Problem bocznych obrońców. Guardiola w poszukiwaniu układu idealnego

Manchester City po Mistrzostwach Świata nie może wejść na obroty, do których przyzwyczaił nas w poprzednich sezonach. Coraz częściej zdarzają im się potknięcia i gra poniżej swojego optymalnego poziomu. Jako jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy możemy wskazywać bocznych obrońców. Po mundialu Pep Guardiola nieco zmienił ich rolę w swoim systemie i to z obsadą tej pozycji wydaje się mieć największy kłopot.

REKLAMA

Guardiola inaczej widzi rolę bocznych obrońców w nowym systemie

Wszystko sprowadza się do ustawienia, jakie po Mistrzostwach Świata w fazie posiadania piłki stosuje Pep Guardiola. Jest to 3-2-2-3 z kwartetem pomocników w środku pola ustawionym w kwadracie. Hiszpan wcześniej często wykorzystywał bocznych obrońców jako dodatkowych pomocników, ale często widzieliśmy Walkera, czy Cancelo również grających przy linii bocznej – zapewniających wsparcie skrzydłowemu lub dośrodkowujących piłkę w pole karne. Teraz zawodnicy na tych pozycjach mają bardziej ściśle określone zadania. Jeden z nich – oczywiście w fazie posiadania piłki – zostaje w linii obrony stając się trzecim środkowym defensorem, a drugi gra w linii pomocy. Niemniej jednak, nieco inaczej niż dotychczas. Teraz zamiast trójki środkowych pomocników jest dwójka, więc siłą rzeczy musi operować bliżej środka boiska i ma mniejszą swobodę w ofensywie.

Na ten moment nie da się wskazać dwóch podstawowych bocznych obrońców Manchesteru City. Pep Guardiola ciągle szuka i próbuje nowych rozwiązań. Od wznowienia rozgrywek po mundialu w 15 meczach zestawiał linię obrony aż na 11 (!) różnych sposobów. Na prawej obronie ustawiał trzech różnych zawodników, a na lewej – aż sześciu.

Dlaczego Pep Guardiola do tej pory nie znalazł idealnego układu bocznych obrońców? Przeanalizujmy krok po kroku jak wyglądały jego próby poszukiwania złotego środka.

Spokojne początki

Zanim z mundialowego snu wybudziła się Premier League Manchester City zmierzył się z Liverpoolem w Carabao Cup. Zawodnicy, którzy później wrócili z turnieju wówczas jeszcze nie byli gotowi do gry od 1. minuty, więc hiszpański szkoleniowiec do wyjściowej jedenastki wstawił Rico Lewisa na prawej obronie. 18-latek zaprezentował się na tyle dobrze, że wyszedł w kolejnych dwóch meczach ligowych z Leeds i Evertonem. Lewis w posiadaniu piłki grał niczym środkowy pomocnik, więc trzecim stoperem stawał się Nathan Ake, który nominalnie jest środkowym obrońcą, ale ma również doświadczenie z gry na boku. Taka rola – połączenie tych dwóch pozycji – bardzo mu więc odpowiada.

Po raz pierwszy Guardiola rozbił ten duet bocznych obrońców w ligowym meczu z Chelsea. Trener Man City zostawił po lewej stronie Nathana Ake i nie zmienił jego zadań, ale Rico Lewisa zamienił na Kyle’a Walkera. W posiadaniu piłki obaj jednak grali jako skrajni środkowi obrońcy, a do drugiej linii wchodził Rodri, który podczas bronienia był stoperem. Pomysł się nie sprawdził, City rozegrało bardzo słabą pierwszą połowę (było 0:0) i w przerwie Guardiola zareagował. Na boisku pojawili się Rico Lewis i Manuel Akanji za Walkera i Cancelo. Rodri mógł na stałe wrócić do środka pomocy, a boki obrony wyglądały tak, jak we wcześniejszych meczach i miały taki sam podział zadań. Manchester City wrócił do gry w dobrym stylu, zwyciężył i można było odnieść wrażenie, że 18-letni Lewis posadzi na ławce i Cancelo, i Walkera, dwóch podstawowych bocznych obrońców The Citizens przed mundialem.

Chwilowe odejście i szybki powrót do nowego systemu

Następnie liga miała krótką przerwę, ale Manchester City grał w rozgrywkach pucharowych. Guardiola dał w nich szansę gry piłkarzom, którzy po MŚ rzadziej pojawiali się na boisku. Na lewej stronie w obu meczach zagrał Sergi Gomez, a na prawej, po razie, Walker i Cancelo. Zarówno z Chelsea w FA Cup (wygrana 4:0), jak i z Southampton w Carabao Cup (porażka 0:2) zespół nie stosował nowego systemu, a boczni obrońcy grali dość klasycznie – najczęściej szeroko, okazjonalnie schodząc do środka. Podobnie było w ligowym meczu z Manchesterem United (przegranym 1:2), w którym Guardiola wrócił do zestawienia „przedmundialowego” – na lewej Cancelo, na prawej Walker. W pierwszej połowie grali oni szczególnie szeroko, a dopiero po przerwie zaczęli częściej schodzić do środka. Żaden z nich nie wcielał się jednak w rolę stopera przy rozegraniu piłki.

Po dwóch porażkach z rzędu (Southampton i Man United) Guardiola znowu wrócił do rozegrania „3+2” i do personaliów, które najlepiej sprawdzały się w tym systemie. Z Rico Lewisem na prawej i Nathanem Ake na lewej obronie City wygrało z Tottenhamem i Arsenalem w Pucharze Anglii. Oba te mecze rozdzielało starcie z Wolverhampton w Premier League, w którym Pep zdecydował się na drobną korektę – Ake został zastąpiony przez Aymerica Laporte’a. Zmiana ta nie miała jednak żadnego wpływu na taktykę Obywateli. Hiszpan to również lewonożny stoper, więc w hybrydowej roli lewego i środkowego obrońcy sprawdził się bez zarzutu. W międzyczasie z klubu na półroczne wypożyczenie do Bayernu Monachium odszedł Joao Cancelo, który był niezadowolony z braku regularnej gry. Guardiola dał Portugalczykowi zielone światło na opuszczenie zespołu, ale do ławki rezerwowych nie chciał przykuć Kyle’a Walkera. Więc znowu zaczął kombinować.

Eksperyment z Bernardo Silvą

Rico Lewis jako odwrócony boczny obrońca spisywał się świetnie i zapewniał zespołowi jakość w rozegraniu, ale Guardioli trudno było się pogodzić z brakiem szybkości, fizyczności i umiejętności gry w defensywie Walkera, dzięki czemu zespół znacznie lepiej broni się przed kontrami, a Hiszpan na ten element zwraca bardzo dużą uwagę. Na mecz z Tottenhamem – drużyną, która jest groźna właśnie w przejściach z obrony do ataku – Pep przesunął Lewisa na lewą obronę, a Walker wskoczył na prawą stronę pełniąc funkcję trzeciego środkowego defensora w fazie posiadania piłki. Wyszło kiepsko – Manchester City przegrał 0:1. Co ciekawe, wraz z końcowym gwizdkiem tego spotkania zakończyła się jakakolwiek gra dla Rico Lewisa. 18-latek cztery ostatnie mecze przesiedział na ławce nie wchodząc na murawę choćby na minutę.

Pep Guardiola wpadł bowiem na pomysł, na który mógł wpaść tylko on sam. W roli hybrydy bocznego obrońcy ze środkowym pomocnikiem ustawił… Bernardo Silvę. Najwyraźniej wyszedł z założenia, że skoro Manchester City w większości meczów i tak utrzymuje się przy piłce przez około 2/3 czasu gry to wystawienie nominalnego środkowego pomocnika się obroni. Pierwszy mecz? Świetny. The Citizens wygrali 3:1 z Aston Villą, a Bernardo Silva zapewniał kontrolę nad meczem i zebrał sporo pochwał. Później zaczął jednak wychodzić jego brak ogrania jako lewy obrońca w defensywie. Z Arsenalem nie radził sobie z Saką i miał szczęście, że żółtą kartkę otrzymał dopiero pod koniec pierwszej połowy. City najlepiej wyglądali, kiedy Pep przesunął Bernardo Silvę na prawe skrzydło, a jego miejsce na lewej obronie zajął Ake. Nottingham Forest również najczęściej atakowało stroną Portugalczyka (aż 62% akcji) i w ten sposób strzelili bramkę, która kosztowała The Citizens stratę dwóch punktów.

REKLAMA

Guardiola porzucił więc pomysł z Bernardo na lewej obronie, ale pozostawił go w środku

W ostatnim meczu z Lipskiem Hiszpan zmienił zadania swoich bocznych defensorów, ale system pozostał nienaruszony. Na lewej obronie zagrał Nathan Ake w swojej klasycznej roli, a po drugiej stronie Guardiola ustawił Kyle’a Walkera. Anglik nie schodził jednak do środka – ponieważ robił to na papierze nominalny ofensywny pomocnik, Bernardo Silva – a ustawiał się wysoko niemal jak skrzydłowy. Te korekty wywołały domino, które odczuł Riyad Mahrez. Algierczyk tworzył korytarz na prawej stronie dla Walkera i operował bliżej środka pola niż zwykle. Kyle Walker robił dość pozytywne wrażenie, ale do momentu, kiedy trzeba było swoje działania skonkretyzować. Z 4 dośrodkowań żadne nie było celne, nie zaliczył też ani jednego kluczowego podania. Wynik (1:1) również sugeruje, że eksperymenty Guardioli będą trwać nadal.

Manchester City rozegrał już 15 meczów po Mistrzostwach Świata, a Guardiola ciągle nie znalazł idealnego układu bocznych obrońców w nowym systemie. Według naszej analizy najlepiej sprawdzał się duet, z którego Pep korzystał najczęściej, ale w ostatnich meczach z jakiegoś powodu przestał – Rico Lewis jako hybryda prawego obrońcy ze środkowym pomocnikiem i Nathan Ake jako lewy defensor przechodzący w stopera. Szczególnie przeciwko zespołom, które nie są aż tak groźne w kontratakach powinno ono działać bardzo dobrze. Niemniej jednak, każde stosowane dotychczas rozwiązanie nie było idealne i miało swoje wady. Niewykluczone, że Guardiola w końcu wpadnie na pomysł, który będzie strzałem „w dziesiątkę”, ale na razie obsada boków obrony jest głównym problemem Hiszpana w walce o tytuł. A odejście Joao Cancelo tylko utrudnia Pepowi wyzwanie, które sam sobie rzucił.

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,595FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ