Po dobrej końcówce listopada, na którą składały się wygrane z Ruchem i Lechem, wydawało się, że wszystko w Widzewie zmierza w dobrym kierunku. Jednak po tych zwycięstwach przyszły porażki z Radomiakiem i Puszczą, w których Widzewiacy nie zdołali strzelić gola. Do Łodzi przyjechała Pogoń Szczecin, która do meczu przystępowała jako zespół, który nie zaznał smaku zwycięstwa od czterech spotkań. W ostatnich pięciu meczach Portowcy strzelili osiem bramek, lecz ta forma strzelecka nie przekłada się na satysfakcjonujące zdobycze punktowe. Obie ekipy chciały się przełamać i zakończyć 2023 rok w dobrych nastrojach.
Próby z obu stron zakończone powodzeniem
Widzew wyszedł bardzo odważnie na ten mecz. Szczególnie debiutujący 16-letni obrońca gospodarzy Paweł Kwiatkowski. Były momenty, w których Kamil Grosicki musiał uznać jego wyższość. Pogoń w swoim stylu starała się przejąć kontrolę nad wydarzeniami boiskowymi. Na tym po prostu polega gra piłkarzy Jensa Gustafssona. Chcą jak najdłużej się utrzymywać przy piłce. Dominować w każdej formacji i atakiem pozycyjnym budować swoje szanse bramkowe.
Jednak gospodarze nie zamierzali w tym wszystkim pozostawać bierni. Odkąd trenerem łódzkiego klubu jest Daniel Myśliwiec, Widzew stara się grać otwarty i odważny futbol. Takie granie przyniosło sukces w meczu z Lechem Poznań. Poza tym Widzewiacy bardzo szczelnie bronili dostępu do własnej bramki. Sami również starali się szybko przechodzić do ataku i wyjść na prowadzenie. Brakowało skuteczności z obu stron. To tak naprawdę problem obu zespołów w ostatnim czasie. Pogoń miała więcej z gry, lecz kompletnie nie potrafiła tego przełożyć na korzystny wynik.
Działo się również dużo w środku pola. Obie ekipy chciały w tej tercji boiska przejąć kontrolę, dlatego obserwowaliśmy swego rodzaju wymianę ciosów połączoną z wyczekiwaniem na błąd przeciwnika. Momentami również wyglądało to tak jakby jedni i drudzy bali się zaatakować. Pojawiały się przestoje w grze. W tym wszystkim lepiej potrafił odnaleźć się Widzew Łódź. Pogoń napierała, lecz w swoim stylu grzeszyła skutecznością. Gospodarze postanowili to wykorzystać. Tak naprawdę przeprowadzili jedną porządniejszą akcję. Podanie Andrejsa Cyganiksa na gola w 43. minucie zamienił Fran Alvarez.
Pogoń po tym wzięła się do roboty. Widzew z prowadzenia cieszył się cztery minuty, bo gola wyrównującego zdobył dla Portowców Kamil Grosicki. Obie ekipy emanowały kulturą gry i spokojem. Można powiedzieć, że był to zasłużony remis. Jedni i drudzy pracowali na te gole. Liczba sytuacji stworzonych przez obie drużyny była bardzo zbliżona. Goście po prostu potrafili sprawić większe problemy swoimi atakami, lecz w wielu momentach nic z tego nie wynikało.
Pogoń bardziej chciała
W drugą część spotkania zdecydowanie lepiej weszli piłkarze Jensa Gustafssona. Nacierali z minuty na minutę. Bramka wisiała w powietrzu. Widzew już nie wyglądał tak odważnie i dość łatwo dał się zepchnąć pod swoją bramkę. Dlatego szczecinianie w 52. minucie wyszli w Łodzi na prowadzenie. Składną akcję swojej drużyny po podaniu Linusa Wahlqvista wykończył Efthymios Koulouris. Widzew bardzo szybko musiał zmienić sposób gry i nastawienie do meczu. Wydawało się, że po strzelonej bramce będą w stanie schodzić na przerwę jako zespół prowadzący. To się nie udało, a dodatkowo na starcie drugiej części spotkania stracili drugiego gola. Widzew musiał ruszyć jeśli myślał o korzystnym wyniku.
Widzew kolejny raz w tym sezonie starał się odwrócić wynik spotkania. Raz wychodziło, a raz nie, lecz tym razem Pogoń dobrze kontrolowała wydarzenia boiskowe i nie dopuściła do straty punktów. Portowcy wrzucili niższy bieg i nieco bardziej zaczęli się skupiać na obronie. Nie forsowali tempa gry, chcąc zabić mecz i dociągnąć do końca spotkania. To im się udało i podopieczni Jensa Gustafssona wygrali pierwszy raz w rozgrywkach Ekstraklasy od 4 listopada. Tym samym szwedzki szkoleniowiec może czuć się spokojniejszy, bo jego kwestionowana posada przynajmniej do następnego meczu zazna ciszy. Widzew z kolei przegrywa swoje trzecie z rzędu ligowe spotkanie i po bardzo dobrym meczu z Lechem Poznań nie ma już śladu.
Widzew Łódź — Pogoń Szczecin 1:2 (Alvarez 43′ – Grosicki 45+2 Koulouris 52′)