Pół żartem, pół serio – Tymoteusz Puchacz nie pomógł Unionowi Berlin. Polski obrońca znalazł się w kadrze meczowej dopiero po raz trzeci w tym sezonie. Raczej mało kto spodziewał się, że były gracz Lecha Poznań zaliczy swój debiut właśnie przeciwko takiemu rywalowi jak Sporting Braga. Tymczasem ku zdziwieniu większości z nas, Puchacz nie tylko złapał dziś pierwsze minuty w sezonie, ale na dodatek wyszedł w podstawowej jedenastce Unionu.
Niepokonani w Bundeslidze – w Europie same porażki
Na daleki wyjazd do portugalskiej Bragi, Union Berlin wybrał się jako lider tabeli Bundesligi. W poprzedniej rundzie Ligi Europy Żelaźni przegrali z belgijskim Royal Union. SC Braga w obecnym sezonie jeszcze nie przegrała. Na europejskim podwórku ograła Malmo, a w lidze, przez remis ze Sportingiem, tracą tylko dwa punkty do liderującej Benfiki.
Spotkanie lepiej rozpoczęli goście. To oni lepiej operowali piłką i swobodnie wymieniali podania, nawet na połowie rywali. W pierwszej odsłonie ich strzały trafiały głównie prosto w bramkarza. Pomimo większej ilości sytuacji dla klubu ze stolicy Niemiec, podopiecznym trenera Ursa Fischera nie udało się stworzyć większego zagrożenia pod bramką gospodarzy. Wojownicy z Minho obudzili się dopiero na ostatnie piętnaście minut pierwszej połowy, a ich najlepsza akcja, to kontratak w doliczonym czasie gry, po którym dobrą paradą popisał się bramkarz Unionu.
O wyniku zadecydował moment słabości Unionu
Po przerwie Braga zagrała agresywniej, co spowodowało wiele przerw w grze. Żadna z drużyn nie mogła dłużej utrzymać się przy piłce, a gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska. Z czasem to Arcybiskupi coraz mocniej napierali na bramkę berlińczyków. Goście bardzo mądrze się bronili, lecz w końcu ulegli pod naporem gospodarzy. W 77. minucie spotkania, Vitinha z bardzo bliskiej odległości wpakował piłkę do sitaki. Kilka minut później Portugalczyk miał okazję zdobyć drugą bramkę, jednak tym razem górą była defensywa Żelaznych. Union nie miał dzisiaj argumentu, aby odpowiedzieć Bradze i musiał uznać wyższość przeciwnika.
Braga pokazuje, jak łączyć rozgrywki krajowe z europejskimi pucharami
Berlińczycy dalej bez punktu i bez bramki w Lidze Europy. Dobra gra w Bundeslidze nie przekłada się na formę w Europie. Co innego Braga. Portugalczycy podtrzymują serię bez porażki. W obecnym sezonie siedem zwycięstw i jeden remis. Bardzo dobra skuteczność w tym sezonie czyni z Wojowników z Minho głównego faworyta do awansu i bardzo groźnego rywala dla wszystkich drużyn z nimi grających.
Co do Tymoteusza Puchacza – Polak rozegrał dziś 64 minuty. W defensywie wyglądał poprawnie, w ofensywie już trochę gorzej. Elementem rozpoznawczym były jak zwykle wrzutki – jego dośrodkowaniom brakowało jak zwykle celności. Debiut Puchacza można podsumować w skrócie znanym powiedzeniem – „lepiej późno niż wcale”.