Puszcza wygrywa w swoim stylu. Sędziowanie wciąż na „wysokim” poziomie

W Krakowie 16. kolejkę PKO BP Ekstraklasy zamykał mecz Puszcza Niepołomice – Widzew Łódź. Podopieczni Dawida Myśliwca wiedzieli, że przeprawa nie będzie łatwa, bo jeśli coś o Puszczy można powiedzieć, to to, że jest to ekstremalnie niewygodny rywal. Mimo że wszyscy dokładnie wiedzą, jak grają piłkarze prowadzeni przez Tomasza Tułacza, to i tak ciężko obronić się przed ich najgroźniejszą bronią – stałymi fragmentami gry. Niepołomiczanie po raz kolejny udowodnili, że są mistrzami pod względem wykorzystywania zagrań ze stojącej piłki.

Początek był dobry dla Widzewa. Przyjezdni wyszli z ofensywnym nastawieniem, starając się jak najszybciej stłamsić gospodarzy i przejąć kontrolę nad meczem. I faktycznie, wyglądało na to, że osiągną zakładany cel. Widzewiacy atakowali, często dochodząc do okazji strzeleckich i zagrażając bramce Kewina Komara. Problem polegał na tym, że robili to w sposób bardzo nieskuteczny. Najlepszą okazję zmarnował Fran Álvarez, kiedy po dograniu Jakuba Sypka w dogodnej sytuacji fatalnie przestrzelił. Kiedy nie wykorzystuje się takich sytuacji w meczu z zawsze niebezpieczną Puszczą, to trzeba się liczyć z konsekwencjami.

REKLAMA

Zabójcza broń Puszczy

A konsekwencje były takie, jakich można się spodziewać w starciu z niepołomiczanami. Rzut rożny rozegrany na jeden ze stu sposobów, piłka trafia do Łukasza Sołowieja, który zbija piłkę wzdłuż bramki. Tam na jej torze lotu stał Dawid Abramowicz i skierował futbolówkę do siatki z bliskiej odległości. Łukasz Gikiewicz był bez szans na skuteczną interwencję. Niewykorzystane okazje zemściły się na piłkarzach Widzewa, który musieli gonić wynik.

Ich zmagania przez długi czas były bardzo niemrawe. Brakowało jakiejś sportowej złości czy zaatakowania „z jajem”. Widzew Łódź nie wyglądał na drużynę, która za wszelką cenę chce wyrównać wynik. A podopieczni Tomasza Tułacza skupili się na zabezpieczeniu swojej bramki i zadanie kolejnego ciosu w odpowiednim momencie. Taki nadszedł w końcówce pierwszej połowy. Po długim wrzucie z autu Abramowicza i zgraniu piłki celnie główkował Dawid Szymonowicz, jednak jego próbę zatrzymał Gikiewicz. Piłka wróciła pod nogi lewego wahadłowego gospodarzy, więc ten posłał ją z powrotem w szesnastkę Widzewa. Tam doszedł do niej Konrad Stępień i według sędziego Marcina Szczerbowicza został sfaulowany przez Mateusza Żyrę przy próbie oddania strzału głową. Obrońca Widzewa w wywiadzie podczas przerwy podważał tę decyzję, jednak fakt był taki – Kosidis podwyższył na 2:0 z rzutu karnego. Drugi cios zadany tuż przed przerwą mógł zaboleć.

Żyro miał na pieńku z arbitrem

Widzew był w tarapatach, nie było co do tego wątpliwości. Dawid Myśliwiec tuż po przerwie przeprowadził dwie roszady, jednak nie okazały się one zbyt efektywne. A przynajmniej wejście na boisko Hilarego Gonga nie było zbawienne. Zresztą proszę zobaczyć sobię taką akcję. A Puszcza dalej grała swoje. Indywidualną akcją popisał się Lee Jin-Hyun i był blisko wpisania się na listę strzelców. Powstrzymał go Gikiewicz, odbijając piłkę nogą. Dobitka Kosidisa była już mniej celna.

Nie dość, że łodzianie przegrywali i nie zapowiadało się na to, aby udało im się magicznie odwrócić wynik. Zadanie okazało się jeszcze trudniejsze po wydarzeniach z 69. minuty. Żyro powalczył o piłkę przed swoim polem karnym z Jakovem Blagaiciem i wydawało się, że wygarnął futbolówkę w sposób przepisowy. Innego zdania był natomiast arbiter Szczerbowicz, który bez żadnych obiekcji ukarał stopera Widzewa drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką. Jeśli po pierwszej połowie 26-latek mógł mieć nie najlepsze relacje z panem sędzią, to po tej sytuacji ochłodziły się one jeszcze bardziej.

Tak jak można było się spodziewać, Puszcza do końca meczu kontrolowała wydarzenia na boisku. Mogła jeszcze podwyższyć wynik, lecz Jakov Blagaić natrafił na przeszkodę w postaci blokującego obrońcy, gdy znalazł się z piłką niedaleko bramki gości.

Ważne punkty dla ekipy Tomasza Tułacza zdobyte w klasyczny dla nich sposób. Z pewnością przetoczy się w mediach – zresztą słusznie – dyskusja na temat poziomu sędziowania w naszej rodzimej ekstraklasie. Nie powiedziałbym, że pan sędzia wypaczył wynik meczu, jednak niewątpliwie odegrał kluczową rolę w jego przebiegu. A tak być nie powinn. Co jednak zrobić, jeśli praktycznie każdego dnia dostajemy kolejne przykłady słabego sędziowania. Można tylko rozłożyć ręce i powiedzieć „co zrobisz, jak nic nie zrobisz”. Faktem też jest to, że drużyna Widzewa Łódź nie dała (może prócz pierwszych 15 minut) argumentów na to, aby uważać, że została jakoś niesamowicie okradziona w ten poniedziałkowy wieczór. Występ piłkarzy RTS-u można określić po prostu jako bezbarwny.

Puszcza Niepołomice – Widzew Łódź 2:0 (Abramowicz 19′, Kosidis 45+3′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,732FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ