Od kilku lat Arsenal jest wymieniany wśród faworytów do walki o mistrzostwo Anglii. W poprzednich trzech sezonach jednak zawsze czegoś brakowało. Kanonierzy trzy razy z rzędu zajmowali drugie miejsce, a kibice mogli czuć niedosyt. W końcu The Gunners na tytuł mistrzowski czekają już ponad 20 lat. Wiele wskazuje na to, że tę posuchę uda się zakończyć w trwającym sezonie. Po 12 kolejkach ekipa Mikela Artety jest liderem z sześcioma punktami przewagi. I co ważniejsze, Arsenal gra tak jak na mistrza przystało, czego dowodem były m.in. wygrane 4:1 derby północnego Londynu w ostatniej kolejce. Po tak obiecującym początku rozgrywek kibice Kanonierów mają prawo pomyśleć, że to wreszcie jest ten sezon.
Najszczelniejsza defensywa
29 punktów po 12 meczach w lidze. Tylko jedna porażka w całym sezonie. Komplet zwycięstw i zero straconych goli w czterech spotkaniach Ligi Mistrzów. Wyniki Arsenalu na początku tego sezonu robią wrażenie. Mikel Arteta na Emirates stworzył przede wszystkim drużynę imponującą w grze defensywnej. Arsenal ma nie tylko zdecydowanie najszczelniejszą defensywę w Premier League, ale również w całej Europie. Spośród wszystkich zespołów z pięciu czołowych lig na Starym Kontynencie – według danych ze strony Understat – jedynie Bayern (0,69) może równać się pod względem średniego współczynnika xGC (oczekiwane gole stracone) na mecz (0,65). Ponadto Kanonierzy w Lidze Mistrzów również nie mają sobie równych w tej statystyce i są jedyną drużyną, która w tych rozgrywkach nie straciła jeszcze gola.
Arsenal jest przygotowany na wszystkie fazy w grze bez piłki. Potrafią bronić zarówno w niskim bloku, jak i grać wysokim agresywnym pressingiem, zamykając rywala w okolicach własnego pola karnego. Takie obrazki mogliśmy obserwować w niedzielnym starciu z Tottenhamem. Arsenal w pierwszej połowie niemal nie pozwalał przeciwnikom na opuszczenie własnej połowy, zakładając wysoki pressing oraz szybko reagując po stracie. W efekcie Tottenham nie oddał żadnego strzału oraz zanotował tylko dwa kontakty z piłką w polu karnym. Oba zaliczył środkowy obrońca Kevin Danso po dalekich podaniach z rzutu wolnego z własnej połowy bramkarza Guglielmo Vicario.
Po zmianie stron ofensywne statystyki Spurs wyglądały nieco lepiej, jednak i tak – pomimo straconej bramki – był to jeden z najlepszych występów defensywnych jakiegokolwiek zespołu w tym sezonie. Koguty oddały tylko trzy strzały, wszystkie zza pola karnego, a ich wskaźnik xG wyniósł 0,03. Według wielu źródeł jest to najniższy współczynnik ze wszystkich meczów w trwającej kampanii Premier League.
Arsenal nie notuje wpadek
Tak solidna defensywa jest gwarancją stabilności. Arsenal w obecnym sezonie jest po prostu przewidywalny. Nie notuje wpadek, nie traci punktów w starciach, w których jest faworytem. Jak dotąd Kanonierzy nie wygrali tylko trzech meczów w Premier League – przeciwko Liverpoolowi (0:1), Manchesterowi City (1:1) oraz Sunderlandowi (2:2). Dwie pierwsze straty punktów w klubie mogli wliczyć w koszty. Wyjazd na Anfield oraz starcie u siebie z The Citizens to jedne z najtrudniejszych meczów w całym sezonie. Jedyną wpadką można nazwać remis na Stadium of Light. Niemniej jednak, Arsenal był w tym spotkaniu zwyczajnie lepszy. The Gunners stworzyli sobie więcej sytuacji (2,33 – 1,20 xG), ale zabrakło im tego dnia szczęścia. Oczywiście Arsenal nie zagrał perfekcyjnie, jednak w większości przypadków taki mecz by wygrał.
Jednym z czynników, przez które Arsenal w poprzednim sezonie tak szybko odpadł z wyścigu o mistrzostwo była wąska kadra. Zarząd klubu nie przygotował się odpowiednio na rywalizację na wielu frontach oraz potencjalne kontuzje podstawowych zawodników. W drugiej połowie kampanii linia ofensywna wyjściowej jedenastki w wielu meczach wybierała się praktycznie sama, a Arteta nie miał praktycznie żadnych opcji na ławce rezerwowych, aby odmienić losy meczu. Na Emirates wyciągnięto wnioski po poprzednim sezonie i w letnim oknie transferowym solidnie wzmocniono zespół. Obecnie Arsenal ma jedną z najmocniejszych i najszerszych kadr w całej lidze.
Arsenal gotowy na najgorsze
Na ten moment Arsenal wydaje się być gotowy na ewentualne kontuzje i wie, w jaki sposób zastąpić poszczególnych zawodników. W spotkaniu z Tottenhamem nieobecni byli Gabriel Magalhaes, Viktor Gyokeres, Kai Havertz, Martin Odegaard i Gabriel Jesus. Mimo to, Arsenal rozegrał jeden z najlepszych meczów w tym sezonie. Kontuzjowani są trzej napastnicy? Dla Artety to nie problem. Ustawił Mikela Merino w roli fałszywej „dziewiątki”. Nieobecny jest Gabriel? W jego buty wchodzi Piero Hincapie. Niedostępny jest drugi z podstawowych środkowych obrońców William Saliba? Zastępuje go Christian Mosquera. Od dłuższego czasu nie może grać Martin Odegaard, to w jego miejsce przesunięty zostaje Eberechi Eze, a na lewym skrzydle pojawia się Leandro Trossard. Również, gdy z kontuzją zmagał się Bukayo Saka, miał on godnego następcę w postaci Noniego Madueke.
Na dzisiaj trudno znaleźć zawodnika, którego nieobecność miałaby największy negatywny wpływ na cały zespół. Piłkarza, bez którego Arsenal popadłby w kryzys, tak jak to było w przypadku Rodriego i Manchesteru City w poprzednim sezonie. Arteta pokazał już, że wie, jak zastąpić duet środkowych obrońców czy swoje gwiazdy w ataku. Najwięcej wątpliwości można mieć chyba przy absencjach Martina Zubimendiego oraz Declana Rice’a, ponieważ zastępujący ich odpowiednio Christian Norgaard i Mikel Merino to piłkarze o nieco innej charakterystyce.
Słabsza konkurencja
Za nami dopiero 12 kolejek, jednak już teraz można chyba stwierdzić, że aby w obecnym sezonie sięgnąć po mistrzostwo nie będzie potrzebne ponad 90 punktów. Dwaj główni konkurencji Arsenalu w wyścigu mistrzowskim Liverpool i Manchester City na początkowym etapie sezonu punktują dość przeciętnie. O ile podopieczni Pepa Guardioli wyglądają lepiej niż w poprzednim sezonie i ciągle mogą być zagrożeniem dla Kanonierów, tak The Reds wpadli w mentalny kryzys i pomału wypisują się z walki o tytuł. Będąca obecnie na drugim miejscu w tabeli Chelsea też nie jest jeszcze na tym etapie rozwoju, co Arsenal. The Blues w jednym meczu są w stanie wejść na bardzo wysoki poziom, jednak zbyt często zdarzają im się gorsze występy. Ekipa Mareski wydaje się być bardziej podatna na pojedyncze wpadki i straty punktów czy też dłuższy kryzys.
W latach 2022-24, kiedy Arsenal dwukrotnie przegrywał wyścig o tytuł z Manchesterem City, Arteta mógł się tłumaczyć, że trafił im się wyjątkowo silny konkurent. Arsenal kończył sezon najpierw z dorobkiem 84, a później 89 punktów, co nieraz zapewniłoby mistrzostwo. Obecnie Kanonierzy mają średnią na poziomie 2,42 na mecz. Gdyby utrzymali takie tempo, na koniec rozgrywek mieliby 92 „oczka”. Biorąc pod uwagę pozytywną przewidywalność Kanonierów, szeroką kadrę oraz – na dzisiaj – brak realnego konkurenta w walce o mistrzostwo, Arsenal znajduje się na autostradzie do mistrzostwa, którą może opuścić jedynie na własne życzenie.
