Poszukiwany snajper – gdzie się podział Harry Kane?

Poprzedni sezon skończył jako najlepszy strzelec i najlepszy asystent w Premier League. Na EURO wydatnie pomógł reprezentacji awansować do finału strzelając 4 gole w fazie pucharowej. Wydawało się, że tuż przed zakończeniem okienka zamieni Tottenham, który od jakiegoś czasu zrobił się dla niego za ciasny na głównego faworyta do tytułu, czyli Manchester City. Daniel Levy jednak zażądał za niego astronomicznej kwoty i Harry Kane został w północnym Londynie. Dziś Tottenham nie ma ani pieniędzy, ani dawnego Kane’a.

REKLAMA

0 goli, 0 asyst

Za nami już ponad miesiąc sezonu futbolu klubowego, a Harry Kane sposób na pokonanie bramkarza rywali znalazł tylko w Carabao Cup i Lidze Konferencji. W rozgrywkach europejskich pucharów trzeciego rzędu popisał się nawet hat-trickiem w meczu przeciwko słoweńskiej Murze, ale – nie oszukujmy się – na nikim nie powinno robić to większego wrażenia. Anglik ma przede wszystkim dawać liczby w Premier League. A tam w czterech meczach, w których wychodził od pierwszej minuty nie zaliczył żadnego udziału przy bramce. Nie to jest jednak najgorsze. Takie niechlubne passy zdarzają się i najlepszym w lidze, która uchodzi za najbardziej konkurencyjną na świecie. Problem w tym, że dotychczas Harry Kane w każdym meczu Tottenhamu pozostaje anonimowy. Przechodzi obok spotkań. Za Mourinho Anglik był bezapelacyjnie najważniejszym piłkarzem w zespole, bez którego ofensywa nie miała racji bytu. Rozpoczynał akcje i je kończył. Strzelał, asystował i harował w defensywie. Był wszędzie i w zależności od potrzeb pełnił wiele ról na boisku. W tym sezonie nie wnosi żadnej wartości dodanej do zespołu. Sprawia wrażenie zawodnika, który wszystko robi o dwa tempa wolniej, łącznie z myśleniem i podejmowaniem decyzji.

Liczba kontaktów z piłką Harry’ego Kane’a wcale znacząco nie spadła (z ~41 do ~37). Choć cztery pełne spotkania i jedno wejście z ławki to mała próbka statystyczna to średnio częściej przy piłce w trakcie meczu Anglik był tylko w poprzednich rozgrywkach. Harry Kane dalej gra dość głęboko, co było widoczne zwłaszcza w spotkaniu z Chelsea, gdzie taktyką Nuno Espirito Santo było robienie przewagi liczebnej w środku pola, jednak problem w tym, że napastnik Tottenhamu nie jest w stanie dać zespołowi tyle, ile dawał za kadencji Jose Mourinho. W porównaniu do zeszłego sezonu oddaje dużo mniej strzałów (3,9 w przeliczeniu na 90 minut do 2,1), a statystyki kluczowych podań i tzw. shot-creating actions (dowolne akcje prowadzące bezpośrednio do strzału) spadły o połowę. Podobnie wskaźnik oczekiwanych udziałów przy bramce na 90 minut (z 0,73 do 0,35).

Czy Nuno ma pomysł na Kane’a?

Na razie Nuno Espirito Santo nie zmienił za bardzo roli Kane’a na boisku. Dalej lubi się on cofać głęboko, zwłaszcza schodzić bliżej lewej strony. Taką funkcję wymyślił dla Anglika Jose Mourinho i sprawdzała się ona znakomicie. Harry Kane stał się napastnikiem o wiele bardziej wszechstronnym, a nie tylko łowcą goli. To jednak bardzo trudne, aby połączyć rolę głównego kreatora z najlepszym strzelcem. I w tym przypadku o tyle ryzykowne, że jedynym zawodnikiem w Tottenhamie, który może zagwarantować regularne trafianie do siatki jest Heung-min Son. Reszta ofensywy albo w ogóle nie strzela bramek albo robi to od wielkiego dzwonu. Zresztą, spójrzcie sami na statystykę poniżej (stan był na 20 września).

Dlatego priorytetem dla portugalskiego szkoleniowca powinno być wykorzystanie do maksimum możliwości strzeleckich Kane’a i Sona. Analizując suche liczby z ubiegłych lat najlepszy wynik Lucasa Moury to 12 bramek w PSG. Bergwijn tylko raz przekroczył barierę 10 goli w sezonie ligowym. Dele Alliego trzeba traktować już jako innego piłkarza niż 4-5 lat temu, kiedy był jednym z największych talentów młodego pokolenia. Oczywiście, Nuno też musi zadbać o to, aby ich liczby wyglądały lepiej niż w poprzednim sezonie, kiedy oprócz Kane’a, Sona i Bale’a, którego w klubie już nie ma najlepszymi strzelcami w Premier League byli z trzema trafieniami Ndombele i Lucas. Niemniej jednak, to nie są zawodnicy, którzy pociągną zespół.

Harry Kane ma problem mentalny?

Po sześciu kolejkach Tottenham zdobył tylko cztery gole. Autorem trzech z nich był Son, a jedną bramkę po rzucie karnym dołożył Dele Alli. Nuno Espirito Santo musi natychmiast rozwiązać kłopot z ofensywą, ponieważ Koguty w tym aspekcie są na poziomie drużyn walczących o utrzymanie. Żaden zespół nie oddał mniejszej liczby strzałów. Tylko Norwich oddało mniej uderzeń z pola karnego i ma gorszy współczynnik xG. Z tych statystyk łatwo można wypisać powody, dlaczego Kane dalej regularnie cofa się do drugiej linii. Inaczej nie miałby odpowiedniego serwisu. Niemniej jednak, jeśli teraz Tottenham ma ogromne kłopoty z kreowaniem sytuacji to jest to idealny czas na zmianę koncepcji. Ustawienie Kane’a bliżej bramki i obudowanie go najbardziej kreatywnymi zawodnikami, jakich ma Tottenham. Nuno, w przeciwieństwie do Mauricio Pochettino, nie ma do dyspozycji Eriksena, Dembele, czy Alliego w formie, ale wątpię, aby gra mogła wyglądać jeszcze gorzej niż w ostatnich trzech kolejkach.

Być może cała sprawa z napastnikiem Tottenhamu jest zupełnie prostsza i niepotrzebnie w ogóle ten tekst powstaje. Ma podłoże mentalne. Harry Kane był przygotowany na odejście i grę w drużynie o większych możliwościach, a okazało się, że Daniel Levy nigdzie go nie puścił. Anglik latem nie stawił się na kilku treningach, więc możemy zakładać, iż chciał tym sposobem wymusić transfer. Nie udało się, więc siłą rzeczy motywacja do gry spadła. Kane nie pokazuje tego całemu światu, ale być może po prostu źle czuje się w Tottenhamie, a jego słabszą dyspozycję możemy opisać powiedzeniem, że z niewolnika nie ma pracownika.

Obserwuj autora na Twitterze i Facebooku

Fot. John Parish/Flickr

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,595FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ