Pogoń z niespodziewaną porażką na własnym terenie!

W 24. kolejce PKO BP Ekstraklasy rozpędzona Pogoń Szczecin mierzyła się z Zagłębiem Lubin. Szczecinianie aktualnie są w dużym gazie, notując serię 6 meczów bez porażki z rzędu. Jakby tego było mało, to dorzucili do tego również półfinał Pucharu Polski. Podopieczni Jensa Gustafssona przed meczem z Zagłębiem znajdowali się na 4. miejscu, a pokonanie Miedziowych zapewniłoby awans na podium i zmniejszenie strat do Jagiellonii i Śląska. Zagłębie natomiast nie radzi sobie już tak dobrze, jak ich przeciwnik. Od powrotu do gry w 2024 roku zdobyli zaledwie 5 punktów, plasując się na 10. miejscu w tabeli. W ostatniej kolejce udało im się przełamać trwający 6 kolejek impas i pokonać na własnym terenie Koronę Kielce. Mimo to w obliczu będącej w świetnej dyspozycji Dumy Pomorza Zagłębie nie miało wielkich szans na urwanie choćby punktu.

Więcej grała Pogoń, ale więcej konkretów miało Zagłębie

Portowcy nie mieli zamiaru zwlekać i patrzeć na rozwój wydarzeń. Już na samym początku tego spotkania zdominowali przeciwnika i zepchnęli go na własną połowę. Problemy szczecinian zaczynały się bliżej bramki, gdyż nie mogli przebić się przez linię obrony Zagłębia. Pomimo inicjatywy po stronie Pogoni, Sokratis Dioudis przez był bezrobotny do 14. minuty. Wtedy to niebezpieczny strzał oddał Kamil Grosicki, lecz reprezentant Grecji nie dopuścił do straty gola. Chwilę później Pogoń miała kolejną okazję, lecz tym razem bramkarza wyręczył Dawid Kurminowski, wybijając piłkę tuż sprzed linii bramkowej. Choć więcej z gry miała Pogoń, to Zagłębie otworzyło wynik tego starcia. W 21. minucie sędzia dopatrzył się dotknięcia ręką w polu karnym i po wideoweryfikacji decyzja była oczywista. Jedenastkę egzekwował Kacper Chodyna i pewnym uderzeniem dał Miedziowym prowadzenie.

REKLAMA
źródło: Canal+ Sport/X

Po tej bramce Pogoń wyglądała, jakby karny Chodyny podciął im skrzydla. Przygaśli nieco na boisku i nie mieli pomysłu na doprowadzenie do wyrównania. Jednakże za podopiecznych Jensa Gustafssona znalazł go sędzia, który podyktował kolejny rzut karny, lecz tym razem w drugą stronę. Po weryfikacji przez VAR potwierdzony został faul na João Gamboi. Przed szansą na wyrównanie stanął Kamil Grosicki, lecz oddał płaski i kiepski strzał. Dioudis wyczuł intencje reprezentanta Polski i Zagłębie utrzymało się na prowadzeniu. Zmarnowana jedenastka dodała podopiecznym Waldemara Fornalika pewności siebie i to oni przejęli inicjatywę. Podeszli pod bramkę Valentina Cojocaru i szukali odpowiedniej okazji na podwojenie prowadzenia. Do gwizdka jej nie znaleźli i zakończyli pierwszą połowę z jednobramkową przewagą.

źródło: Canal+ Sport/X

Zasłużona porażka

Na początku drugiej połowy inicjatywa była po stronie Pogoni. Podopieczni Jensa Gustafssona byli jednak dość niedokładni w ataku. Zagłębie nie grało wybitnie i jego prowadzenie wynikało w sporej mierze ze szczęścia i braku dokładności przeciwnika. To świadczy tylko tym gorzej o Portowcach, że nie byli w stanie doprowadzić do remisu. Ekipa z Pomorza Zachodniego kombinowała, próbowała, ale miała niemałe kłopoty z oddaniem choćby celnego strzału. Podopieczni Waldemara Fornalika również nie prezentowali się bardzo dobrze. Grali tak, żeby dowieźć taki wynik do końca i jeśli nadarzy się okazja, to ewentualnie powiększyć przewagę.

Minuty mijały ruchem jednostajnym. W tej części spotkania trudno było o akcje godne uwagi. Niechlujna w tym starciu Pogoń męczyła się z niżej notowanym przeciwnikiem. Zawodnicy w polu kopali piłkę między sobą, a Sokratis Dioudis równie dobrze mógłby zasiąść na trybunach, bo Portowcy nie mogli znaleźć sposobu, żeby jakoś mu zagrozić. Jedyne, w czym szczecinianie radzili sobie o wiele lepiej, to w posiadaniu piłki. Jednak to utrzymywanie się przy piłce w wykonaniu podopiecznych Jensa Gustafssona można porównać do „lania wody” podczas pisania wypracowania na lekcjach języka polskiego – jest więcej treści, lecz nie na temat i nic z tego kompletnie nie wynika. Kiepska gra w końcu odbiła się Pogoni czkawką. W 86. minucie po wrzutce w pole karne fatalnie zachował się Cojocaru. Po złej interwencji piłka odbiła się od pleców Dawida Kurminowskiego, ustalając przy tym wynik tego meczu.

źródło: Canal+ Sport/X

Zagłębie w tym meczu zagrało po prostu mądrzej. W przeciwieństwie do Pogoni Miedziowi postawili na jakość, a nie ilość. Nie zmienia to faktu, że gra ekipy z Dolnego Śląska nie porwała. W rzeczywistości to Pogoń zagrała wprost tragicznie. Trudno było uwierzyć, że to ta sama drużyna, która ma ambicje na walkę o europejskie puchary, a nawet na mistrza Polski. Jeśli chcą myśleć o tym historycznym sukcesie, jakim byłby tryumf w Ekstraklasie, to nie mogą grać tak słabo w ataku. A przecież Pogoń jest drugą najbardziej bramkostrzelną ekipą w lidze. Dzięki tej porażce Zagłębie awansowało na 9. miejsce, a kibice w Białymstoku, Wrocławiu i Poznaniu mogli odetchnąć z ulgą.

Pogoń Szczecin – Zagłębie Lubin 0:2 (Chodyna 21′, Kurminowski 86′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,727FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ