Na 2 kwietnia planowany jest pierwszy mecz półfinału Fortuna Pucharu Polski pomiędzy Wisłą Kraków a Piastem Gliwice. Piłkarze Alberta Rude w ćwierćfinale rozgrywek pokonali Widzew Łódź po kontrowersyjnym golu Ángela Rodado. Świętowanie sympatyków Białej Gwiazdy mogło się jednak okazać przedwczesne. Jak bowiem podaje serwis sport.tvp.pl, Komisja ds. Rozgrywek i Piłkarstwa Profesjonalnego PZPN rozpatrzy protest łódzkiego klubu w kwestii powtórzenia meczu z Wisłą i po głosowaniu 20 członków komisji, w czwartek przekonamy się, czy dojdzie do szokujących rozstrzygnięć.
Powtórka meczu? Zdarzały się takie przypadki
Na chwilę zapomnijmy o sytuacji z meczu Wisły i cofnijmy do roku 1994. W tamtym czasie Bayern Monachium grał ligowy mecz z FC Nürnberg. Bawarczycy wygrali 2:1, jednak powtórki wideo wskazały, że jeden ze strzelonych goli został uznany nieprawidłowo. Sytuacja była skandaliczna, bowiem najprostsza z powtórek pokazała, że bramka nie padła — wbrew decyzji arbitra. Uznano więc, że mecz musi zostać powtórzony. Tym razem Bayern wygrał 5:0.
W 2005 roku skandaliczne sędziowanie spotkania eliminacji mistrzostw świata między Uzbekistanem oraz Bahrajnem skończyło się powtórzeniem spotkania. Oddajmy jednak, arbiter popełnił gigantyczny błąd, dyktując rzut wolny dla Bahrajnu zamiast powtórki jedenastki dla Uzbekistanu po tym jak jeden z zawodników wbiegł w pole karne.
23 grudnia 2023 roku Anderlecht pokonał na swoim terenie Genk, ale sędzia popełnił błąd nie uznając prawidłowego gola Yiry Sora. Pokrzywdzony klub odwołał się do Rady Dyscyplinarnej ds. Zawodowej Piłki Nożnej i Komisji Odwoławczej RBFA, a ta nakazała powtórzenie meczu. Komisja Odwoławcza podtrzymała decyzję, którą odrzucił Belgijski Związek Piłki Nożnej. Po ponad dwóch miesiącach przepychanek Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu (BAS) zadecydował dzisiaj, że powtórki meczu nie będzie. Ma to być ostateczna decyzja.
Czy ta dyskusja ma jakikolwiek sens?
Wracając na polskie podwórko, trudno nie odnieść wrażenia, że działacze Widzewa Łódź składając wniosek o powtórzenie meczu, byli pogodzeni z brakiem szans na takie rozwiązanie. To miała być jedynie forma protestu względem pracy arbitra. W każdym sezonie mamy bowiem wiele spotkań, które zostały rozstrzygnięte błędami sędziego. Zagrania ręką, których nie dostrzeli arbitrzy, pomyłki przy odgwizdaniu spalonego. Piłki, która wyszły za linię końcową i faule, których nie było. Widzew może czuć się pokrzywdzony decyzjami z meczu przeciwko Wiśle, jednak podobne sytuacje zdarzały się, zdarzają i prawdopodobnie będą się zdarzać. Decyzja o ponownym rozegraniu ćwierćfinału byłaby precedensem w polskim futbolu. Co więcej, widzimy na przykładzie spotkania ligi belgijskiej, jak skomplikowany jest proces odwołań i jak wiele czasu potrzeba na podjęcie ostatecznej decyzji.
Niestety, dyskusja na temat błędu arbitra poszła w złą stronę. Nie słyszymy jakie konsekwencje poniesie winowajca i jakie zostaną podjęte kroki, by takie pomyłki wyeliminować z polskiej piłki nożnej. Zamiast merytorycznej dyskusji nad ograniczeniem błędów przesądzających o losach spotkań, mamy do czynienia z pyskówkami i przepychankami pełnymi emocji. Możemy się jedynie obawiać, że ewentualna powtórka meczu nie tylko nie uzdrowi sytuacji, a rozpęta jeszcze większe piekło. Ciągnące się miesiącami odwołania. Szukanie odpowiednich organów do wzięcia na siebie odpowiedzialności. Czas wyciągnąć wnioski i poprawić poziom sędziowania, zamiast podlewać pożar benzyną. Inaczej co kilka dni będziemy przeżywać protesty po błędnych decyzjach arbitrów.