Zapewne mało kto intersujący się na co dzień piłką nożną, darzy szczególną sympatią drużyny, które prezentują toporny sposób gry. Bo choć w futbolu najważniejszym elementem są wyniki, to niezwykle istotny jest również styl danego zespołu. Jednak tymi prawidłowościami kompletnie nie przejmuje się Jose Mourinho. AS Roma pod przewodnictwem Portugalczyka traci mało bramek, jeszcze mniej zdobywa, a jednocześnie znajduje się w czołówce ligi. Czy zaniechanie efektowności na korzyść efektywności przyniesie rzymianom zamierzone skutki?
Liczy się wynik, a nie widowisko. Najważniejsze są osiągnięcie celu, trofea oraz kolejne zwycięstwa – cała reszta jest drugorzędna. Taki jest właśnie The Special One. I dokładnie tak samo gra AS Roma pod skrzydłami Portugalczyka. Pragmatycznie aż do bólu. Nierzadko brzydko oraz topornie. Lecz co najważniejsze, regularnie zdobywa punkty i coraz bardziej przybliża się do upragnionej Ligi Mistrzów.
Gdzie się podziały bramki?
Obecnie Giallorossi zajmują czwarte miejsce w tabeli z dorobkiem punktowym na poziomie 47 punktów. Jednak to, co szczególnie rzuca się w oczy to bilans bramkowy. Rzymianie do tej pory zdobyli jedynie 32 trafienia – daje to wynik na poziomie środka stawki. Romę w tej kategorii prześciga nawet zajmujące dziesiątą lokatę Udinese.
Pod względem ofensywy piłkarze prezentują się niekiedy naprawdę dramatycznie. Bo choć zespół ma współczynnik xG (oczekiwanych bramek) wyższy niż liderujące Napoli, to wykończenie akcji wyraźnie kuleje. Giallorossi zamieniają na trafienia tylko 30% sytuacji podbramkowych, co ma spore przełożenie na dorobek punktowy i miejsce w tabeli.
Wystarczy wspomnieć o formie napastników, która jest mniej niż przyzwoita. Pozyskany latem Andrea Belotti do tej pory nie zanotował jeszcze ani jednego trafienia ligowego, a dorobek Tammy’ego Abrahama jest obecnie prawie trzykrotnie mniejszy niż w zeszłym sezonie. W obecnej sytuacji Romę wielokrotnie ratuje Paulo Dybala, który w sporej części meczów wręcz w pojedynkę zapewnia punkty.
Monolit w tyłach
Z drugiej strony, rzymianie radzą sobie naprawdę imponująco w defensywie. Giallorossi w 25 meczach ligowych stracili wyłącznie 21 bramek, co jest czwartym najlepszym wynikiem w całej stawce. Gdy zagłębimy się jeszcze bardziej w tym aspekcie, widać ogrom pracy, jaki wykonał w tej kwestii Jose Mourinho.
Żelazna defensywa przynosi skutki zwłaszcza w starciach z zespołami z czołówki. W obecnym sezonie rzymianie nie ulegli ani razu Interowi, Milanowi oraz Juve. Co więcej, po raz pierwszy od sezonu 2003/2004, zakończą oni rozgrywki bez porażki ze Starą Damą.
Oddać królowi, co królewskie
Choć do stylu preferowanego przez Jose Mourinho można by mieć sporo zastrzeżeń, to nie można zaprzeczyć, iż stale przynosi on efekty. Mimo że oglądając poczynania zespołu ze Stadio Olimpico nierzadko krwawią oczy, to najważniejsze są efekty i wyniki. I pomijając wpadki w spotkaniach z Cremonese czy Łudogorcem Razgrad, to Wilki dalej są w grze o najważniejsze cele.
Rzymianie cały czas liczą się walce o udział w Lidze Mistrzów, a przy dobrych wiatrach mogą powalczyć nawet o wicemistrzostwo. Do tego dochodzą również występy w europejskich pucharach i triumf w zeszłorocznej edycji Ligi Konferencji. Giallorossi, pomimo problemów w fazie grupowej, obecnie przygotowują się do spotkania z Realem Sociedad w ramach 1/8 finału Ligi Europy.
Jeśli Portugalczykowi uda się zrealizować najważniejsze cele, to dla Romy będzie to najlepszy sezon od kilku lat. Przy okazji The Special One po raz kolejny udowodni swój ogromny kunszt trenerski. Widząc, jak bardzo angażuje się w ten projekt i przeżywa każde spotkanie swoich podopiecznych, jak najbardziej na to zasłużył.