Moda na Pasy. Cracovię znowu chce się oglądać!

Ledwie pół roku temu Cracovia pod batutą trenera Zielińskiego rozpaczliwie biła się o utrzymanie w Ekstraklasie. Już na samym początku sezonu kibice wiedzieli, że zbliżająca się kampania może być bardzo trudna. Wyniki zespołu potwierdziły jedynie ich przypuszczenia, a pojedyncze okrzyki radości regularnie przykrywane były kolejnymi wpadkami. Gdy szansę otrzymał trener Kroczek, wśród fanów próżno było szukać jakiegokolwiek optymizmu. Tymczasem, nowy trener Cracovię w Ekstraklasie utrzymał, by następnie w nowy sezon wejść z prawdziwym przytupem.

Zmiany w pionie sportowym nadzieją na lepsze jutro?

Niestety, prócz zmian pozytywnych, kibice biało-czerwonych musieli również przeżyć ciężkie chwile. Ze światem bowiem pożegnał się Profesor Filipiak, czyli osoba, bez której Cracovii najprawdopodobniej w ogóle nie oglądalibyśmy w Ekstraklasie. To on uratował klub i wyciągnął do niego rękę, stawiając na nogi zarówno sekcję piłkarską jak i hokejową. Po przegraniu najważniejszego meczu w swoim życiu, 17 grudnia poprzedniego roku opuścił ten świat, wspierając Cracovię z sektora niebo. Wielu fanów miało do Profesora bardzo… ambiwalentne uczucia, ale jednego odmówić mu nie można. Jego serce było i już zawsze będzie biało-czerwone, a za nieopisany wkład wypada mu tutaj po prostu podziękować.

REKLAMA
Źródło: KSCracoviaSA/ X

Klub nie mógł jednak zbyt długo opłakiwać tej straty. W styczniu na stanowisko Prezesa powołany został Mateusz Dróżdż. Chociaż on sam długo związany był z Widzewem Łódź, to kibice Pasów przywitali go raczej pozytywnie. Z wykształcenia radca prawny wnosił bowiem do klubu ogromne doświadczenie, a przede wszystkim, nowe spojrzenie na klub, w którym od dawna zasiedziane były persony, których kibice widzieć tam nie chcieli. Wszystkie (jak się wydaje) „trupy z szafy” zostały wyrzucone po to, by zarząd jak i kibice mogli zacząć od zera.

Od pierwszego dnia zaczął on wdrażać zmiany w niemal całym klubem. Jego planem było postawienie na trzy główne filary; społeczny, biznesowy oraz sportowy. Widać było w jego słowach sporo optymizmu, gdy nowy prezes zaczął wspominać o czasach, kiedy na stadion przy ulicy Kałuży przychodziły tłumy. W styczniu podczas obejmowania nowego stanowiska, frekwencja rzadko przekraczała 70. procent. Teraz sytuacja ma się zgoła odmiennie.

Trybuny na Cracovii znów tętnią życiem!

Przez lata wiele decyzji ludzi, którzy zarządzali Cracovią, notorycznie odrzucała kibiców od powrotu na stadion. Komunikacja na linii łączności z fanami z Krakowa praktycznie nie istniała, a zamiast współpracować, obie grupy regularnie podrzucały sobie pod nogi kłody. W ostatnim czasie coś jednak drgnęło, a struktury w klubie wreszcie zamiast odtrącać fanów, zaczęła z nimi rozmawiać. Na efekty nie trzeba było długo czekać.

W sezonie 2021/22 średnia ilość widzów na trybunach na przestrzeni całego sezonu wyniosła 6996 osób. Ledwie rok później liczba ta wzrosła do 8432. Chwilowy trend wznoszący? Nic bardziej mylnego! Na przełomie 2023 oraz 2024 roku na stadion przy ulicy Kałuży przychodziło 9049 osób. Pojemność obiektu to 15016 osób, więc dalej Cracovia miała tutaj bardzo duże pole do popisu. Co zatem dzieje się obecnie?

Źródło: KSCracoviaSA/ X

Na początku października średnia liczba osób przychodzących na mecz ekipy trenera Kroczka to aż 10403, nie wliczając w to ostatniego pojedynku z Lechem Poznań, na którym pojawił się komplet widzów, zapełniając cały stadion. Z roku na rok liczba pasiastych fanów robi się coraz większa, a klub mimo paru wpadek (mecz z Pogonią Szczecin) wciąż pokazuje, że zależy mu na swoich fanach i skutecznie realizuje taktykę marketingową.

Dużą rolę odgrywają w tym oczywiście także sami kibice. Mobilizacja pośród fanów drużyny Pasów jest naprawdę spora i coraz więcej osób regularnie powraca na stadion dopingować swój ukochany klub. Sektor „D”, czyli ten, który odpowiada za doping podczas meczów, coraz częściej w całości się zapełnia, co sprawia, że gracze bardzo często mogą liczyć na głośne wsparcie swojej ekipy przez niemal cały mecz.

Mądre, przemyślane oraz DOBRE transfery

Coś, co w Cracovii nie udawało się od bardzo dawna, wreszcie stało się faktem. Po latach ściągania dziwnych wynalazków i eksperymentów (Cecarić, którego pamięta chyba każdy kibic uczęszczający na mecze), wreszcie do klubu zostali ściągnięci gracze, którzy umieją grać w piłkę. Ponad to, pozbyto się tak naprawdę wszystkich niewypałów, na których przy okazji całkiem nieźle zarobiono.

Z klubem pożegnali się chociażby Patryk Makuch (sprzedany za milion Euro (!) do Rakowa), Karol Knap, Takuto Oshima czy Paweł Jaroszyński. Wszyscy ci gracze nie mogli realnie podnieść poziomu drużyny, pobierając przy tym często spore wynagrodzenia. Klub pozbył się zatem każdego, kto (przy całym szacunku do wszystkich, którzy pożegnali się z klubem) potencjalnie hamowałby rozwój zespołu. Do drużyny dołączyli jednak piłkarze, którzy realnie podnieśli jakość całej ekipy trenera Kroczka.

REKLAMA

Prezes Dróżdż nie próżnował również w poszukiwaniu nowych nabytków. Cracovia nie obrała jednego konkretnego kierunku, ale postanowiła postawić na realnie wzmocnienia, które nie obciążą zbyt bardzo budżetu. W szatni pojawił się chociażby Ajdin Hasić, który przeniósł się do Polski z Besiktasu. Już po pierwszym meczu widać było, że młody Bośniak przerasta naszą Ekstraklasę, a kibice w Krakowie będą mieli z niego mnóstwo pociechy. Środek pola Pasy mają zabetonowany do minimum końca sezonu.

Mick Van Buren to równie porządne wzmocnienie. Napastnik wyśmienicie współpracuje z Kallmanem, przy okazji samemu zdobywając sporo bramek. Ta dwójka sprawiła, że po latach ofensywnej posuchy Cracovia nie kojarzy się już z nudnymi meczami, a w jej pojedynkach pada zazwyczaj bardzo dużo goli. Cztery bramki z Jagiellonią, Śląskiem, trzy gole z Górnikiem Zabrze. Nie licząc ostatniego meczu z Lechem, Pasy znajdywały drogę do bramki w każdym meczu tego sezonu. To naprawdę imponujące.

Trener Kroczek udźwignął ciężar pracy

Głównym aktorem tego spektaklu jest jednak trener Kroczek. Szkoleniowiec przejął pałeczkę po trenerze Zielińskim, a kibica nie byli zbytnio zadowoleni z podjętego wyboru. Wiele osób już na starcie skreślała młodego trenera, który nie posiadał praktycznie żadnego doświadczenia. Jego pierwszym zadaniem było utrzymać klub, co udało mu się na kolejkę przed końcem sezonu, ogrywając Raków Częstochowa. W nowym sezonie miał po prostu budować kadrę i wdrażać swoje pomysły, nikt nie oczekiwał jednak cudów.

Tymczasem… Cracovia pokazała, że stać ją na dokonanie takowych. Po jedenastu kolejkach zajmują oni bowiem czwartą lokatę w lidze, w czym nie przeszkodziła nawet porażka z Lechem Poznań. Co więcej, nad piątym miejscem udało im się zbudować aż cztery punkty przewagi. Przy Jagielloni (która obecnie plasuje się na trzeciej pozycji w tabeli), która musi łączyć granie na trzech frontach z walką o ponowne Mistrzostwo Polski, oraz oczywiście utrzymaniu podobnej formy, walka o pierwszą trójkę wydaję się powoli świecić na ligowym horyzoncie.

Cracovia zacznie się w końcu liczyć?

Po ledwie dwóch miesiącach od rozpoczęcia rozgrywek bardzo trudno jest wyciągać daleko idące wnioski. Pasy nie raz zaczynały już sezony od dobrych występów, by następnie szybko obniżyć swoje notowanie. Mimo wszystko trudno jest nie zauważyć dobrej atmosfery i ogromnych zmian wewnątrz klubu, które przyciągają do siebie mnóstwo starych oraz nowych kibiców.

Po latach marazmu i tkwienia w bylejakości wreszcie widać, że ludziom w pionie sportowym zależy na tym, żeby Cracovia powróciła na sam szczyt. Oczywiście, możliwe, że porażka z Lechem wpędzi zawodników biało-czerwonych w jakiś dołek i za miesiąc z tej drużyny nie pozostanie praktycznie nic, ale wszystko wskazuje na to, że przy problemach rywala z za miedzy, najstarszy klub piłkarski w Polsce wreszcie łapie jakieś promienie słońca i korzysta z własnego potencjału.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,733FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ