięciu minutach z akcją ruszył Michał Kaput, wygrywając siłowy pojedynek z Mateuszem Grzybkiem. Były zawodnik RKS-u w tempo podał jeszcze do Michaela Ameyawa, który uderzeniem na bliższy słupek pokonał Gabriela Kobylaka. 20-letni bramkarz wypożyczony z Legii Warszawa zdecydowanie mógł się zachować lepiej; zresztą większość tego typu trafień idzie na konto golkipera. Z drugiej strony trzeba też pamiętać, że to pierwszy sezon Kobylaka w Ekstraklasie.
Po kilku sekundach Piast mógł nawet prowadzić. Wszystko przez pomyłkę Kobylaka, który za daleko wypuścił sobie piłkę i którą odebrał mu Rauno Sappinen. Estończyk zgrał jeszcze do Jorge Felixa, ale Hiszpan zbyt długo czekał i ostatecznie jego strzał wybronił wracający między słupki Kobylak.
Już w przerwie trener Fornalik wpuścił 19-letniego Gabriela Kirejczyka w miejsce Sappinena
Środkowy napastnik nieźle poradził sobie w pucharowym starciu ze Stalą Mielec, kiedy to strzelił gola i zebrał bardzo dobre recenzje. Gdy tylko zameldował się na boisku, widać było różnicę w grze gliwiczan. Więcej było wrzutek czy bezpośrednich starć w polu karnym – właśnie z udziałem młodzieżowego snajpera. Wszystko wynika z różnic we wzroście: Sappinen mierzy 177 cm, a Kirejczyk 197 cm. W fizycznych pojedynkach z Cichockim czy Justiniano Gabriel miał zdecydowanie więcej szans.
W drugiej odsłonie to Piast częściej był przy piłce. Tyle że absolutnie nie potrafił tego przekuć w kolejne trafienie. Za to Radomiak – wręcz przeciwnie. Przyjezdni raczej nie stwarzali zagrożenia na połowie przeciwnika, ale jak Roberto Alves przymierzył zza szesnastki – to zaskoczony Fero Plach nie miał szans na skuteczną interwencją. Po rykoszecie (czyli plecach Patryka Dziczka) piłka poszybowała tak, że wpadła za kołnierz Słowakowi.
Rezultat tego spotkania sprawia, że Radomiak wskakuje na 8. lokatę, natomiast Piast zostaje na 15. miejscu
Gliwiczanie są wciąż nad strefą spadkową tylko dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu, bo liczbę punktów (12) mają taką samą jak czternasta Korona Kielce. Piłkarze z Górnego Śląska nie mają powodów do zadowolenia – może oprócz niezłej postawy Kaputa, Dziczka i Kirejczyka. Tyle że ci pierwsi dwaj nie zagrają w kolejnym meczu z Koroną – obaj dostali dzisiaj czwartą żółtą kartką i będą pauzować.