Trener przyszłego mistrza Polski zdecydował się zrezygnować z obecnej funkcji po sezonie. Klub szukając następcy sięgnął po jego asystenta. 32-latek, który jeszcze nigdy nie pracował jako pierwszy trener będzie musiał skutecznie połączyć grę w europejskich pucharach z rywalizacją na gruncie ligowym. Gdyby tak postąpił zwykły polski klub – powiedzielibyśmy, że to szaleństwo. Ale Raków postrzegany jest jako klub niezwykły, więc jako fani polskiej piłki mamy więcej zaufania do takiej decyzji. Nie oznacza to jednak, że Michałowi Świerczewskiemu znowu się uda, a Dawid Szwarga na pewno sobie poradzi.
Przekonanie o nieomylności
Raków Częstochowa nie bez przyczyny postrzegany jest w Polsce jako klub niezwykły. W 7 lat przeszedł drogę od II ligi do – chyba możemy to już napisać – mistrzostwa Polski. Przez ten czas za sterami znajdował się ciągle jeden i ten sam człowiek. Marek Papszun w momencie zatrudniania w Rakowie był jeszcze trenerskim anonimem, a teraz uważa się go za jednego z najdolniejszych polskich szkoleniowców. Od awansu do Ekstraklasy zespół z Częstochowy stale się rozwija. Jako beniaminek spokojnie się utrzymał, potem dwukrotnie zdobył Puchar Polski i finiszował na drugim miejscu w tabeli, aż w końcu wszystko wskazuje na to, że uda im się zdobyć upragniony tytuł. Do fazy grupowej Ligi Konferencji nie awansowali, ale wyeliminowanie Rubina Kazań oraz wyrównane boje z Gentem i Slavią Praga były bardzo cennym doświadczeniem i trzeba to traktować w kategorii małych sukcesów. Postęp sportowy klubu o kilka długości wyprzedził jego rozwój infrastrukturalny.
W takiej sytuacji właściciel klubu, Michał Świerczewski musi twardo stąpać po ziemi, aby nie popaść w samozachwyt i nie nabyć przekonania o własnej nieomylności. W futbolu (ale nie tylko, bo w innych dziedzinach życia również) to pierwszy krok w stronę zapaści. Okdąd właściciel firmy X-kom zaczął inwestować w Raków wychodzi mu wszystko. Pokazał, że jest osobą, która zna się na piłce oraz biznesie i potrafi mądrym zarządzaniem stworzyć przewagę nad resztą konkurencji. Na razie każda jego decyzja się spłacała. Widząc, jak twój klub w błyskawicznym tempie pnie się w hierarchii polskiej piłki łatwo jest pomyśleć, że znasz się na tym o wiele lepiej niż inni. Że jeśli raz udało ci się zatrudnić fenomenalnego trenera, o którego nie zabiegały najlepsze kluby to uda się to zrobić po raz kolejny.
Dawid Szwarga to gigantyczne ryzyko
Zatrudnienie Dawida Szwargi w roli następcy Marka Papszuna trochę sprawia wrażenie, jakby Michał Świerczewski działał na takiej zasadzie. Oczywiście, nie wykluczamy, że właściciel Rakowa znów widzi więcej niż inni i „przyklepał” trenerski talent zanim zrobiła to konkurencja. Dawid Szwarga to w końcu obecny pracownik klubu, więc Świerczewski regularnie miał okazję przypatrywać mu się, czy jest to odpowiedni kandydat na pierwszego trenera w Rakowie. Ponadto sam właściciel na konferencji prasowej mówił, że już 7 lat temu zapisał sobie to nazwisko w notesie podczas rozmowy kwalifikacyjnej. – To było trzecie podejście do trenera Dawida Szwargi. Utkwił mi w pamięci siedem lat temu, gdy aplikował do pracy w naszym klubie. Zaimponował mi wiedzą merytoryczną i inteligencją. Miałem jego nazwisko zapisane, a teraz przyszedł odpowiedni moment, by dać mu szansę – tłumaczył powody swojej decyzji Michał Świerczewski.
Jakkolwiek dobrym trenerem nie byłby Dawid Szwarga, ten ruch to gigantyczne ryzyko. Zachowując wszelkie proporcje, Marek Papszun jest dla Rakowa kimś takim, jak Sir Alex Ferguson dla Manchesteru United. Osobą, do której każdy kolejny trener będzie porównywany. 32-latek pewnie zostanie zaakceptowany przez szatnię, ponieważ zna już zespół, aczkolwiek bycie pierwszym trenerem, a asystentem to zupełnie inna bajka. Dawid Szwarga pierwszym trenerem jednak nigdy jeszcze nie był. Dopiero będzie uczył się tego fachu w praktyce na najlepszej drużynie w kraju, w rywalizacji na arenie europejskiej. W polskiej piłce to sytuacja bezprecedensowa. Można przywoływać przypadki Guardioli czy Zidane’a, którzy też zaczynali skokiem na głęboką wodę, ale nawet oni zanim objęli – odpowiednio – Barcelonę i Real prowadzili rezerwy w tych klubach. Szwardze bliżej do przypadku Mikela Artety, aczkolwiek zupełnie inny start miałby Hiszpan, gdyby nie poszedł „na swoje” do Arsenalu, a przejął stery po Guardioli w Manchesterze City. Michał Świerczewski zagrał va banque.
Raków pozostał Rakowem
Raków tym ruchem pokazał, że nadal chce iść tą samą drogą. Widząc jak dobrze poradził sobie w tym sezonie w europejskich pucharach Lech Poznań wiele osób sterujących klubami w sytuacji Michała Świerczewskiego wzorowałoby się na Kolejorzu i poszło podobną ścieżką szukając zagranicznego trenera z doświadczeniem w europejskich pucharach, jednak właściciel Rakowa pozostał sobą. Oryginalne pomysły i nieoczywiste decyzje dotychczas przynosiły mu same sukcesy. Mówi się jednak, że jeszcze trudniej niż wejść na szczyt jest się na nim utrzymać i być może teraz jest (a właściwie, znając już nowego trenera, to był) odpowiedni czas na zmianę koncepcji. Moment na zastanowienie się czy w obecnej formule nie doszli do ściany i aby wykonać krok do przodu potrzeba trenera z doświadczeniem.
Duże ryzyko zawsze oznacza potencjalnie duże korzyści, ale też łatwiej narazić się na straty. Raków tak szybko zaszedł tak daleko właśnie dzięki takiemu podejściu właściciela. Może się jednak okazać, że wybór Marka Papszuna był jak trafienie „szóstki” w totolotka. Nie ma wątpliwości, że Raków odniósł sukces dzięki mądremu zarządzaniu właściciela, ale bardzo ważnym elementem tego sukcesu był Marek Papszun i nie wiemy czy bez niego klub nadal będzie stał na tak solidnych fundamentach. Michał Świerczewski nadal jednak chce działać oryginalnie, wyłamując się ze schematu. Miejmy nadzieję, że za jakiś czas będziemy mogli napisać, że zatrudnieniem Dawida Szwargi znowu pokazał, że widzi więcej niż inni, a nie, iż wpadł w pułapkę przekonania o własnej nieomylności.