Są gigantami swoich lig, potrafią pokonywać uznane europejskie marki, ale zawsze towarzyszy im ten sam znak zapytania: czy naprawdę są gotowi, by sięgnąć po trofeum Ligi Mistrzów? Taki opis pasuje zarówno do PSG, jak i do Bayernu Monachium. Mistrzowie Francji i Niemiec z ubiegłego sezonu pewnie zmierzają po kolejne krajowe tytuły, a wtorkowe starcie miało ogromne znaczenie wizerunkowe — miało pokazać, który projekt jest dziś bliższy perfekcji.
Bayern z mocnym uderzeniem, PSG rozkręciło się po przerwie
Spotkanie rozpoczęło się od prawdziwego trzęsienia ziemi. Już w 4. minucie Bayern objął prowadzenie po szybkim kontrataku, który skutecznie wykończył Luis Díaz. PSG straciło piłkę w środku pola, a błyskawiczna wymiana podań zakończyła się trafieniem Kolumbijczyka. Gospodarze próbowali szybko odpowiedzieć, lecz ich ofensywne próby rozbijały się o dobrze zorganizowaną defensywę Bayernu i czujnego Manuela Neuera. W 32. minucie Paryżanie popełnili kolejny błąd — tym razem zawinił Marquinhos, co ponownie wykorzystał Díaz. Po pierwszej połowie skrzydłowy Bayernu miał na koncie dwa gole i był zdecydowanie najjaśniejszą postacią meczu.
Díaz mógł myśleć o hat-tricku, jednak w 55. minucie kompletnie stracił głowę. Brutalne wejście w nogi Achrafa Hakimiego było nie tylko niebezpieczne, ale i całkowicie niepotrzebne. Sędzia bez wahania sięgnął po czerwoną kartkę, a Bayern został zmuszony do gry w osłabieniu przez ponad pół godziny. Paradoksalnie, nawet przewaga liczebna nie pomogła PSG. Zespół Luisa Enrique bił głową w mur, nie potrafiąc rozmontować żelaznej defensywy Bawarczyków. Co gorsza, szkoleniowiec PSG stracił dwóch kluczowych zawodników: jeszcze w pierwszej połowie Ousmane’a Dembélé, który wcześniej trafił do siatki, lecz jego gol został anulowany po analizie VAR, oraz Hakimiego, który po brutalnym faulu musiał opuścić boisko z kontuzją.
Na kwadrans przed końcem gospodarze wreszcie dopięli swego. Joao Neves zdobył bramkę kontaktową, ale było to tylko trafienie honorowe. Bayern, nawet grając w dziesiątkę, utrzymał kontrolę i pewnie dowiózł zwycięstwo do końca. Bawarczycy po raz kolejny potwierdzili, że potrafią wygrywać z największymi, zachowując taktyczny chłód i dojrzałość. PSG natomiast wciąż ma problem z przekładaniem dominacji w Ligue 1 na skuteczność w Europie. Dla Luisa Enrique ten mecz był bolesnym przypomnieniem, że jego zespół ma swoje wady, z drugiej strony — w tym sezonie jeszcze nikt nie zdołał urwać punktów ekipie Kompany’ego.
