Protest na trybunach, koncert na boisku – Legia deklasuje Puszczę

Ekipa Tomasza Tułacza, odkąd awansowała do najwyższej klasy rozgrywkowej, zawsze znajdowała sposób, by uprzykrzyć życie Legii Warszawa – dotychczasowe trzy starcia kończyły się remisami. Dziś jednak ta passa dobiegła końca. Legioniści przełamali niemoc, dokonali tego, co do tej pory wydawało się niemożliwe – odnieśli pierwsze zwycięstwo w 2025 roku i to we wspaniałym stylu. Tymczasem w Niepołomicach powinni bić na alarm – Puszcza wciąż tkwi w strefie spadkowej.

Trybuny milczą, Legia śpiewa

Spotkanie rozpoczęło się od wyrazistego protestu kibiców Legii. Na trybunie najbardziej zagorzałych fanów pojawił się transparent z hasłem: „Wyjdź na 15 minut razem z nami, jeśli gardzisz nieudacznikami”. Ich dezaprobata była widoczna nawet w transmisji telewizyjnej – trybuny momentalnie opustoszały, a chwilę później zawisł nowy baner: „To są trybuny na miarę zarządu Legii”. W kolejnych minutach meczu na trybunach pojawiały się kolejne transparenty, które w ostrych, ale dosadnych słowach krytykowały zarząd klubu. Kibice wyrażali swoje niezadowolenie nie tylko z polityki transferowej, ale także z ogólnego zarządzania Legią, zarzucając brak kompetencji i właściwego kierunku rozwoju. Przekaz protestu był jasny – ich zdaniem obecne władze klubu zawodzą na wielu polach, co budzi coraz większą frustrację wśród fanów.

REKLAMA

Protestujący kibice nie mogli przewidzieć, że właśnie wtedy ich drużyna rozegra najlepsze 15 minut od dawna. Tylu składnych akcji nie było w całym meczu w Gliwicach. Od pierwszego gwizdka Legioniści narzucili wysokie tempo, błyskawicznie przechodząc do ataku i nie pozwalając rywalom na złapanie oddechu. Już w piątej minucie Marc Gual popędził prawym skrzydłem po kontrze wyprowadzonej po rzucie wolnym Puszczy, jednak Maxi Oyedele nie zdołał skierować piłki w światło bramki. Minutę później świetne długie, prostopadłe podanie Ziółkowskiego uruchomiło Juergena Elitima, który wstrzelił się między obrońców i huknął w prawy słupek. Legioniści nie zwalniali tempa, a pressing na połowie przeciwnika przyniósł kolejne okazje. W 13. minucie Marc Gual mocnym uderzeniem znów obił słupek, a jego strzał poprzedziła strata Blagaicia na własnej połowie. Nieskuteczność gospodarzy trwała jednak tylko chwilę – w 15. minucie Ryoya Morishita posłał idealne dośrodkowanie do Bartosza Kapustki, który precyzyjnym strzałem otworzył wynik meczu. Gra Legionistów w tym fragmencie spotkania była niemal perfekcyjna.

Legioniści wciąż kontrolowali przebieg meczu, choć goście zaczęli nieco śmielej podchodzić pod pole karne rywali, próbując swoich firmowych zagrań – stałych fragmentów gry. Mimo kilku prób brakowało im precyzji i skuteczności, a defensywa gospodarzy bez większego trudu neutralizowała te zagrożenia.

Puszcza popełniała mnóstwo błędów, jej zawodnicy mieli problemy z dokładnym przyjęciem i podaniami, a do tego kompletnie nie panowali nad przestrzenią wokół siebie. Legioniści wykorzystali to bezlitośnie, z łatwością odbierając piłkę, i raz po raz konstruując groźne ataki. W 35. minucie przewaga gospodarzy znalazła odzwierciedlenie w wyniku – Paweł Wszołek posłał precyzyjne dośrodkowanie w pole karne, gdzie czekali środkowi obrońcy Legii. Do piłki dopadł Steve Kapuadi i mocnym strzałem nie dał szans Kewinowi Komarowi. Stoper Wojskowych potwierdził tym samym, że jest najlepszym napastnikiem Legii w tym roku. Gole w lidze bez rzutów karnych? Gual – 3, Kapuadi – 3. Chwilę po wznowieniu gry Legia miała kolejną świetną okazję po dośrodkowaniu, a kapitan zespołu był bliski podwyższenia prowadzenia.

Wynik 2:0 był dla Puszczy najniższym wymiarem kary – goście byli kompletnie bezradni, a Kewin Komar, mimo kilku udanych interwencji, miał pełne ręce roboty i podobnie jak reszta zespołu nie ustrzegł się błędów. Przy obu straconych golach był jednak bez szans. Gdyby Legia miała w składzie klasowego napastnika, tablica wyników mogłaby wyglądać wręcz szokująco.

Powrót do szarej rzeczywistości

Druga połowa rozpoczęła się od trzech zmian w zespole Tomasza Tułacza, jednak Puszcza Niepołomice wciąż nie potrafiła realnie zagrozić bramce Vladana Kovacevicia. Już w 52. minucie Legia mogła podwyższyć prowadzenie – po dośrodkowaniu z rzutu rożnego najpierw Marc Gual, a następnie Maxi Oyedele znaleźli się w doskonałej sytuacji, lecz zabrakło im precyzji i odpowiedniego złożenia się do strzału. Chwilę później gospodarze musieli zmierzyć się z problemami kadrowymi – kontuzjowany Steve Kapuadi opuścił boisko z opatrunkiem na nosie, a w jego miejsce pojawił się Artur Jędrzejczyk, dla którego był to 395. mecz w barwach Legii, co przybliża go do jubileuszowego 400. występu.

W 58. minucie Puszcza popełniła katastrofalny błąd przy zabezpieczaniu własnego rzutu rożnego, co otworzyło Legii drogę do błyskawicznej kontry. Marc Gual idealnym podaniem wypuścił Ryoyę Morishitę, który znalazł się w sytuacji sam na sam, jednak na skraju pola karnego upadł po kontakcie z Arturem Craciunem. Sędzia Wojciech Myć początkowo ukarał reprezentanta Mołdawii czerwoną kartką, jednak analiza VAR ujawniła, że Japończyk przewrócił się bez kontaktu rywala i decyzja została cofnięta. Puszcza zaczęła prezentować się nieco lepiej, w porównaniu do pierwszej odsłony spotkania. Skuteczniej ograniczała przestrzeń legionistom, którzy wciąż dominowali, lecz brakowało im finalizacji.

Goście ponownie mieli ogromne problemy przy stałych fragmentach gry w ofensywie, co po raz kolejny kosztowało ich groźną kontrę w 72. minucie. Po źle rozegranym rzucie rożnym Legia błyskawicznie wyszła z akcją – Paweł Wszołek, mimo kopnięcia w głowę przez rywala, przejął futbolówkę, dynamicznie ruszył prawym skrzydłem i dograł idealnie do Kacpra Chodyny. Skrzydłowy Legii miał przed sobą tylko Kewina Komara, jednak uderzył prosto w bramkarza, marnując stuprocentową okazję i obnażając własną nieskuteczność. Końcowe minuty spotkania nie dostarczyły już większych emocji. Mecz zakończył się jednak pozytywnym akcentem – w dniu swoich 19. urodzin debiut w barwach Legii zanotował Oliwier Olewiński. Jego solidna postawa podczas obozu przygotowawczego w Hiszpanii zwróciła uwagę Gonçalo Feio, co zaowocowało szansą na pierwszy występ.

Legia bezlitośnie wykorzystała bierną i nieskuteczną grę Puszczy, jednak cały mecz po raz kolejny uwidocznił największy problem stołecznej drużyny – brak klasowego napastnika. Frustracja kibiców sięga już takiego poziomu, że niektórzy zaczynają sugerować, iż Steve Kapuadi mógłby lepiej odnaleźć się w roli „dziewiątki” niż Marc Gual. W drugiej połowie gospodarze wyraźnie przeszli na tryb oszczędzania energii, kontrolując wynik, ale nie forsując tempa gry.

Legia Warszawa — Puszcza Niepołomice 2:0 (16′ Kapustka, 35′ Kapuadi)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,760FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ