Północny Londyn nie przegrywa. 5 wniosków po 7. kolejce Premier League

W 7. kolejce Premier League nie brakowało ciekawych wydarzeń. Pierwsze zwycięstwo odniosło Luton, natomiast punkty stracił Manchester City. Kogo – oprócz Rodriego – brakuje w zespole Guardioli? Gdzie jest sufit Aston Villi? Dlaczego Arsenal tak dobrze punktuje na wyjazdach? Jak można powstrzymać Tottenham? Kto zasługuje na podstawowy skład w Chelsea? Zapraszamy do naszego podsumowania minionej serii gier, w którym omawiamy 5 wybranych tematów.

REKLAMA

Aston Villa w Lidze Mistrzów? To możliwe!

Na sam start 7. kolejki Premier League Aston Villa rozegrała prawdziwy koncert pokonując Brighton aż 6:1. Zespół Unaia Emery’ego po 7 rozegranych meczach ma 15 punktów i zajmuje … miejsce w tabeli. W następnym sezonie zespoly z Premier League prawdopodobnie dostaną dodatkowe miejsce w Lidze Mistrzów, więc na Villa Park śmiało mogą celować w najbardziej prestiżowe europejskie rozgrywki. Oczywiście po jednym spotkaniu łatwo popaść w hurraoptymizm, ale Aston Villa naprawdę ma argumenty, aby konkurować z najlepszymi. Unai Emery poprowadził już ten zespół w 32 meczach, w których zdobył 64 punkty. Średnia dokładnie dwóch „oczek” na mecz. To jest tempo na miarę Ligi Mistrzów.

The Villans mają dużą łatwość w zdobywaniu bramek. Transfer Moussy Diaby’ego, który tworzy duet z przodu z Olliem Watkinsem jeszcze dodało mocy zespołowi przy szybkich atakach. Świetnie rozwijają się środkowi pomocnicy (McGinn, Douglas Luiz, Kamara), którzy zapewniają zespołowi równowagę. Do zdrowia wraca Jacob Ramesy, który powinien być kolejnym brakującym elementem układanki. Często można mieć wątpliwości w kontekście umiejętności czysto defensywnych obrońców (Pau Torresa, Digne’a i Casha), ale skuteczny plan Unaia Emery’ego potrafi zepchnąć tę dyskusję na dalszy plan.

Aston Villa 6:1 Brighton

Arsenal powinien złożyć wniosek o grę wszystkich meczów w Premier League na wyjazdach

To teza oczywiście z przymrużeniem oka, ponieważ żaden zespół nie chciałby ciągle grać poza domem, ale Arsenal od poprzedniego sezonu po prostu lepiej spisuje się na wyjazdach. Zwycięstwo z Bournemouth (4:0) było czwartym z rzędu z czystym kontem. W obecnym sezonie biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki Kanonierzy nie stracili jeszcze żadnej bramki na obcym stadionie. Z czego to wynika? Na konferencji prasowej przed meczem z Wisienkami Mikel Arteta otrzymał pytanie czy jego zespół staje się zbyt emocjonalny w meczach przed własną publicznością i Arteta zgodził się z tym mówiąc o tym, ze czasami atakują zbyt szybko.

Na wyjazdach Arsenal sprawia wrażenie zespołu grającego bardziej pragmatycznie. Z Bournemouth strzelili cztery gole i oczywiście byli zespołem dominujących i prowadzącym grę, ale nie brakowało momentów, w których bronili się blisko własnego pola karnego. Wskazując kolejne przyczyny musimy też wspomnieć o indywidualnych występach. Na Emirates Stadium Kanonierom często zdarzają się proste błędy i straty piłki w niebezpiecznych miejscach, natomiast na obcych stadionach są na to odporni. Świetnie spisuje się także duet środkowych obrońców William Saliba & Gabriel Magalhaes, którzy wyłączają z gry kolejnych napastników.

Arsenal 0:4 Bournemouth

Aby zatrzymać Tottenham warto zagrać pięcioma obrońcami

Tottenham pokonał Liverpool na własnym stadionie (2:1), wskoczył na 2. miejsce w tabeli i jest jednym z dwóch (obok Arsenalu) zespołem, który jeszcze nie przegrał meczu w tym sezonie Premier League. Zespół Ange’a Postecoglou może jednak dziękować losowi za szczęśliwy splot zdarzeń. Po pierwsze – Liverpool w 26. minucie dostał pierwszą czerwoną kartkę, a od 69. minuty grali już w dziewiątkę. Paradoksalnie Tottenham gorzej radził sobie w ofensywie grając w przewadze dwóch zawodników, a nie jednego. Rywale przeszli na ustawienie 5-3-0, zaryglowali własne pole karne i piłkarze Postecoglou nie wiedzieli jak dobrać im się do skóry. Uratował ich dopiero Joel Matip, który w doliczonym czasie gry strzelił samobója kiksując przy wybiciu.

Ten fragment, gdy Tottenham grał 11 na 9 chcieliśmy szczególnie wziąć pod uwagę. Przez blisko 30 minut (łącznie z doliczonym czasem gry) oddali 8 strzałów, ale tylko dwa z pola karnego. Wartość goli oczekiwanych (xG)? 0,64 podbite jedną sytuacją Richarlisona wartą 0,42 xG. Wykorzystanie półprzestrzeni to jeden z największych atutów Kogutów przy atakach, a ustawienie z piątką z tyłu pozwala lepiej się przed tym zabezpieczyć. Dotychczas Tottenham grał jeszcze z dwoma zespołami broniącymi piątką defensorów – Brentford i Sheffield. Z The Bees zremisowali 2:2, a gole padły po strzale zza pola karnego oraz dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Z Sheffield natomiast odrobili z 0:1 na 2:1 w doliczonym czasie gry. Dobrą informacją dla kibiców Tottenhamu jest fakt, że w obecnym sezonie bardzo mało zespołów gra na pięciu obrońców. Ale być może na mecz z Tottenhamem ktoś zmieni system.

Tottenham 2:1 Liverpool

REKLAMA

Manchester City odczuł brak… Ilkaya Gundogana

Kiedy Rodri tydzień temu otrzymał czerwoną kartkę słusznie zaczęto zastanawiać się jak mocno uderzy to w Manchester City. Obywatele w środku tygodnia odpadł z Carabao Cup z Newcastle, a w tej kolejce stracili pierwsze punkty ulegając Wolves (1:2). Pod nieobecność Rodriego Pep Guardiola zdecydował się postawić na Mateo Kovacicia i Matheusa Nunesa w środku pomocy. Piłkarzy lubiących prowadzić piłkę i podejmować ryzyko, czyli mających inne atuty niż grający w podręcznikowy sposób Rodri. Naturalnym zmiennikiem dla Hiszpana jest Kalvin Phillips, ale po meczu z Newcastle, w którym Anglik wygrał zaledwie 1 z 14 pojedynków (na ziemi i w powietrzu łącznie) – mimo pozytywnych publicznych komentarzy trenera – Guardiola posadził go na ławce.

Manchester City miał problemy z kreowaniem sytuacji przeciwko głęboko broniącemu Wolves. Oddali aż 23 strzały, ale ich współczynnik goli oczekiwanych (xG) nie dobił do jednego. Nie mieli żadnej „dużej okazji” (big chance). W tym momencie oczywiście warto wspomnieć o kontuzjowanych ofensywnych pomocnikach – Kevinie De Bruynie oraz Bernardo Silvie, ale stawiamy tezę, że zupełnie inaczej wyglądałby ten mecz, gdyby w zespole został Ilkay Gundogan. W poprzednim sezonie to właśnie Niemiec wchodził w buty Rodriego. Oczywiście nie musiał robić tego często, ale zdawał egzamin. Szukając zastępstwa za Gundogana w pierwszej kolejności zwracało się uwagę na jego wkład w ofensywę i rozegranie. Przeoczono natomiast fakt, że jest to jedyny zawodnik, który jest w stanie zagrać na „pozycji Rodriego” – najważniejszej w całym systemie Guardioli.

Wolves 2:1 Manchester City

Cole Palmer zasługuje na podstawowy skład w Chelsea

Po trzech meczach bez strzelonej bramki Chelsea wreszcie się przełamała wygrywając z Fulham 2:0. Mauricio Pochettino po przegranym meczu z Aston Villą w poprzedniej kolejce zapewniał, że wszystko gra i brakuje tylko skuteczności i wczoraj ten element się pojawił. Trener dokonał jednej niewymuszonej zmiany zastępując Sterlinga Colem Palmerem. Choć pominięcie tego pierwszego może dziwić, tak były piłkarz Manchesteru City wykorzystał szansę, która należała mu się na podstawie ostatnich występów. Jako prawoskrzydłowy bardzo często schodził do środku, szukał gry między liniami, a także cofał się głębiej po piłkę i pomagał w przetransportowaniu jej wyżej.

W poprzednich meczach w zespole Pochettino brakowało zawodnika, który będzie potrafił znaleźć sobie miejsce między formacją pomocy, a obrony rywala i zrobić z tego pożytek. Choć Conor Gallagher również zagrał bardzo dobry mecz (tym razem to on grał wyżej, a Enzo Fernandez niżej, a nie na odwrót) i nie dał powodów, aby posadzić go na ławkę to nie zdziwimy się, jeśli Palmer będzie także opcją na „10-tkę”. Przeciwko Fulham Chelsea bazowała głównie na szybkich atakach, a wydaje się, że umiejętności Cole’a Palmera zrobią jeszcze większą pozytywną różnicę dla zespołu w meczach, w których rywal będzie bronił się głęboko.

Co jeszcze wydarzyło się w 7. kolejce Premier League?

  • Pierwsze zwycięstwo w obecnym sezonie odniosło Luton Town, które na wyjeździe pokonało Everton 2:1. Oba gole dla beniaminka padły po stałych fragmentach gry.
  • Pozostali dwaj beniaminkowie, Burnley i Sheffield znów natomiast nie zdobyli punktów. The Clarets przegrali z Newcastle na St. James’ Park 0:2, a The Blades w takich samych rozmiarach ulegli na London Stadium West Hamowi.
  • Dla Brighton porażka z Aston Villą musi być niepokojąca. Zespół Roberto De Zerbiego jeszcze ani razu nie zachował czystego konta w tym sezonie, a w wielu meczach defensywa spisuje się niepewnie.
  • Drugą porażkę na Old Trafford w tym sezonie poniósł Manchester United, co jest już gorszym wynikiem niż w poprzednim sezonie. Tym razem Czerwone Diabły przegrały z Crystal Palace. Orły zrewanżowały się za wyrzucenie ich z Carabao Cup we wtorek.
  • Co czeka nas w środku tygodnia? Oprócz europejskich pucharów, gdzie bierze udział aż 8 klubów we wtorek będziemy nadrabiać zaległości z 2. kolejki. Na Kenilworth Road odbędzie się pierwszy mecz pomiędzy beniaminkami w tym sezonie – Luton vs Burnley.

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,595FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ